Rozdział 12

199 18 2
                                    

Drogi pamiętniczku! Rodzeństwo powinno sobie wybaczać, po mimo tego co się im przydarzyło...

Siedziałam w jednym z kątów w moim pokoju. Kolejny raz poczułam się jak dziwka. Olivier wyszedł około godziny temu z domu. Ciekawiło mnie co się stało z Igorem. Wyciągnęłam z plecaka telefon, wybrałam numer do brata. Odebrał trochę zaspany.

- Co tam?

-Przepraszam, że tak wcześnie, ale nie odbieraj nieznanych ci numerów.

-Dlaczego?

-Wytłumaczę ci wszystko jak się spotkamy.

- To kiedy?

-Jutro?

-Pasuje mi do południa.

- Mi też. Uważaj na czarne BMW.

Odłożyłam telefon, bo ktoś wszedł do pokoju. Przeszły mnie ciarki na myśl, że Olivier mógł słyszeć całą rozmowę.

- Masz dziesięć minut, żeby się spakować i jechać ze mną bez ogona- Igor podniósł mnie z podłogi.

- On nas znajdzie.

-Czasem warto jest spróbować.

Wyciągnęłam z szafy torbę z moimi ubraniami, która jest zawsze spakowana. Zabrałam także mój plecak i laptopa. Wybiegłam razem z Igorem z domu. Wsiadłam do jego czarnego mustanga. Chłopak ruszył z piskiem przed siebie.

-Gdzie jedziemy?- zapytałam zapinając pasy.

- Do mnie.

-Czyli?

-Wrocław- Igor miał na liczniku dwie setki.- Zwolnię jak wyjedziemy z miasta.

- Nie musisz.

-Jednak mamy ogon- chłopak spoglądał co chwilę w tylne lusterko.

Niebiesko-czerwone światła migały w moich oczach. Igor skręcał w przeróżne uliczki, aż w końcu wszystko ucichło. Wyjechaliśmy na autostradę.

-Przed nami około cztery godziny jazdy- powiedział chłopak.

- Będą jakieś postoje?

- Tego nie wiem. Miałaś mi opowiedzieć o tamtych najlepszych czasach.

- Co tutaj opowiadać. Kilka lat temu zaczęłam handlować trawką. Stałam się najlepszym dealerem w kraju. Po jakimś czasie uznałam, że mam za dużo kasy i wróciłam do Wawy w celu znalezienia czegoś co mnie interesuje.

-Znalazłaś?

-Wróciłam do moich dawnych kumpli i zaczęliśmy przemycać różne dragi.

-Katrina, dealer. To dziwnie brzmi.

- A Angel dealer?

- To gdzieś słyszałem.

-Gdzie byłeś wczoraj wieczorem?

- Nie chcesz wiedzieć.

-Chcę.

- W pokoju obok- że co? On słyszał wszystko co mówiłam, a raczej krzyczałam. Utkwiłam swój wzrok na drzewach w oddali.- Dlaczego tak bardzo bronisz swojego brata?

- Bo to jest moja rodzina. Ostatnia.

- Co masz na myśli?

- Nie chcę o tym rozmawiać.

-Jeżeli ci to pomoże to też kiedyś miałem problemy z dragami. Prawie straciłem życie przez ojca, który mi to podstawił. Gdy wyszedłem ze szpitala, wyniosłem się do Wrocławia. Miałem wtedy piętnaście lat.

- A matka?

-Zginęła przy narodzinach Oliviera.

-Jesteś starszy od niego?

- Tak. Trzy lata. Nie widać?

-Wyglądacie na taki sam wiek, ale po relacjach sądziłam, że on jest starszy.

- Nie chcę się z nim kłócić, bo jak zacznie przegrywać to telefon do ojca i wpierdol od jego ludzi.

-Rodzina jak z jakiegoś filmu o gangach.

***

-Chcesz coś?- zapytał Igor, gasząc silnik samochodu.

Dojechaliśmy właśnie na stację benzynową. Została nam jeszcze godzina drogi do Wrocławia. Nigdy jeszcze nie byłam w tym mieście.

- Kup mi ciepłą czekoladę.

Wysiadłam z samochodu, żeby rozprostować kości. Przełożyłam swoje rzeczy do bagażnika. Wyciągnęłam z plecaka telefon, po czym wybrałam numer do Michała.

-Rozumiem, że jutro nie możesz- odezwał się bez powitania.

-Przepraszam, ale obecnie jadę do Wrocławia. Muszę ci powiedzieć coś ważnego. Masz teraz czas?

-Obecnie jestem u Matiego i robimy nowy track, więc nie za bardzo.

- No to... Jutro zadzwonię.

-Dobra. Cześć.

- Pa.

Patrzyłam na telefon. Jest u Matiego... Zabiłabym go za to, ale on ma prawo wyboru. Nic nie poradzę, że to jego ziomek.

-Czekolada dla pięknej dziewczyny- powiedział uśmiechnięty Igor.

-Przestań- wzięłam od chłopaka kubek z napojem.

- Co się stało?

-Sprawy rodzinne.

- Nie martw się tym- chłopak przytulił mnie.

-Potrafisz podnieść kogoś na duchu.

~~~~~~~~~

Udało się! Po mimo tego, że historia potoczyła się inaczej, nasza główna bohaterka uciekła, ale czy to był dobry pomysł?

Kolejny rozdział jutro!

Pamiętnik SukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz