Rozdział 20

8.9K 446 56
                                    

Siedziałam przed ogromną szafą i zastanawiałam się co ja do cholery mam założyć, nie wiem gdzie Collin ma zamiar mnie zabrać i czy to w ogóle jest randka...dość skomplikowane to wszystko, no ale nic nie zrobię, sama sie w to wpakowałam. W końcu zdecydowałam się na czarne spodnie z wysokim stanem, białą koszulę bez rękawków i czarną marynarkę, a do tego czarne koturny. Zabrałam wszystko i ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic oraz zrobiłam makijaż. W sumie byłam zadowolona z tego jak wyglądam, na prawdę mi się podobało. W pokoju do czarnej torebki zapakowałam telefon oraz portfel po czym zbiegłam schodami na dół do salonu, gdzie zastałam siedzącą na kanapie mamę. Na mój widok przerwała oglądanie telewizji i podeszła do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Ciesze się, że się z nim spotykasz. - powiedziała poprawiając kołnierzyk mojej koszuli.

-Ale mamo, ja...

-Tak, wiem. - przerwała mi. -Jeszcze nic nie wiadomo, ale cieszę się, że w ogóle zdecydowałaś się z nim zobaczyć i porozmawiać o tym. - posłała mi lekki uśmiech.

-Tak, wiem że ta rozmowa jest potrzebna jemu jak i mnie.

-Wiem, mam nadzieję, że w końcu sie wszystko ułoży. - odpowiedziała po czym wróciła na kanapę.

Nagle w domu rozebrzmiał głos dzwonka. Gdy otworzyłam drzwi wejściowe w progu stał Collin. Ubrany był w czarny garnitur, pod spodem miał białą koszule, a pod szyją zawiązany czerwony krawat. Włosy jak zwykle miał idealnie zaczesane do tyłu. W tym momencie przeklęłam się w myślach, że nie ubrałam jakiejś wyjściowej sukienki. Gdyby tylko dał mi znać, że wychodzimy do jakiejś restauracji bądź coś w ten deseń...No, ale już nic na to nie poradzę. Chłopak przekroczył próg domu po czym sie ze mną przywitał, powiedział ,że się śpieszymy, więc tylko zabrałam swoją torebkę i porzegnałam się z mamą. Uprzedziłam ją, że nie wiem o której wrócę i że w razie potrzeby mam ze sobą klucze. Wychodząc chwyciłam jeszcze swój czarny płaszcz w razie gdyby miało sie zrobić chłodniej. Coll czekał na mnie opierając sie o maskę samochodu.

-Skąd... - nie zdążyłam dokończyć bo chłopak mi przerwał.

-Wynająłem go, chyba nie sadziłaś, że będę sie tłukł po mieście cały czas taxówkami? - zaśmiał się.

-Ach, no tak. Mogłam sie tego spodziewać. - odpowiedziałam  niepewnie.

Czułam się spięta i zdenerwowana co wydawało mi sie być dziwne w tym momencie. Przecież to Collin, mój...to znaczy, Collin.

-To jak, jedziemy? - zapytał otwierając mi drzwi od strony pasażera.

-Um...tak, jasne. - odpowiedziałam wysiadając do samochodu.

Większość drogi przebiegła w ciszy. Sama nie wiem co miałam powiedzieć, cała ta sytuacja była dla mnie dziwnie niezreczna, a za razem bardzo śmieszna. Miałam opartą głowę o szybę, za którą obserwowałam mijające budynki.

-Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy ? - zapytałam wreszcie przerywając niezreczną ciszę.

-To niespodzianka. - uśmiechnął się pod nosem.

-Collin! - pisnęłam.

-O co chodzi ? - zerknął na mnie.

-Powiedz mi gdzie jedziemy. - nakazałam mu na co on się tylko zaśmiał.

-Dowiesz sie w swoim czasie. - odpowiedział po czym już w ogóle sie nie odezwał.

Gdy samochód stanął od razu z niego wyszłam i rozejrzałam się do okoła. Staliśmy na parkingu przed wielkim budynkiem, który wyglądał dosłownie jak pałac, nad wejściem miał wywieszony szyld z jakąś francuską nazwą, której nie potrafiłam wymówić. Gdy weszliśmy do środka zatkało mnie, całe wnętrze było bogato urządzone i dosłownie w tym momencie poczułam się jak te wszystkie księżniczki w bajkach, które mają swoje własne zamki. Niska blondynka zaprowadziła nas do stolika, który wcześniej chłopak zarezerwował. Gdy otworzyłam kartę dań moje oczy rozszerzyły się na widok wszystkich cen.

-Collin...- wyszeptałam.

-Ja płacę, zamawiaj to na co masz tylko ochotę. - posłał mi uśmiech.

-Ale...

-Proszę. - oderwał wzrok od menu.

Skinęłam głową i zaczełam wertować kartki w poszukiwaniu czegoś w miarę przyzwoitej cenie. Nie mam zamiaru go naciągać na nie wiadomo jakie koszta tylko i wyłącznie dlatego, że ma on jakieś widzi mi się. Na końcu mój wybór padł na makaron w sosie ze szparagami, Collin za to zamówił sobie półmisek krewetek z różnymi sosami. Nienawidzę owoców morza, ale za to wiem, że brunet je kocha. Pamiętam nawet jak raz próbowałam mu przyrządzić homara, ale coś poszło nie po mojej myśli. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

-Co? - zapytał chłopak biorąc łyka wody.

-Nie, nic po prostu coś mi się przypominało. - odpowiedziałam.

-Czyżby swoją próbę przygotowania homara? - zaśmiał się.

-Em...tak. - mrukęłam.

Przez cały czas czułam się bardzo spięta, a Collin najwyraźniej też. Gdy kelner przyniósł nasze zamówienia zabraliśmy się do jedzenia, z czystym sumieniem mogę przyznać, że ten makaron był najlepszym makaronem w moim całym życiu. Po zjedzonej kolacji namawiano mnie jeszcze na deser, ale cały czas grzecznie odmawiałam. W sumie skończyło się na tym, że mój towarzysz i tak i tak zamówił go.

-Willow? - zaczął chłopak.

-Tak? - spojrzałam na niego.

-Co dalej? - zapytał niepewnie.

-Jak to co?

-Co z nami? - zapytał spoglądając mi głęboko w oczy.

-Sama nie wiem. - szepnęłam.

-Nie chcę tęgo kończyć. - odpowiedział wciąż na mnie patrząc. - zależy mi na tobie, Will.

-Proszę, zrozum że nie chce tak zwanej powtórki z rozrywki.

-Mogę ci obiecać na wszystko, że bedzie inaczej...Kocham cię, Willow i nie chce tego kończyć.

-Skąd mam pewność ? - spojrzałam na niego.

-Zrobię wszystko, ale proszę wróć do mnie. Wybaczsz mi?

Aktualnie w głowie miałam jeden, wielki zamęt. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Naszą rozmowę na szczęście przerwał kelner z deserem. Po zjedzonym posiłku Collin zapłacił rachunek, a następnie ruszyliśmy w stronę samochodu. Przez całą drogę powrotną żadne z nas nie odezwało się ani słowem. W końcu chłopak zatrzymał się na podjeździe mojego domu, wszystkie światła były juz zgaszone co oznaczało, że rodzice już dawno śpią. Oboje opuściliśmy pojazd, brunet odprowadził mnie pod drzwi i zatrzymał się na chwilę.

-Naprawdę świetnie się dziś bawiłem. - powiedział chowając ręce do kieszeni.

-Tak, ja też.

-Wiesz, tęsknię za...za tym wszystkim. Tęsknię za tobą, Will.

Nic na to nie odpowiediałam, staliśmy tak i wpatrywaliśmy się w siebie przed moim domem, aż zauważyłam, że dzieli nas zaledwie kilka centymetrów. Przybliżyłam się do niego pokonując ten dystans po czym złączyłam nasze usta w pocałunku. Brunet objął mnie rękoma w talii po czym przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Tęskniłam za nim, za jego bliskością, za jego ustami, za jego dotykiem...Tęskniłam za moim Collin'em.

-Kocham cię. - wyszeptał w moje wargi.

-Kocham cię.

Witam :3
Co sadzicie o dzisiejszym rozdziale? Tak, wiem trochę późno, ale no cóż.
Miłego weekendu, kochani
Dajcie znac jak wam sie podoba :3
Do następnego :3
Xoxo 💕

My Little Queen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz