Jest okej

3.3K 628 145
                                    


Coś brzęczy głośno w pokoju i Ethan jest zmuszony otworzyć oczy, choć powieki ma ciężkie od snu.

Od imprezy minęły cztery miesiące i życie toczy się dalej. Ethan blokuje większość myśli o Nowellu, nie widział się z nim ani nie rozmawiał od czasu ich koszmarnego spotkania w listopadzie. Utrzymuje za to znowu kontakt z resztą przyjaciół, głównie dlatego, że Stanley nie rozumie słowa „nie".

Jest czwarta rano, niedziela, marzec i coś go obudziło.

To jego telefon. Leży na szafce nocnej, ma boleśnie jasny ekran i czeka, aż ktoś go odbierze.

Kto do cholery dzwoni do niego o czwartej nad ranem? I po co?!

Przez krótką chwilę Ethan zastanawia się, czy nie zignorować połączenia, ale zaraz jego ciekawość wygrywa. Wydaje z siebie pełen frustracji jęk, unosi się na łokciu i sięga po telefon.

Och. Zna ten numer. Choć usunął go z kontaktów lata temu, podczas jakiegoś pijanego przypływu złości, nigdy nie udało mu się go tak naprawdę pozbyć, bo ciąg cyfr wyrył się w jego pamięci na stałe.

To Nowell. Nowell dzwoni do niego w środku nocy i nie może to oznaczać niczego dobrego. Ethan odbiera, nagle spięty.

— Halo? — W jego głosie słychać wahanie, ale nie ma tam śladu zmęczenia. Nagle nie jest już śpiący.

Nikt nie odpowiada. Ethan już zaczyna myśleć, że to jakaś idiotyczna pomyłka, może wciśnięta do kieszeni komórka sama wybrała numer, ale wtedy właśnie Nowell się odzywa.

— Zniszczyłeś mnie — mówi ochryple. Jego głos zdradza, że pił. Może także płakał.

Przez chwilę Ethan nie może oddychać.

— Nowell? — pyta głupio, bo potrzebuje odpowiedzi.

Nowell jednak kontynuuje, słowa wolno wypływają z jego ust.

— Tak bardzo mnie zniszczyłeś, Ethan, tak bardzo... Chryste.

Jego niski głos załamuje się na końcu i jest w nim tyle bólu, tyle złości, żalu, smutku – wszystko, co z jakiegoś powodu próbował dziś utopić w alkoholu. A teraz dzwoni.

Ethan wolno przekręca się na plecy i wbija nieobecne spojrzenie w sufit, próbując oddychać miarowo. Pokój jest ciemny, ale jego myśli są ciemniejsze.

— Naprawdę? — pytanie wymyka się z jego ust bez pozwolenia i chwilę wisi między nimi w ciszy.

Potem Nowell wyrzuca z siebie dziwne prychnięcie, które może być kpiną, ale może być też stłumionym łkaniem.

— Tak. Naprawdę. Na dobre.

Obaj milkną.

Ethan chce coś powiedzieć. Coś, co sprawi, że wszystko znów będzie dobrze. Coś ważnego. Nie ma jednak pojęcia, co mogłoby to być.

Leży w ciemnościach z głową pełną pytań i bolesnych wspomnień. Co się stało z Nowellem? Co się stało z nimi?

Jakiś cichy głos w jego świadomości przypomina mu, że to wszystko należy już do przeszłości. Nowell się zaręczył, daleko stąd, w LA, a Ethan jest tutaj. Więc bierze się w garść.

–- Wszystko będzie dobrze — mówi wolno, przerywając ciszę i naprawdę chciałby wierzyć, że to nie jest kłamstwo. Tylko że on sam wcale nie czuje się dobrze, a ile już lat minęło? No właśnie.

Okazuje się, że to nie była właściwa odpowiedź. Nowell wciąż milczy i coś w środku Ethana wpada w dziwne odrętwienie. Być może serce.

— Jesteś sam? Wszystko w porządku, czy... — nie kończy, bo nie ma nic do powiedzenia.

Powiedzcie moim gwiazdomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz