Patrzyłem za odchodzącymi kucami. Ledwo powstrzymywałem drgawki. Miałem ochotę zajebać skurwieli, obu. Teraz. Ale powstrzymałem się, choć miałem wrażenie, że Srebrnik pochwaliłby mnie za to. Choć pewnie nie Dowódca.
Podbiegłem do klaczy leżącej w zaspie. Dwadzieścia minut? Oni się za fachowców uważają? Ma mniej czasu, niż potrzeba na założenie bandaży.
Niewiele myśląc skoncentrowałem się. Zamknąłem oczy, grzywa podniosła mi się lekko.
-Może nieco bardziej zaboleć na początku, ale po chwili odczujesz ulgę.
Jak tylko skończyłem mówić, rany Kryształowej stanęły w ogniu o odcieniu podobnym do jej skóry. Trwało to tylko chwilkę, ostatni płomień zgasł równo pięć sekund po tym, jak zapłonął. A teraz ciało klaczy było... jak nowe, jeśli można tak to ująć. Nie ruszając się przyzwałem do nas przy pomocy telekinezy jedną z buteleczek leżących w śniegu, po czym pomogłem klaczy wypić jej zawartość. Moje umiejętności leczenia innych pozwalały tylko goić rany, nie regenerować utratę krwi, czy tym podobne.
Odstawiłem butelkę, kiedy była już pusta. Byłem już pewny, że przeżyje. Mimo, że teraz była nieprzytomna. Podniosłem ją delikatnie przy użyciu zaklęcia i położyłem na swoim grzbiecie. Spojrzałem w stronę, w którą odleciał Thunderhead z Genodawcami.
Co oni sobie myśleli?
Pokręciłem głową i udałem się gdzieś, gdzie mogłem odstawić klacz, by mogła wypocząć i była jednocześnie bezpieczna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Skylight!
Podniosłem wzrok. Nie był to głos, który bym kojarzył. Obejrzałem się. Ani kuc, którego bym widział. Czyli zapewne jeden z tych z SUB0.
-Czego?
-Wyruszamy.
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem za kucem. Zapadał już zmrok. Shadow i Arrow wrócili z pustymi kopytami, co bardzo rozzłościło Dowódcę. Mieli wraz z Katharsis wyruszyć na jakąś misję... Ale nigdzie ich nie widziałem. Byłem tylko ja, trzech naukowców z SUB0 i... Scalpelsam. Wszyscy wchodzili do niewielkiego statku przypominającego konstrukcją SkyTanka. Nikt się nie odzywał. Ani słowem.
Odlecieliśmy. Siedziałem przy oknie, oparty o szybę podziwiałem chmury... Jakby było cokolwiek innego do oglądania. Koło mnie siedział Scalpelsam, który robił dokładnie to samo, co ja. Ci z SUB0 usiedli gdzieś dalej, w innym pomieszczeniu (zapewne z żarciem, alkoholem i [nie zdziwiłbym się] klaczkami).
-Nie spodziewałem się, że polecisz.
-Ja też nie. - Odparł Scalp. Aha, czyli dużo się dowiem.
-Co z Crystalized, jak lecisz z nami?
-Mam tylko nadzieję, że nie przejmie jej Medicament lub jakiś inny idiota. - Ogier wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego. Już chciał ją schować, kiedy podsunął mi ją. Pokręciłem tylko głową.
-Nie pytam, czy chcesz. Masz je dla mnie przechować.
-Hm? Czemu?
-W SUB0 nie można mieć takich rzeczy... więc pewnie ci tam się teraz zapalają najlepszym zielskiem w Equestrii. - Mówiąc to wskazał łbem w stronę drzwi, za którymi ostatni raz widzieliśmy naukowców. - Będą mnie przeszukiwać. Ty nie masz ze sobą żadnego bagażu, a i pewnie nie będą cię podejrzewać o posiadanie czegoś takiego. Więc daję ci je na przechowanie. Oddasz mi, gdy będziemy na miejscu, jak się o nie upomnę.
Wzruszyłem ramionami i schowałem paczkę w kieszeni kevlara. Znowu zapadła między nami cisza, która utrzymywała się aż do momentu wyjścia... a nawet dłużej. Kiedy wychodziliśmy, dwóch strażników faktycznie zaczęło nas przeszukiwać. Znaczy, Scalpa i naukowców. Mnie rzeczywiście pominęli. Kiedy odeszliśmy kawałek zauważyłem, jak Srebrnik odetchnął z ulgą. Ale zrobił to tak, że nikt by się nie zorientował, chyba, że byłby akurat idealnie w niego wpatrzony, jak mi się udało. Krótko po przeteleportowaniu się na teren podziemny, rozdzieliliśmy się. Scalp, wraz z dwójką naukowców, ruszył dalej przed siebie, jak szli. Trzeci z grupy zatrzymał mnie i kazał skręcić w lewo. Nie zaprzeczałem. Szedł za mną, co chwila nakazując gdzieś skręcać. Na Pip-Buck'u miałem załączoną mapę, która powili się uaktualniała.
CZYTASZ
FoE - Fallen Invincible
FanfictionOkoło 480 lat po ataku Zebr na Equestrię... Grupa Nemezis, po przeżyciu licznych przygód, zaczyna się rozpadać. Pierwszy odpada główny bohater opowieści, Azure Skylight. Pokonany przez swojego genetycznego brata, Shadow Thundera, trafia w kopyta Ins...