Chapter 3 .

4.1K 189 21
                                    

- Mamo idę na górę! - krzyknęłam wychodząc z jadalni, z której zabrałam butelkę Coli, dużą paczkę chipsów, karmelową czekoladę i malinową babeczkę. A tak, jestem strasznym łasuchem. Mogłabym jeść słodycze na śniadanie, obiad i kolację.
Zabrałam ciężką książkę od biologii i ostatnio ukochany przedmiot jakim był laptop, którego przed dwoma tygodniami używałam bardzo rzadko. Weszłam wolno po schodach, uważając by nie upuścić, żadnej rzeczy, którą niosłam.
Otworzyłam drzwi do tylko mojego, małego pokoju, który zajmował całe poddasze. Na podłodze leżała puszysta granatowa wykładzina. Ściany były białe, a na nich w dużej ilości błękitne wzorki.
Sufit pokrywały błyszczące gwiazdki, które zostały tutaj z czasów mojego dzieciństwa.
Westchnęłam głośno, a ten dźwięk odbił się od ścian pokoju. Weszłam do środka i położyłam wszystkie przyniesione rzeczy na niewielkim łóżku, w którym spałam kilka lat temu, kiedy to pomieszczenie oficjalnie było moim pokojem.
Wspólnie z rodzicami postanowiliśmy, że poddasze zostanie dokładnie takie jakie je zostawiłam, by kiedy zmęczona teraźniejszą codziennością, chciałabym odpocząć, będzie miejscem kiedy będę mogła oderwać się od tego i przypomnieć beztroskie chwile mojego "bajkowego" dzieciństwa.
Podciągnęłam krótkie spodenki, które lekko zsunęły się ze mnie podczas wędrówki po chodach i wygładziłam czarną, luźną koszulkę Harry'ego. Była moją ulubioną, choć założyłam ją dopiero pierwszy raz. W poprzednich dniach nosiłam inne, które u mnie zostawił. Było ich naprawdę całkiem sporo, i każda z nich miała ten przecudowny zapach.
Usiadłam po turecku na wodnym łóżku i wzięłam do ręki książkę, od biologii, wcześniej zakładając okulary z czarnymi oprawkami.
Zajęcie się nauką, było pretekstem do tego, żeby przynajmniej na chwilkę uspokoić myśli i zapomnieć o nim. Choć każda rzecz, którą robiłam sprowadzała się właśnie do mojego Invicto.

~~~ 

- Nie wyjdę stąd dopóki ona ze mną nie porozmawia! - usłyszałam piękny ochrypły głos, gdy w moich uszach skończyły rozbrzmiewać dźwięki ulubionej piosenki.
- Słyszałam, że się pokłóciliście, a ona nie chce teraz ciebie widzieć. - powiedziała spokojnie moja mama, która żyła w świadomości, że po prostu nie odzywamy się do siebie. Nie wiedziała, że on się założył. O mnie.
- Gdzie ona jest?! - zapytał nieco podniesionym głosem. - Muszę z nią tylko porozmawiać. -dodał.
Wstałam z łóżka zamykając książkę, którą znałam już chyba na pamięć i wyszłam z pokoju, w którym unosił się zapach słodkich perfum.
- Teraz, albo nigdy. - odezwało się moje wewnętrzne "ja" podnosząc się z okiennej wnęki, wyraźnie podekscytowane faktem rozmowy z Harry'm.
Byłam już gotowa. Na pewno nie, żeby znów związać się z nim, ale żeby wysłuchać co miał mi do powiedzenia. Nie mogę przecież wieczne go unikać.
Zeszłam po schodach i stanęłam na ostatnim ich stopniu.
Teraz widziałam go dokładnie, w całości.
Jego stopy odziane były w białe conversy. Miał czarne, wąskie spodnie, w których jego nogi wyglądały tak seksownie, że, aż kręciło mi się w głowie. Biała koszulka z krótkim rękawem podkreślała mięśnie, które w przeciągu tych dwóch tygodni, w których nie zwracałam na niego uwagi, zdecydowanie powiększyły się. Przez materiał widziałam czarny tusz, który przyozdabiał jego tors.
Moje oczy w końcu spoczęły na jego twarz. Jego cudowne wargi, były spuchnięte, a na dolnej widniało niewielkie rozcięcie. Znów się bił? Dlaczego nie zwróciłam na nie uwagi, gdy mnie całował? A może wtedy jeszcze go tam nie było?
Odchrząknęłam i szmaragdowe tęczówki zatrzymały się na moich oczach.
Byłam zła na siebie, że doprowadziłam go do takiego stanu.
- Daj mi szansę Maleńka. - powiedział spokojnym głosem. Mimo, że nie byłam już wstydliwą dziewczynką, zaczerwieniłam się, słysząc pieszczotliwe określenie jakim zwracał się do mnie Harry, wiedząc, że moja matka jest w tym samym pomieszczeniu i wszystko słyszy.
- Chodź. - powiedziałam ostro, ostrzej niż chciałam. Skarciłam się w duchu widząc jego przygnębioną minę, gdy szedł w moim kierunku.
Weszłam po schodach, nie czując jego wzroku na sobie. Dziwne. Jeszcze jakiś czas temu pożerałby mnie, skanując moje ciało szmaragdem swoich pięknych oczu, a teraz.
Pokręciłam głową i weszłam z powrotem do pokoju mojego dzieciństwa. Usiadłam na miękkiej wykładzinie opierając się plecami o wodne łóżko.
Spojrzałam na niego. Nie wiedział jak ma się zachować. Potarł dłonią swój kark i w końcu usiadł naprzeciw mnie zachowując między nami dostateczną odległość za co byłam mu bardzo wdzięczna. Gdyby usiadł bliżej, nie mogłabym się skupić na niczym innym oprócz jego zapachu, dotyku.
- Wyglądasz jak moja dawna Leah. - powiedział i uśmiechnął się smutno.
- Nigdy nie byłam twoją Leah'ią. Byłam tylko zakładem. - odparłam, znów ciut za ostro. - Opowiedz mi wszystko. Chcę znać każdy szczegół. - powiedziałam i westchnęłam prostując nogi, które powoli drętwiały.
- To nie miało tak wyglądać. - powiedział, drapiąc się po czole. - Zacznę od samego początku.

~~~ 

- I to chyba wszystko. - zakończył swój długi monolog. - Wiem, że nie powinienem się na to zgadzać, ale nie mogłem przegrać. Leah, ja nie umiem przegrywać.
Nie odzywałam się od dłuższego czasu, dokładnie od momentu, w którym kazał mi się zamknąć, gdy w jego wypowiedź wplatałam co jakiś czas nieprzyjemne komentarze.
Czyli jednak nie chodziło o mnie. On miał być z szarą myszką, a ja taka właśnie byłam.
- Leah ja naprawdę nie chciałem, żeby to tak wyglądało. Jesteś moją pierwszą dziewczyną, moją Księżniczką i chcę żebyś była szczęśliwa. I … no wiesz, … kurwa znów coś źle powiem, wiesz, że te wszystkie … emocje są dla mnie obce. - nerwowo zaczął ciągnąć swoje włosy. Stłumiłam chichot. Nerwowy Harry jest bardzo słodki. - Ja chcę tylko powiedzieć, że to ta chcę być powodem twojego szczęścia, ale jeśli mnie nie chcesz … to życzę ci wszystkiego co najlepsze Maleńka … nawet jeśli to ma być ten fagas … znaczy twój przyjaciel Shane.
- Co? Czy myślisz, że z Shane'm  łączy mnie no wiesz, … coś więcej? - zaśmiałam się i zdjęłam okulary.
- Widzę jak na ciebie patrzy i niewiele mi brakuje do tego, żeby mu wpierdolić kiedy patrzy na twój tyłek. A ty należysz do mnie, tylko do mnie. - zacisnął pięści. Kurwa mać. Jak on podniecająco wygląda kiedy jest zły. Czuję się tak jak dawniej.
- Słucham?! - wstałam szybko i udałam oburzoną. Coraz lepiej mi to wychodziło, ale chyba jednak tym razem nie wyszło najlepiej, widząc jak Harry zanosi się śmiechem. Ten cudowny dźwięk, którego nie słyszałam już tak długo. Poszłam jego śladem i też zachichotałam. - Jak możesz się ze mnie śmiać, podczas proszenia mnie o wybaczenie! - uniosłam głos nadal śmiejąc się.
Klęknęłam obok Harry'ego i uderzałam pięściami w jego biceps, na którym mięśnie napinały się z każdym moim uderzeniem.
Kiedy już przestał się ze mnie bezczelnie nabijać złapał moje nadgarstki i odwrócił się w moją stronę.
- Taka piękna. - powiedział i pogładził mnie po policzku. - Taka cudowna i tylko moja.
- Harry nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedziałam cicho co spotkało się z jego nierozumiejącym spojrzeniem. - No wiesz, … my.
- Leah, nie, proszę cię. Ja postaram się zmienić. Ja teraz będę sobą, ale proszę nie zostawiaj mnie. Ja kurwa bez ciebie nie dam rady, ja szaleje kiedy nie ma ciebie obok. - powiedział. Jemu naprawdę zależy. Na mnie. Głupiej małolacie.
- Co ci się stało? - zapytałam i dotknęłam nadal puchnącej wargi. Skrzywił się lekko.
- Nic takiego. - odparł i uśmiechnął się. Nie, to nie on szaleje, to ja szaleję, kiedy go widzę. Szaleje na punkcie jego głosu, jego uśmiechu, jego dotyku, sposobu w jaki mnie całuje, sposobu w jaki do mnie mówi.
- Mów do mnie Harry. Muszę wiedzieć. - powiedziałam niemal błagalnie.
- Ja chyba się zakochałem. - szepnął mi do ucha i złożył szybko pocałunek na jego płatku.
Co? Jak to jest do cholery możliwe?
- Słucham? - zachłysnęłam się powietrzem.
Znów mnie pocałował. Tak jakby to miał być nasz ostatni pocałunek. 

--------------------------

awww ... jesteście najkochańsze na świecie ... dziękuję za wszystko co dla mnie robicie, chyba nigdy się wam nie odwdzięcze ... dziękuję, że czytacie Forgiveness ? 
nie tak zaplanowałam ten rozdział dlatego jest trochę krótszy niż poprzednie, ale musicie mi wybaczyć ... jedyne co zdradzę to, to że nie cały czas będzie tak kolorowo :)
Trzymajcie się ...
Do następnego .
xx

forgiveness? ▼ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz