Płakałem tak, do późnego wieczoru... W międzyczasie moja mama przyszła spytać co się stało, ale odpowiedziałem jej, że po prostu źle się czuję. Gdy wyszła z mojego pokoju, odczekałem około dziesięciu minut i poszedłem do łazienki. Wiedziałem, że jest tam biała szafka z lekami i żyletka gdzieś obok lustra. Wziąłem opakowanie jakichś tabletek na serce, były mojego taty, który leczy się na nadciśnienie. Tak jak myślałem, żyletka była położona jak zawsze, obok lustra, ją też wziąłem. Gdy wróciłem z łazienki, poszedłem do jednego z kątów mojego pokoju i usiadłem i siedziałem tak dotąd.
Z kolanami przy brodzie, wtulony w nogi w ręce trzymam żyletkę, którą przekładam z ręki do ręki, odliczając przerzuty... Raz, dwa, trzy... Ja już mam tego wszystkiego dość! Nikogo nie miałem, oprócz Kamila. Ufałem mu, a on to wykorzystał... Wiedział, że jestem gejem, że jestem wrażliwy! Jak mógł mój najlepszy, ach no tak... Teraz to już najgorszy przyjaciel... W tym momencie ukułem się żyletką w palec, lekko piekło. Koło mnie leżało opakowanie tabletek, kartka i długopis. Chciałem napisać mamie mój pożegnalny list. Kocham ją, ale i tak będzie jej beze mnie lepiej. Niby tolerowała to, że jestem gejem, ale nie do końca -zawsze, gdy zaczynałem ten temat, wkurzała się. Nie raz mieliśmy o to kłótnie.
Wziąłem więc długopis i kartkę i ze łzami w oczach napisałem wszystko to, co teraz czuję i przeprosiłem ją za to, jakim synem jestem. Kartka była w formacie A4, ale nie napisałem na niej za dużo, miałem małe i nawet ładne pismo, lubię je. Zgiąłem kartkę na pół, wstałem i zacząłem szukać koperty. Nie zajęło mi to jednak dużo czasu, była w pierwszej szufladzie, do której zajrzałem. Na jej środku napisałem ,,Mama". Do koperty włożyłem napisany wcześniej list i wróciłem do miejsca, w którym przedtem siedziałem.
Wziąłem w rękę kilka tabletek, nie jestem w stanie powiedzieć, ile ich było, ale około pięciu? Sześciu? Chciałem to mieć już za sobą. Szybkim ruchem włożyłem je wszystkie naraz i połknąłem, popijając wodą. Poczułem się dziwnie, tak jak by to nie było nic wielkiego, a tabletki to były cukierki, które, tak kiedyś uwielbiałem... Jedyna różnica między nimi była taka, że tabletki nie miały słodkiego smaku. Z mojego oka spływało coraz więcej łez. Wziąłem w dłonie żyletkę, jeszcze chwila -pomyślałem. Tak, to jest warte, nic mi już nie pozostało tu... Tak już zadecydowałem! Po prostu mnie tu nie powinno być. Ścisnąłem jeszcze mocniej żyletkę i zrobiłem to, docisnąłem ją jeszcze mocniej do mojej skóry i zrobiłem 3 mocne cięcia, z których od razu zaczęła lecieć krew, była ciemna, a wypływała tak jak mały strumyczek. Nie bolało tak mocno, jak myślałem. Poczułem w tych miejscach ciepło, które momentami, aż parzyło.
Z każdą następną minutą robiło mi się coraz słabiej, kopertę z listem położyłem obok mnie. O nie! Nie! Moja mama weszła właśnie do łazienki po leki dla taty. Tak te leki, które ze sobą mam! Zapomniałem o tym, że moja mama codziennie daje mojemu tacie te tabletki. Po chwili usłyszałem, że moja mama wyszła z łazienki, wiedziałem już, że wie, że ich tam nie ma. Poszła pewnie teraz spytać się taty czy nie wie, gdzie są... Zakręciło mi się mocno w głowie... Upadłem... Widzę tylko ciemność, a słyszę jedną wielką tłumiącą mnie ciszę...
![](https://img.wattpad.com/cover/85990533-288-k248967.jpg)
YOU ARE READING
To nie takie proste |Gay|
RomanceOpowieść o chłopaku, który ma na imię Patryk(16l) i jest gejem. Nie jest mu z tym łatwo. Ostatnio powiedział o swojej orientacji mamie, która nie najlepiej zareagowała. Jego najlepszy i najbliższy przyjaciel, poważnie go zranił. Patryk po tym zdarze...