20 ⚡ tick tock

3.1K 171 110
                                    

Ku mojemu zaskoczeniu nie miałam kłopotów po powrocie z misji ratunkowej w dworze Malfoy'ów. Snape posłał mi jedynie wymowne spojrzenie, gdy minęłam go po raz pierwszy od tego zdarzenia na korytarzu, jakby chciał mnie poinformować, że o wszystkim wie, ale nie zamierza nic z tym robić. Musiałam przyznać, że było mi to na rękę. Jak widać nie taki diabeł straszny jak go malują.

Dni mijały mi jak wcześniej: na niechcianym przebywaniu na zajęciach oraz dyskretnym szykowaniu Gwardii Dumbledore'a na ewentualne komplikacje. Kilkakrotnie nawet Draco próbował się ze mną kontaktować. Pytał czy wszystko w porządku, jednak ani razu mu nie odpowiedziałam. Chciałam wreszcie oderwać się od niego, chociaż w jakieś części. Próbowałam też jakoś blokować możliwość wnikania przez niego do mojej świadomości, jednak aż tak zdolna nie byłam. Jeszcze!

Leżałam wygodnie wyciągnięta w Pokoju Życzeń, na jednym z prowizorycznych hamaków, które służyły nam jako łóżka. Używając słowa „my" mam na myśli Gwardię Dumbledore'a, której stałam się członkinią. Przynależność do tej niewielkiej grupy cudownych osób dodawała mi skrzydeł każdego dnia. Czułam się naprawdę świetnie z faktem, że w razie jakichkolwiek problemów będę miała ludzi, którzy staną za mną murem i to było cudowne.

W pewnym momencie moja chwila relaksu została zakłócona. Spowodowane to było powrotem Nevilla z Hogsmeade. Chłopak stał na skraju wejścia do tunelu z szerokim uśmiechem.

- Mam dla was niespodziankę – oznajmił wesoło. Już dawno nie słyszałam w jego głosie tyle entuzjazmu.

- Tylko nie żarcie od Aberfortha, bo to niestrawna niespodzianka –rzuciła Seamus, co wywołało cichy śmiech u pozostałych.

Longbottom odsunął się jednak kawałek, aby wszyscy mogli dostrzec postać Harry'ego Pottera. Wtedy w pokoju rozbrzmiała salwa oklasków i okrzyków radości. Mimowolnie i na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Niezdarnie próbowałam wydostać się z hamaka, jednak dzięki swojej słabej koordynacji spadłam twarzą wprost na materac znajdujący się pod nim. I dobrze, że tam był, bo inaczej nastawienie mojego nosa na pewno stałoby się większą atrakcją niż powrót „złotej trójki".

Nie pchając się na środek obserwowałam wszystko z tyłu. Udało mi się nawet dostrzec, że Neville polecił jednemu z chłopaków poinformowanie Zakonu o powrocie naszego małego „wybrańca", a to oznaczało, że i oni pojawią się w zamku. Wtedy na moją twarz wkradł się jeszcze szerszy uśmiech, ponieważ marzyłam o tym, aby ponownie móc zobaczyć nie tylko Freda, ale także pozostałych. Tak cholernie już za nimi tęskniłam!

- To co robimy? – zapytał podekscytowany Neville.

Wszyscy zamilkli i ze zniecierpliwieniem wpatrywali się w postać Harry'ego, który wyglądał na lekko zmieszanego tym faktem. Szybko jednak się otrząsnął i wszystko wyjaśnił :

- Musimy coś odnaleźć – zaczął. – Coś co jest schowane tu, w naszej szkole. To pomoże pokonać Sami-Wiecie-Kogo.

- Jasne! Co to jest? – dopytywał Longbottom.

- Tego nie wiem – rzucił jak gdyby nigdy nic Potter.

Czy on sobie żartował?!

- A gdzie to jest? – wtrącił Dean próbując znaleźć jakiś punkt zaczepienia.

- Tego też nie wiem... Informacji mam niewiele.

- To właściwie nic – podsumował Seamus.

No brawo! Oto był właśnie Harry Potter. Poszukiwał czegoś, co tylko sam mógł znaleźć. Jak więc my, mięlibyśmy mu pomóc? Przecież nie posiadaliśmy jego zmysłów, „połączenia" z Czarnym Panem, takiego jak on.

potomkowie ⚡ hpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz