Prolog

452 20 1
                                        

- Zabierz Harry'ego! Ja go zatrzymam...- krzyknął James.

- James, nie!

W tym momencie przed Jamesem stanął nikt inny jak sam Lord Voldemort. Wyjął różdżkę i rozbroił Jamesa. Chciał rzucić na niego zaklęcie uśmiercające, ale ktoś w tym momencie krzyknął...

- Expelliarmus!- był to Albus Dumbledore. Jedyna osoba, której obawiał się Sami-Wiecie-Kto. Różdżka Voldemorta wzleciała w powietrze po czym wpadła w ręce jednego z najlepszych czarodziejów. Starzec wziął różdżkę Jamesa i mu ją podał. Mężczyzna za namową Albus'a poszedł do Lily i Harry'ego sprawdzić, czy nic im się nie stało. Wchodząc do pokoju zauważył swoją żonę tulącą do siebie małego synka. W jej oczach zobaczył łzy. Podszedł do niej i mocno ją przytulił.

- Myślałam, że już nie żyjesz...-załkała Lily.

- Aż tak wątpisz w moje zdolności magiczne?- zapytał James udając obrażonego. 

- Pokonałeś go?!- Rudowłosa wyraźnie się ożywiła.

- No nie do końca... Dumbledore przyszedł i go rozbroił. Gdyby nie on byłoby po mnie.

- Ale przecież On go zabije!- krzyknęła Lily, a Harry zaczął płakać.

- Bez różdżki nie da rady, a poza tym to Zakon pewnie już tu jest.

James pomógł Lily wstać i uspokoić Harry'ego. Kierowali się ku wyjściu, a mężczyzna nie był w błędzie. Zakon Feniksa już tam był i dzielnie walczył ze śmierciożercami. Czarnego Pana i Albus'a już tam nie było. Nagle podszedł do nich Hagrid i serdecznie ich uścisnął.

- O cholibka, jak dobrze was znowu widzieć. Strasznie się o was bałem. Słyszałem, że ktoś was zdradził...

-Tak Hagridzie, ale jak widzisz żyjemy.- powiedziała Lily.

- Co z Sami-Wiecie-Kim?- zapytał James.

- Złapali go. Jeszcze dziś czeka go pocałunek dementora. Lepiej chodźmy stąd. Zakon da sobie radę. - powiedział olbrzym, wyraźnie wzdrygając się na samą myśl o dementorach.

*Tymczasem w gabinecie dyrektora...*

- Ale kto ich zdradził? -zapytał Dumbledore gładząc swoją brodę.

-Jak to kto?! Syriusz Black!

- Nie możesz go tak oskarżać Severusie.

- Ale to był on! A potem rozwalił Pettigrew na małe kawałeczki tak, że został tylko sam palec. Zrobił to pewnie dlatego, bo Peter o wszystkim wiedział i bał się, że go wyda. Przez niego Lily mogła zginąć! - Snape był bliski załamaniu nerwowemu.

- Dobrze Severusie... W takim razie Black trafi do Azkabanu. - zmieszany Dumbledore wyszedł z gabinetu.

*W Dolinie Godryka*

-  Ann, wiedziałaś, że to ten cały Black zdradził Potter'ów? I to ich najlepszy przyjaciel, ojciec chrzestny ich dziecka.- powiedział John Raven- wysoki mężczyzna o kruczoczarnych włosach, mąż Anny Mint-Raven. Anna miała delikatną urodę, rudo-brązowe włosy do ramion oraz niebieskie oczy. Za czasów szkolnych spotykała się właśnie z Syriuszem Blackiem.

- Syriusz ich wydał? Przecież to niemożliwe... James był dla niego jak brat.- powiedziała Ann nie dowierzając słowom męża.

- Mówisz tak bo kiedyś byłaś w nim zakochana.- powiedział wyraźnie niezadowolony John. Powstała niezręczna cisza. Ann wciąż go kochała. Nadal jej na nim zależało, ale Black z nią zerwał, ponieważ rodzice nie pozwolili spotykać mu się ze zdrajczynią krwi.

- Co się z nim teraz stanie?- zapytała niby od niechcenia.

- Zostanie zamknięty a co?! Należy się temu zdrajcy!- John uderzył pięścią w stół, budząc tym ich trzy letnią córeczkę Charlotte.

~M.



You go out with me? /F.W.Where stories live. Discover now