Chapter 7 .

4.1K 163 14
                                    

- dwa tygodnie później -

 -Ale Leah … - zaczęła Jo. Był niską naturalną brunetką, która właśnie w tym momencie zakryła piękny kolor swoich włosów granatową farbą. Intensywny niebieski odcień pokrywał niektóre pukle jej loczków. 

- Nie chcę słyszeć, żadnego "ale". - powiedziałam. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. - Mam kryzys, okej? - zapytałam retorycznie i ruszyłam do drzwi, by wyjść z klasy, w której przed chwilą miałam francuski.

Taa … miałam wielki kryzys. Nie widziałam mojego ukochanego od jedenastu całych dni, a dziś mija kolejny. Wyleciał do starego kontynentu. Dokładnie do Hiszpanii. Gorącej Hiszpanii z gorącymi Latynoskami. Nie chciał mi powiedzieć dlaczego, ale doskonale wiedziałam, że chodzi o walki. Właściwie to nie wiedziałabym gdyby nie wszystkie puste lalunie z mojej szkoły nie mówiły o cudownym "turnieju" najlepszych, na który wybrał się "Invicto". To bolało. Wiedzieli wszyscy, a ja, jego dziewczyna, nie.

Co prawda rozmawialiśmy codziennie. Dzwonił do mnie wieczorami, albo rankami zanim poszłam do szkoły. Kilka razu nawet zdarzyło mu się powiedzieć, że mnie kocha.

To na pewno mi się śni. Ten cudowny chłopak nie może nic do mnie czuć, a miłość w ogóle nie wchodzi w grę.

Ale do cholery, dlaczego tak właściwie ja nie powiedziałam, że zakochałam się w nim po uszy?

- Nie obchodzi nas to. - odezwała się Abigail, która właśnie czesała długie czarne włosy fioletowym grzebieniem. - Idziesz z nami i koniec. Lilly zaprosiła nas wszystkie, a tak się składa, że całe dnie siedzisz w domu. Jest piątkowy wieczór, pójdziesz i się zabawisz. - dodała i otworzyła swoją szafkę. Oparłam się o pozostałe, które stały za moimi plecami i głośno westchnęłam.

Wyjęłam telefon z kieszeni spodni, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcia Harry'ego, które zrobiłam w ukryciu.

Przedstawiało półnagiego bruneta, który siedząc na kanapie uśmiechał się swoim ślicznym, chłopięcym uśmiechem, który odejmował mu lat. Jego oczy płonęły szczęściem i czymś jeszcze. Teraz dokładnie mogłam stwierdzić, że to po prostu miłość, lecz wcześniej nawet to nie wpadło mi do głowy.

Oglądaliśmy wtedy jakiś głupi serial, który cały czas wywoływał u nas salwy śmiechu. To był najlepszy dzień, zaraz przed tym jak wyjechał.

Otworzyłam naszą ostatnią rozmowę i czytałam często niegrzeczne, sprośne wiadomości od mojego chłopaka, o tym co zamierza ze mną zrobić gdy już wróci.

* Hej, wracaj już. Tęsknie ;c * napisałam i wsunęłam telefon z powrotem do kieszeni wcześniej wysyłając wiadomość.

Weszłyśmy wspólnie do szkolnej stołówki. Dziewczyny poszły po jedzenie, a ja usiadłam przy naszym stoliku, bijąc się z uczuciami do chłopaka z burzą kasztanowych włosów na głowie.

^^^ 

- Impreza nad basenem. Kto do cholery to wymyślił? - powiedziałam do siebie na głos, wciągając przez głowę luźny, króciutki top, który odkrywał kawałek moich żeber.

Nie umiałam pływać, a poza tym nie chciałam wychodzić nigdzie bez Harry'ego.

Włożyłam na nogi krótkie spodenki z motywem amerykańskiej flagi, a na stopy wsunęłam czerwone conversy.

Podeszłam do lustra i przyjrzałam się dokładnie swojemu odbiciu. Wyglądałam jak "stara ja". Mojej twarzy nie zdobiła ani odrobina makijażu. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wygładziłam materiał białej podkoszulki przez którą prześwitywał czerwony stanik od kostiumu kąpielowego. Moje włosy falami opadały na ramiona i plecy częściowo zakrywając materiał biustonosza.

forgiveness? ▼ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz