III

56 9 8
                                    

Kieran

Drugiego dnia treningów nadal mnie obserwowała. Rozumiałem dlaczego. Nie ufała mi. W oczach wielu mogłem być postrzegany jako szpieg, ale to nie grało dla mnie większej roli. Ważne w tym momencie było to, że znałem sam siebie. Miałem określony cel.

Ella trzymała się dzisiaj z boku, nie odzywała się, jedynie krążyła między nami. Wczoraj dała nam wszystkim wystarczająco dużo wskazówek (Christian wykazywał większe zainteresowanie damską częścią grupy) i radziliśmy sobie sami, jednak jej zachowanie mnie niepokoiło. Wyglądała jakoś... inaczej.

Gdy przechodziła obok mnie, wykorzystałem okazję.

— Ello, czy dobrze trzymam nóż?

Nie mogła mi nie odpowiedzieć. Popatrzyła na mnie ze zgorszeniem, ale po chwili odpowiedziała:

— Spróbuj rozluźnić chwyt.

— Tak jest dobrze?

Przyjrzała się, po czym wzruszyła ramionami.

— Nie wiem, chyba tak. — Widziałem, jak chowa dłonie w rękawie swojej koszuli. Z całej siły próbowała nie nawiązać kontaktu wzrokowego. — Noże są dość specyficzne. Pamiętasz, co mówiłam wam wczoraj?

— Używać ich tylko w ostateczności — recytowałem jak formułkę z książki. — Celować między żebra i nie ryzykować rzucaniem z daleka, jeśli masz trudności z trafianiem, bo możemy stracić broń, a wróg ją zyska.

— Tak. Dlatego nie lubię noży.

— Wolisz miecze, prawda?

— Prawda. — Spojrzała na mnie z zainteresowaniem. — Skąd wiesz? — spytała.

— Jestem tu krótko, ale zdążyłem czegoś się o tobie dowiedzieć. Nie śledzę cię, jeśli o tym myślisz — dodałem szybko.

Przez chwilę miałem wrażenie, że powiedziałem okropną głupotę, ale ona się uśmiechnęła. Znowu zobaczyłem iskry w jej oczach.

— Och. A czego jeszcze się o mnie dowiedziałeś? — spytała, odrzucając do tyłu swoje długie włosy. Dzisiaj ich nie związała i wyglądała o niebo lepiej.

— Powiem ci przy następnej okazji, pasuje ci to?

Już otwierała usta, by odpowiedzieć, ale nadszedł Christian.

— Wy dwoje tak bardzo jesteście sobą zajęci, że nie zauważyliście, że wszyscy już się zbierają. — Dziewczyna posłała mu spojrzenie pełne wyrzutu, ale Chris miał rację. Następne słowa skierował do Elli: — Słuchaj, ja muszę już wracać, podobno jestem potrzebny w wiosce w tej chwili.

— Co mogą od ciebie chcieć? — dziwiła się.

— Nie wiem, ale ktoś musi wziąć z powrotem te noże i łuki. Poradzisz sobie, prawda? Oczywiście, że tak!

Na odchodne ucałował ją w czoło, a już po chwili biegł do wioski.

— Co go dzisiaj opętało? — spytała, patrząc, jak znika za budynkami.

— Wszyscy dzisiaj dziwnie się zachowują. — Spojrzałem na nią, ale ta tylko westchnęła.

— Chodźmy lepiej, zabierzmy stąd to wszystko. Bo pomożesz mi, prawda?

Zaklinaczka mieczy. Zanim świtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz