Otworzyłem oczy i zobaczyłem jedną wielką białą pustkę. Dopiero po kilku sekundach nabrałem ostrości i zorientowałem się, gdzie jestem. Bezbarwne ściany, krzyż z Jezusem na środku sali, w jednym z kątów wyłączony telewizor. Mój wzrok powędrował na wielkie okno, widać było przez nie zielone liście, które wydostawały się z drzewa, nie wiedziałem jakiego, nigdy nie potrafiłem ich odróżnić, jedynie kolorem i wzrostem. Odwróciłem głowę w prawo, obok mojego łóżka znajdowało się drugie, na którym ktoś leżał... Hmm to chłopak podobnego wzrostu do mnie -przynajmniej leżąc. Był odwrócony do mnie tyłem, ale widziałem jego ładne ciemne włosy z lekkimi lokami.
Usłyszałem odgłos otwierających się drzwi, od razu się zerwałem z myślą, że to rodzice. Otworzyła je jednak kobieta w białym fartuchu. Pewnie to pielęgniarka -pomyślałem zasmucony.
-Widzę, że odzyskałeś już przytomność. Zaraz odwiedzi cię lekarz, jak się czujesz?
Słabym głosem odparłem:
-Trochę boli mnie brzuch i gardło.
-To normalne objawy po płukaniu żołądka. Jak przyjdzie lekarz, to zadecyduje czy damy ci leki przeciwbólowe.
Wyszła, zamykając za sobą drzwi, a ja odwróciłem się znów w prawo. Ujrzałem tam już odwróconego w moją stronę chłopaka. Moje spojrzenie przykuły włosy -piękne ciemnobrązowe włosy z lekkimi lokami, z tyłu nie wyglądały tak ładnie, jak teraz. Miał jasne niebieskie oczy i kilka piegów, które uwielbiam u chłopaków. Był bardzo słodki.-Hej, jak masz na imię? -Zapytałem z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jestem Mateusz, a ty?
-Patryk, masz bardzo ładne imię.
-Dziękuję ty też -Na jego policzkach pojawiły się czerwone wypieki, chyba rzadko słyszy komplementy.
-Czemu tu leżysz?
-Od kilku dni bardzo boli mnie brzuch i nie mam pojęcia dlaczego, oni też nie mają, dlatego robią mi masę różnych badań. A ciebie przywieźli tutaj chyba karetką?
-Chciałem eh... Odejść tak na zawsze... -Wskazałem na moje nadgarstki -Ale najwyraźniej coś przytrzymuje mnie na tym świecie i chce, abym żył, bo jak widać, zdążyli mnie uratować.
-To kiepsko... To znaczy kiepsko, że chciałeś się zabić! A dobrze, że cię uratowali. Wydajesz się całkiem spoko! Dobrze, że jesteś, bo samemu tu leżeć to straszna nuda.
-Dzięki haha ty też wydajesz się spoko.Kurde chyba się w nim zauroczyłem, ciekawe czy jest gejem albo chociaż bi... Spytam go o to, ale później.
Przez najbliższą godzinę rozmawialiśmy o wszystkim, jakie ma pasje, co robi na co dzień... Widać, że też mnie polubił. Nagle do pokoju weszła lekarka.
-Patryk? -Zapytała, po czym spojrzała na mnie
-Tak to ja
-Jestem psychologiem, pracującym w szpitalnej szkole. Musimy porozmawiać.
-Co się stało?
-Jeśli chcesz możemy wyjść do gabinetu. Chociaż pielęgniarki powiedziały, że lepiej będzie jak będziesz się oszczędzał teraz.
-Spokojnie, może Pani mówić.
-Niestety muszę cię poinformować, że twoi rodzice mieli wypadek...
-CO?!
-Wiem tylko tyle, że twoja mama przyjechała do nas karetką na oddział, lekarze robią jeszcze jej badania, ale nic nie wskazuje na coś poważnego.
-A co z tatą?
-Wiem tylko tyle, że twoja mama została przywieziona do nas sama.
-Boże... Niewierze, jak to mogło się stać... Mógłbym odwiedzić mamę?
-Tak, ale nie teraz, tak jak mówiłam twojej mamie robią lekarze jeszcze badania. Potrzebuje teraz spokoju, ale przyjdę do ciebie, kiedy będziemy mogli już do niej pójść. Pewnie będzie to jutro.
-Dobrze... Tylko ci się stało z tatą?
-Tak jak już mówiłam, niestety nie dotarły do mnie żadne informacje. Będziemy jeszcze musieli porozmawiać o tym, dlaczego tu trafiłeś... -Spojrzała na moje nadgarstki
-Jeśli by się pani czegoś dowiedziała na temat moich rodziców to proszę od razu do mnie przyjść
-Dobrze -Odpowiedziała i wyszła.Podniosłem się do pozycji siedzącej, mój wzrok powędrował na okno -światła lamp oświetlały ciemne już ulice, jest już późno, chociaż i tak szybko odzyskałem przytomność... A mogłem jej ogólne nie odzyskiwać. Chyba dopiero teraz do mnie dochodzi to, co się stało, moi rodzice mieli wypadek. Jak to się mogło stać, oby tacie nic nie było. Poczułem, jak zaczęły spływać mi łzy po policzkach, nagle straciłem panowanie nad sobą i jedyne co mogłem robić to ryczeć. Poczułem niespodziewanie, jak ktoś wypełnił pustą część mojego łóżka obok mnie. Otarłem łzy i spojrzałem, okazało się, że to Mateusz.
-Patryk, twoja mama na pewno wyzdrowieje i będzie z nią wszystko dobrze. Nie płacz...
Nie odpowiedziałem mu... Nie byłem w stanie. Poczułem na sobie dotyk, niepewny, po czym jego ręce mnie objęły i to nie tak jak kumpel kumpla, ale tak jak by mu zależało, abym przestał się przejmować i poczuł się dobrze. Nigdy takiego czegoś nie czułem, ale pokochałem to jego ciepło. Zauważyłem, że zacząłem już panować nad oddechem.
-Przepraszam, ale nie chce, abyś był smutny i płakał. Kiedyś jak płakałem, to moja mama mnie tak przytulała i zawsze się uspokajałem.
-Nie przepraszaj, pomogło... Dziękuję, ja wiem, że to może i zabrzmi dziwnie, ale -Przerwałem -Eh, nieważne.
-Patryś, powiedz, wiem, że znamy się krótko, ale możesz mi zaufać... Zaryzykuj, a obiecuje, że się nie zawiedziesz.
-No bo kiedy mnie przytuliłeś... To poczułem się bezpiecznie, a od wczoraj nie myślę o niczym innym niż to czy ktoś mnie obserwuje.
Mateusz się uśmiechnął i tym razem już pewnie i o wiele mocniej przytulił mnie.Nieoczekiwanie usłyszeliśmy, że ktoś otwiera drzwi. Mateusz odsunął się lekko ode mnie. Była to pielęgniarka, chyba zauważyła, że płakałem, bo zapytała mnie, czy coś mi się stało, ale zaprzeczyłem. Odezwała się też do Mateusza: Jest już cisza nocna, Mateusz tu jest chyba twoje łóżko. -Wskazała na jego łoże. Dopowiedziała jeszcze „Dobranoc" i wskazała na zegarek, na którym widniała już godzina dwudziesta druga pięć i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Mateusz parsknął i powiedział
-I co ona myśli, że mam dziesięć lat i chodzę spać po dobranocce? Przecież i tak nie zasnę, jest za wcześnie. -Uśmiechnąłem się
-Przecież dobranocka kończy się zazwyczaj o dwudziestej. -Po moich słowach Mateusz zbliżył swoje usta do moich uszu i wyszeptał:
-A co chciałbyś, abym już spał? -Na mojej twarzy dalej utrzymywał się uśmiech
-Oczywiście, że nie. -Odpowiedziałem
-No ja mam nadzieję! -Odpowiedział z głosem podrywacza, to dziwne, przecież nie wspominałem mu nic o tym, że jestem gejem, ale mamy wiele wspólnych zainteresowań, więc może po tym wywnioskował to, że jestem homo, nie wiem. Po tych słowach wstał i powędrował zgasić główne światło i położył się już na swoim łóżku. Oświecał nas tylko blask lampki nocnej, umiejscowionej na dużym wspólnym stoliku, który dzielił sale w połowie.Nagle ciszę, która niosła się po całym pokoju zaburzył mój brzuch, który głośno burknął.
-Chyba jestem głodny...
-A możesz jeść po płukaniu żołądka?
-Nie mam pojęcia. Pójdę się spytać piguły.
-Ok, ich sala jest na prawo jak coś.
Wstałem i udałem się w stronę drzwi, po tym, jak je otworzyłem moim oczom ukazał się korytarz -nawet duży ten oddział -pomyślałem. Zrobiłem kilka kroków w prawo, no może kilkanaście i zobaczyłem dyżurkę pielęgniarską. Była jak recepcja, tylko nie było szyby, za panią która tam siedziała i w coś grała na komputerze był pokoik z wersalką i telewizorem. No ładnie mają -pomyślałem.-Przepraszam, mam pytanie. Czy mógłbym teraz coś zjeść? Bo przez płukanie żołądka nic nie jadłem, a burczy mi w brzuchu.
-Jak masz na imię?
-Patryk -Spojrzała na swoje papiery
-A to ty dziś do nas przyjechałeś karetką i byłeś nieprzytomny?
-Tak
-Okej, w takim razie jedyne to teraz możesz zjeść to jakiś jogurcik lub papkę dla małych dzieci. -Zasmuciłem się, bo jedyne co miałem to pozostawioną dla mnie kolacje na stole.
-Eh no dobrze, dziękuję. DobranocWróciłem do pokoju i powiedziałem zdenerwowany.
-Boże... Nic nie mogę jeść oprócz jakiejś papek dla dzieci.
-Oo tak się składa, że mam tu słoiczek jogurtu dla małych dzieci. Nie pytaj skąd. -Zaśmiał się.
-Skąd? -Zapytałem z rozbawionym wyrazem twarzy.
-Moja mama mi dzisiaj przyniosła, po nich mniej mnie boli brzuch. -Wstał i mi ją podał.
-Bardzo ci dziękuję.
Wziąłem od Matiego szklany słoiczek z pyszną zawartością oraz łyżeczkę, którą też mi podał i zacząłem powoli jeść.
-Dziękuję, nawet mi smakuje.
-Nie ma za co.
Zjadłem cały i popatrzyłem się na zegarek, który wskazywał już dwudziestą drugą trzydzieści sześć. Zacząłem robić się senny, odłożyłem słoik z łyżeczką i odezwałem się do Mateusza „Jestem już bardzo zmęczony, dziś pójdę wcześniej spać" On na to przytakująco kiwnął głową i powiedział mi „Dobranoc", a ja odpowiedziałem mu tym samym. Nawet nie zauważyłem a zasnąłem.
YOU ARE READING
To nie takie proste |Gay|
RomanceOpowieść o chłopaku, który ma na imię Patryk(16l) i jest gejem. Nie jest mu z tym łatwo. Ostatnio powiedział o swojej orientacji mamie, która nie najlepiej zareagowała. Jego najlepszy i najbliższy przyjaciel, poważnie go zranił. Patryk po tym zdarze...