I

774 36 4
                                    

Jeszcze chwilę temu Kylo Ren znajdował się ledwo żywy na obumierającej ambicji Naczelnego Wodza Snoke'a - bazie Starkiller - a teraz już może odpoczywać w swoim prywatnym statku dowodzenia typu Lambda.

Odpoczywać...

    Jest cały zmordowany. Smutny, przybity... i jednocześnie w miarę opanowany. Ewidentnie nie jest sobą. I to widać. Bardzo wyraźnie.

    Leży wygodnie na wysokiej, zimnej metalowej posadzce, która zamiast koić jego ból, to jeszcze bardziej doprowadza go do szału. A może właśnie o to chodzi Huxowi? Aby wzbudzić w nim gniew? Ciemną stronę Mocy?

A może zwątpił w niego, Kylo Rena?
Tak samo jak i w jego oczekiwania wobec tej dziewczyny z Jakku...
"To bardzo ordynarne z jego strony" - pomyślał, po czym postanowił go wezwać.
Takie lekceważenie jego osoby nie przejdzie wobec niego obojętnie.

   Kylo delikatnie podparł się prawym łokciem, po czym podniósł się resztkami sił i wrzasnął bez chwili namysłu, celowo nie używając rangi przyjaciela.
- HUX!
Jednakże... ani śladu po generale. A przecież wyczuwa jego obecność na pokładzie statku... o co chodzi?
Nie dosłyszał? Wątpliwe. Kylo miał bardzo donośny głos. Po ojcu.
Dać przykład? Baza Starkiller. Mostek. I jądro reaktora. Pamięta może jeszcze ktoś, co tam się wydarzyło?
Okrutna zbrodnia...
...przez którą cierpi do tej pory.

(...)

Czyżby Hux byłby skory do niesubordynacji, tak jak i jego "wychowankowie"? Przestał działać wedle woli ich Wodza, a rządzi się własnymi prawami?
To niedopuszczalne!

("To oburzające"* x'D)
(...)

"No cóż... jestem za słaby, żeby wszczynać kolejną kłótnię. Ale jeszcze kiedyś się za to policzymy" - pomyślał, po czym spojrzał w bok, a następnie schylił głowę przyglądając się ciężkim drzwiom po prawej. Wytężył  słuch. Okiełznał  Moc. Wyczyścił  umysł. Skupił się          na otoczeniu.
Delikatnie podniósł lewą rękę...

* * *
"HUX!"
Cichy glos bąknął w jego umyśle.
Uch, przysnął.

- Generale, gdzie mamy lądować? - spytał grzecznie pilot lekko wychylając głowę w stronę wracającego do życia Huxa.
Hux jednakże był nie poruszony w ogóle, zdezorientowany. Wydawało się nawet, że nie wie, co się wokoło dzieje... siedział bez żadnej oznaki życia na fotelu pasażera. Przysnął!
Wytarł swoje powieki próbując się przebudzić.

(...)

"Jeszcze chwilę temu stałem na naszej cudownej bazie, w której budowę położyłem równie tyle trudu co w szkolenia... A teraz? " - zaczął zamartwiać się bez granic - "Ląduje na jakimś statku! Bo ona... została zniszczona! Przez tą parszywą Rebelię! Przez tego, parsz..."
Nie zdarzył dokończyć. Los mu nie pozwolił...

...obrażać...
K...

   Nagle usłyszał podejrzane kroki. Kogoś, kto ewidentnie kulał. Na prawą nogę. Tarzał ją po pokładzie...
- To Kylo. Nie przejmuj się. Ląduj na czwartym torze w hangarze 27. - rzekł trochę bardziej przytomny niż wcześniej.

Pomóż mi, ReyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz