[Levi x Reader] Najsilniejsi

3.4K 214 37
                                    

Gdyby jeszcze kilka tygodni temu ktoś powiedział ci, że będziesz jednym z najlepszych zwiadowców, ciężko byłoby ci w to uwierzyć. Na szkoleniu nawet nie byłaś w pierwszej dziesiątce, tylko, o zgrozo, ukończyłaś je na jedenastym miejscu w oddziale. To uczucie, że tak mało ci brakowało do możliwości wybrania żandarmerii było dobijające, ale nie mogłaś nic na to poradzić. Walczyłaś dość przeciętnie, raczej płytko cięłaś i nie miałaś specjalnych zdolności przywódczych, a twoim jedynym atutem była prędkość. Na manewrach nikt nie mógł za tobą nadążyć, w powietrzu czułaś się pewnie i swobodnie. A teraz, kiedy minęło kilka miesięcy, prawie wszystkimi umiejętnościami prawie dorównywałaś Levi'owi, najlepszemu z korpusu.
Gdyby ktoś ci kiedyś powiedział, że ten wiecznie ponury i zdystansowany kapral się w tobie zakocha, wyśmiałabyś go i poleciłabyś mu udać się na badania w trybie natychmiastowym. A gdyby wspomniał, że będziesz siedzieć mu na kolanach, całując go, i to w jego nieskazitelnie czystym gabinecie, sama pobiegłabyś po leki dla tej osoby.

To, że to właśnie się działo, można było zakwalifikować do cudów typu powrotu do życia po śmierci klinicznej i wygrania głównej nagrody w lotto. Cały czas nie mogłaś uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, to było tak piękne, że aż nierealne. Wieczorami marzyłaś o takich scenach, w dzień zerkałaś na niego ukradkiem. Dlaczego tak bardzo się w nim zakochałaś? Przecież na początku prawie nie zwracałaś na niego uwagi. Racja, był silny, ale Mikasa też była, więc nie widziałaś w tym nic specjalnego. Może kiedy podczas ekspedycji za mury uratował ci życie, coś się zmieniło. Mimowolnie o nim myślałaś, i w końcu dręczona natrętnymi wyrzutami sumienia postanowiłaś spłacić swój dług.

Gdy mu o tym powiedziałaś, prawie od razu odesłał cię z powrotem, mówiąc że uratował już dużo osób, i spłacanie jakichś śmiesznych długów nie ma sensu. Nie wiedzieć czemu, pod wpływem impulsu poprosiłaś go wtedy, żeby cię podszkolił, żeby już nikt nie musiał cię ratować. Nie zgodził się, oczywiście. Wtedy nagle do pokoju weszła Hanji, pytając was, "co tu robicie?". Przyszła do Levi'a, więc nie chcąc im przeszkadzać udałaś się za drzwi. Z pokoju słychać było gorączkową rozmowę. Stałaś tam chwilę, myśląc czemu to zrobiłaś, co cię podkusiło żeby prosić kaprala o trening, kiedy niespodziewanie drzwi otworzyły się z trzaskiem, i z pomieszczenia wyszedł Levi. Zdziwiłaś się na jego widok, a kiedy powiedział, "Jutro o 19. Nie będę czekać", mimo że te słowa były oschłe, ty czułaś jakby ktoś wręczył ci cudowny prezent (i w środku krzyczałaś z radości niczym zawodowa fangirl). Pomyślałaś, że masz dług u Hanji, i ciut zbyt entuzjastycznie skinęłaś głową w odpowiedzi na jego słowa. Wtedy kapral rzucił ci znudzone spojrzenie, jakbyś nic nie znaczyła, i odszedł,  zostawiając cię samą.

Na początku treningu był dla ciebie wredny i cały czas traktował cię jak kogoś gorszego od siebie. Irytował cię tym, ale dla własnego bezpieczeństwa na następnych ekspedycjach postanowiłaś być cierpliwa. W końcu te kilka godzin ćwiczeń mogło ci później uratować życie, prawda?. Problem w tym, że mało co ci wychodziło, a przy każdej twojej porażce Levi się na ciebie wkurzał i chciał to skończyć. Na szczęście jakoś przebrnęłaś przez naukę walki wręcz z najsilniejszym zwiadowcą (co bynajmniej było fascynującym przeżyciem), i przyszedł czas na manewry. Od razu nabrałaś nowej motywacji, bo mało kto dorównywał ci w tej dziedzinie. Zaraz kiedy zapięłaś sprzęt przy pasie i wystrzeliłaś w górę, poczułaś się wolna. Powietrze gwizdało ci w uszach. Byłaś niesamowicie szybka i o tym wiedziałaś.

Kiedy zeszłaś na ziemię, Levi wydawał się być pod wrażeniem. Gdy oboje lataliście między ogromnymi drzewami, zauważyłaś, że jesteś szybsza od niego. On też to widział i chyba nie mógł tego znieść, bo tak bardzo się starał, że po każdym treningu z tobą wracał do siebie zmęczony i zdyszany. Budziłaś w nim poczucie rywalizacji, ale również radość. Kiedy urządzaliście sobie wyścigi, widziałaś, jak lecąc uśmiechał się, czasami nawet się zaśmiał.

One shoty z animeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz