Rozdział 29

307 24 1
                                    

P.o.v. Kataleja

Chodziliśmy po ruinach jednej z dzielnic Tokyo, by poszukać jakichś rannych lub przeciwników, ale głównie po to by Moriarty nie zginął.  - Ej Moriarty, nic tu nie ma, musieliśmy już wszystkich pokonać, tak samo jak inne grupy - on nadal się nie odzywając szedł przed siebie. Nagle się zatrzymał i nasłuchiwał po czym szybko gdzieś pobiegł jak by mnie i Clinta nie było. Odkopywał jakieś gruzowisko, wiec też nasłuchiwaliśmy.
Wtedy usłyszałam cichy, piskliwy głos. Z pewnością dziewczynki. Nie rozumiałam żadnego jej słowa więc z pewnością była japonką. Popatrzyłam na Bartona pytająco ten tylko wzruszył ramionami i zaczął pomagać agentowi. Chłopaki się zatrzymali, bo natrafili na zbyt wielki i ciężki kawałek gruzu. Wyglądał na kawałek ściany, więc zaczęłam im pomagać z nim choć było trudno. Wolałam nie używać mocy, bo jeszcze nad nią w pełni nie panowałam i mogę zrobić krzywdę dziewczynce, której chcę pomóc.

P.o.v. Clint

Usunęliśmy już na tyle gruzu, że dziewczynkę było słychać wyraźnie, tylko problem leżał w tym, że ma jak by dwa stabilnie trzymające się głazy, przez co dziecko przeżyło, ale niestety płacze, bo jest samo i z pewnością coś jej się stało. Ten Moriarty to zagadkowy agent, pierwszy raz z nim współpracuję. Chyba dobrze włada japońskim językiem, skoro ciągle rozmawia z dzieckiem by je rozproszyć od tego co się dzieje wokół.

Avengers: Ying i Yang 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz