PRZEBUDZENIE

981 72 3
                                    

Pamiętam tylko, że zanim postanowiłam się zdrzemnąć poczułam jak jakaś energia, ciepło rozchodzi się po całym ciele. W pewnej chwili miałam wrażenie, że eksploduję i wszystkie te starania pójdą na marne. Czułam jak z moich płuc ucieka całe powietrze, gdy nagle nastała ciemność.
To było ostatnie zdarzenie, którego doświadczyłam na mojej wyspie - Timorii. Myślałam, że po ucieczce zdołam zapomnieć o moim dawnym więzieniu, ale jak widać pozostanie w mej pamięci na wieki.
Leżałam od dłuższego czasu na ziemi. Nie mogłam wstać, ani nawet otworzyć oczu. Nie wiem co działo się wokół mnie i czy inni herosi także się przenieśli. W uszach mi dzwoniło i miałam wrażenie jakby w mojej głowie robił się budyń. W ustach miałam słony posmak i czułam dziwny zapach ryb. Nagle zerwałam się do pozycji siedzącej kiedy całe moje ciało zostane oblane lodowatą wodą. Otworzyłam szeroko oczy i rozejrzałam się po okolicy. Leżałam na plaży, a wokół mnie leżeli nieprzytomni herosi. Jeden z nich podnosił się z trudem.
- Percy.. - szepnęłam. Nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu. Na szczęście chłopak usłyszał mnie i podbiegł do mnie.
- Już wszysto dobrze Nel. Udało się.
Jego uśmiech mówił sam za siebie. Był tak radosny, że bałam się, że jako syn Posejdona może wywołać kolejną falę, która zalałaby nas wszystkich.
- Wszystko w porządku? - zapytał patrząc na mnie niepewnie.
- Chyba tak. - mruknęłam, a Percy pomógł mi wstać.
Po chwili obudził się Jason i Nico. W ten sposób nasza czwórka starała się zabrać resztę herosów dalej od wody.
- Wiem gdzie jesteśmy - powiedział Percy. Najwyraźniej miejsce, w którym wylądowaliśmy bardzo mu się spodobało. Ja też znałam to miejsce z moich wizji.
- To Obóz Herosów - powiedziałam jakby sama do siebie. Jason pochwycił mój wzrok i spoważniał.
- Tak. Twój nowy dom.
Jego słowa zdawały się nie mieć sensu. Chciałam czuć się bezpieczna jak kiedyś. Kiedy byłam małą dziewczynką i bawiłam się z moim mlodszym rodzeństwem i pomagałam mamie. Uciekając z Timorii chciałam zaznać spokoju i być bezpieczna. Teraz jestem w Obozie Herosów, a to znaczyło, że już nigdy nie pozbędę się greckich bogów i potworów. Uciekając z wyspy nie uciekłam od problemów.
- Dom.. - szepnęłam do siebie.
Po chwili większość herosów stała już na nogach. Na ich twarzach malowała się radość - zapewne dlatego, że przeżyli. Wszystkie te makabryczne potwory z mojej wyspy musiały zostawić bliznę w ich życiu. Raczej nie zapomną tego spotkania tak łatwo. Wszyscy patrzyli się na mnie jakby oczekiwali ode mnie jakiejś wskazówki. Annabeth rozejrzała się po twarzach zebranych.
- Udało nam się, jesteśmy w Obozie Herosów. Jesteśmy bezpieczni.
- Co dalej? - przerwał jej Leo. Dziewczyna przewróciła oczami z poirytowania i westchnęła.
- Nie mam pojęcia. Zastanowimy się kiedy wrócimy. Muszę porozmawiać z Cherionem i opowiedzieć mu co się działo na naszej misji.
- Co z dalszym ciągiem tej misji? - dopytywał Frank.
- Musimy odpocząć, zjeść coś i pozbierać się trochę po ostatnich dniach. Musimy zastanowić się nad planem działania. Wróćmy do Obozu, a wtedy będziemy myśleć co dalej.
Tak też zrobiliśmy. Ruszyliśmy w stronę obozu prawie nie rozmawiając.  Kiedy byliśmy na miejscu Annabeth przejęła dowodzenie.
- Najlepiej od razu powiadomić obóz  o naszym powrocie. Wracajcie do swoich domków, a ja i Nel pójdziemy do Chejrona.
Spojrzała na mnie ze współczuciem. Czemu tak na mnie patrzy? Czyżby wiedziała, że znajduję się teraz w trudnej sytuacji? Czyżby wiedziała, że muszę zacząć swoje życie na nowo? Wiedziała przez co przeszłam i z czym przyjdzie mi się zmierzyć.
Mimo krótkiej drzemki na plaży chyba każdy marzył teraz o prysznicu, ciepłym posiłku i wygodnym łóżku. Jakby na myśl o jedzeniu zaburczało mi w brzuchu. Annabeth uśmiechnęła się pod nosem.
- Do kolacji mamy jeszcze trochę czasu. Myślę, że idealnie starczy nam na rozmowę z Chejronem i ogarnięcie się.
Z tą optymistyczną myślą ruszyłyśmy w stronę wielkiego domu. Na werandzie siedział mężczyzna na wózku inwalidzkim, który grał w karty z mężczyzną w koszuli w lamparcie centki. Miał kręcone czarne włosy przykryte słomianym kapeluszem. Fioletowe oczy lustrowały mnie nieprzyjemnie. Miał duży nos, który kształtem jak i kolorem przypominał buraka, a usta wygiął w grymasie. Oprócz tego miał na sobie letnie szorty, które nie pasowały zbytnio do jego.. tuszy.
- Panie D., Cherionie. - Annabeth przywitała się i skinęła głową w stronę dwóch mężczyzn.
Przyjrzałam się mężczyźnie na wózku. Wiedziałam, że nie jest inwalidą tylko centaurem. Miał brodę, ciepłe spojrzenie i przyjemny wyraz twarzy. Czułam, że kocha ten obóz, a za każdego herosa oddałby życie.
Zbliżyłyśmy się, a wtedy mężczyzna z dietetyczną colą powiedział:
- Co za powsinogę żeś przyprowadziła Allie?
- Annabeth. -poprawił go centaur, ale ten zignorował to.
- Witaj Dionizosie. - powiedziałam spokojnie, wbijając w niego nienawisty wzrok. Dionizos przpatrywał mi się chwilę w milczeniu. Miał zaciekawiony wyraz twarzy. Wyglądał trochę jak drapieżnik oceniający swą ofiarę: Lepiej obedrzeć ją ze skóry czy od razu zjeść w całości?
W końcu prychnął tylko i burknął pod nosem:
- Herosi...
Postanowiłam nie zwracać więcej uwagi na boga wina. Przeniosłam swój wzrok na mężczyznę obok.
- Witaj Chejronie. Wiem kim jesteś. To zaszczyt ciebie poznać. Szkoliłeś swego czasu wielu sławnych herosów, a teraz jesteś opiekunem tego obozu.
- Ona ma dar jasnowidzenia. Wie wszystko o wszystkich - wyjaśniła Annabeth, a Chejron nie przestawał się uśmiechać. Był jednak trochę zmieszany, jego wargi lekko zadrżały na słowa Annabeth.
- Rozumiem - odpowiedział cicho. - Mi też miło jest cię poznać, a jeszcze milej jest mi cię gościć w naszym obozie.
Następnie razem z Annabeth opowiedziałyśmy o tym co działo się na mojej wyspie. O zadaniach i o walce z potworami. Postanowiłyśmy ominąć kilka szczegółów dotyczących rozmowy z herosami i mojej przyszłości.
- A więc Nel pomoże wam w waszej misji?
- Tak - odpowiedziałam.
- Dobrze... Jeszcze porozmawiamy na ten temat. Teraz idźcie i szykujcie się. Za chwilę ognisko.
Pożegnałyśmy Chejrona i Dionizosa i ruszyłyśmy w stronę domków.
- Mieszkasz w domku 13 - poinstruowała mnie - Zaprowadzić cię? 
- Dam sobie radę.
- W takim razie gdybyś mnie szukała, domek Ateny jest tu - mówiąc to wskazała na niewielki budynek przed nami. Przypominał bardziej muzeum albo świątynię niż dom. Z tego co zauważyłam to każdy domek różni się od siebie i ma w sobie coś rozpoznawalnego. W oczy od razu rzucił mi się symbol sowy nad drzwiami od domku Ateny.
- Dziękuję - powiedziałam i pożegnałam się z nią. Słońce już zachodziło, a za chwile miała odbyć się kolacja. Rozejrzałam się dookoła. Obóz wydawał się być naprawdę przyjemnym miejscem. Wszyscy tu byli jedną wielką rodziną. Czemu więc czułam się tu jak niepasujący element układanki? Jest tu w końcu domek Hadesa, ja też jestem herosem tak jak oni wszyscy. Czemu więc tu nie pasuję?
Z zamyślenia wyrwał mnie widok chłopaka stojącego przed budynkiem przypominającym jeden z domów z horroru. Wokół domku unosiła się mgła, a cała jego konstrukcja i wygląd przyprawiały o dreszcze i wporwadzały w przygnębienie. Pod drzwiami domku stał chłopak. Nawet z daleka byłam w stanie odgadnąć kto to. Ruszyłam w stronę domku.
- Nico?
- Czekałem na ciebie.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
CÓRKA HADESA - Cienie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz