Drogi pamiętniczku! Rodzeństwo powinno sobie wybaczać, po mimo tego co się im przydarzyło...
Siedziałam w jednym z kątów w moim pokoju. Kolejny raz poczułam się jak dziwka. Olivier wyszedł około godziny temu z domu. Ciekawiło mnie co się stało z Igorem. Wyciągnęłam z plecaka telefon, wybrałam numer do brata. Odebrał trochę zaspany.
- Co tam?
-Przepraszam, że tak wcześnie, ale nie odbieraj nieznanych ci numerów.
-Dlaczego?
-Wytłumaczę ci wszystko jak się spotkamy.
- To kiedy?
-Jutro?
-Pasuje mi do południa.
- Mi też. Uważaj na czarne BMW.
Odłożyłam telefon, bo ktoś wszedł do pokoju. Przeszły mnie ciarki na myśl, że Olivier mógł słyszeć całą rozmowę.
- Masz dziesięć minut, żeby się spakować i jechać ze mną bez ogona- Igor podniósł mnie z podłogi.
- On nas znajdzie.
-Czasem warto jest spróbować.
Wyciągnęłam z szafy torbę z moimi ubraniami, która jest zawsze spakowana. Zabrałam także mój plecak i laptopa. Wybiegłam razem z Igorem z domu. Wsiadłam do jego czarnego mustanga. Chłopak ruszył z piskiem przed siebie.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam zapinając pasy.
- Do mnie.
-Czyli?
-Wrocław- Igor miał na liczniku dwie setki.- Zwolnię jak wyjedziemy z miasta.
- Nie musisz.
-Jednak mamy ogon- chłopak spoglądał co chwilę w tylne lusterko.
Niebiesko-czerwone światła migały w moich oczach. Igor skręcał w przeróżne uliczki, aż w końcu wszystko ucichło. Wyjechaliśmy na autostradę.
-Przed nami około cztery godziny jazdy- powiedział chłopak.
- Będą jakieś postoje?
- Tego nie wiem. Miałaś mi opowiedzieć o tamtych najlepszych czasach.
- Co tutaj opowiadać. Kilka lat temu zaczęłam handlować trawką. Stałam się najlepszym dealerem w kraju. Po jakimś czasie uznałam, że mam za dużo kasy i wróciłam do Wawy w celu znalezienia czegoś co mnie interesuje.
-Znalazłaś?
-Wróciłam do moich dawnych kumpli i zaczęliśmy przemycać różne dragi.
-Katrina, dealer. To dziwnie brzmi.
- A Angel dealer?
- To gdzieś słyszałem.
-Gdzie byłeś wczoraj wieczorem?
- Nie chcesz wiedzieć.
-Chcę.
- W pokoju obok- że co? On słyszał wszystko co mówiłam, a raczej krzyczałam. Utkwiłam swój wzrok na drzewach w oddali.- Dlaczego tak bardzo bronisz swojego brata?
- Bo to jest moja rodzina. Ostatnia.
- Co masz na myśli?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
-Jeżeli ci to pomoże to też kiedyś miałem problemy z dragami. Prawie straciłem życie przez ojca, który mi to podstawił. Gdy wyszedłem ze szpitala, wyniosłem się do Wrocławia. Miałem wtedy piętnaście lat.
- A matka?
-Zginęła przy narodzinach Oliviera.
-Jesteś starszy od niego?
- Tak. Trzy lata. Nie widać?
-Wyglądacie na taki sam wiek, ale po relacjach sądziłam, że on jest starszy.
- Nie chcę się z nim kłócić, bo jak zacznie przegrywać to telefon do ojca i wpierdol od jego ludzi.
-Rodzina jak z jakiegoś filmu o gangach.
***
-Chcesz coś?- zapytał Igor, gasząc silnik samochodu.
Dojechaliśmy właśnie na stację benzynową. Została nam jeszcze godzina drogi do Wrocławia. Nigdy jeszcze nie byłam w tym mieście.
- Kup mi ciepłą czekoladę.
Wysiadłam z samochodu, żeby rozprostować kości. Przełożyłam swoje rzeczy do bagażnika. Wyciągnęłam z plecaka telefon, po czym wybrałam numer do Michała.
-Rozumiem, że jutro nie możesz- odezwał się bez powitania.
-Przepraszam, ale obecnie jadę do Wrocławia. Muszę ci powiedzieć coś ważnego. Masz teraz czas?
-Obecnie jestem u Matiego i robimy nowy track, więc nie za bardzo.
- No to... Jutro zadzwonię.
-Dobra. Cześć.
- Pa.
Patrzyłam na telefon. Jest u Matiego... Zabiłabym go za to, ale on ma prawo wyboru. Nic nie poradzę, że to jego ziomek.
-Czekolada dla pięknej dziewczyny- powiedział uśmiechnięty Igor.
-Przestań- wzięłam od chłopaka kubek z napojem.
- Co się stało?
-Sprawy rodzinne.
- Nie martw się tym- chłopak przytulił mnie.
-Potrafisz podnieść kogoś na duchu.
~~~~~~~~~
Udało się! Po mimo tego, że historia potoczyła się inaczej, nasza główna bohaterka uciekła, ale czy to był dobry pomysł?
Kolejny rozdział jutro!
CZYTASZ
Pamiętnik Suki
Teen Fiction"Znalazłam tutaj swoje rzeczy, z których wygrzebałam kartę. Zeszłam na dół do Igora. - Mogę samochód?- szepnęłam do jego ucha, a on wyciągnął z kieszeni kluczyki.- Dzięki. -Kiedyś blanty, blanciki i inne gówna, a dzisiaj samochody- Mateusz polał nas...