ROZDZIAŁ 2 "Koszmar bez końca"

7.7K 84 16
                                    

|Ten rozdział zawiera sceny 18+|

Jeśli nie chcesz czytać takich scen, przejdź do ,,Ranek"


  Na początku zaczął mnie namiętnie całować, poczułem, że mój najlepszy przyjaciel chce mnie zgwałcić. Po chwili wyciągnął jakiś gruby sznur, który leżał schowany obok łóżka. W międzyczasie ciągle mocno mnie trzymał, próbowałem się uwolnić od jego ucisku, jednak każdy mój ruch miał marne skutki...

Zrobił to, czego się obawiałem, związał mi ręce i nogi sznurem, zrobił to tak mocno, że pozostało mi tylko leżeć na łóżku i może później spróbować się uwolnić lub uciec, pomimo że to było mało realne, nie traciłem nadziei. Jeszcze wsadził mi jakąś dziwną piłeczkę do buzi, abym nie mógł się odezwać. Nie wierzyłem, chciałem się obudzić, chciałem, aby okazało się to jakimś chorym koszmarem.

Jak upewnił się już, że jestem całkiem nieuruchomiony, puścił mnie i stanął przede mną, patrząc mi w prosto w oczy. W pewnym momencie wypowiedział zdanie: ,,Patryk kocham cię najbardziej na święcie, nikomu cię nie oddam. Będziemy razem! Zawsze razem". Nawet nie mogłem zaprzeczyć, bo ciągle miałem w buzi jakąś kulkę, przez którą nie mogłem się odezwać. Gdy stał, widziałem jak jego w pół stojący penis, odbijał się na jego bokserkach. Podszedł do mnie i wieszając się nade mną, pocałował mnie w policzek. Wyrywałem się, ale nic z tego, wszystkie liny tak mocno były zaciśnięte, że nie mogłem nic zrobić oprócz błagania go w myślach, aby przestał...

Nagle zjechał po mnie swoim ciałem w dół i stało się to, co mnie najbardziej przerażało. Ściągnął mi bokserki, stałem się już wtedy całkiem nagi. Nagi przed moim przyjacielem, któremu ufałem, a on chwycił mojego penisa, którego włożył do ust i z każdym ruchem coraz szybciej i mocniej zaczął go obciągać. A mi robiło się coraz duszniej... Miałem dość, ale niestety to był dopiero początek. Oderwał się ode mnie i zdjął z siebie bieliznę, którą jeszcze posiadał na sobie. Widziałem, jak jego duży członek był w zwodzie. Wyjął mi z buzi kulkę, dzięki czemu mogłem nabrać kilka głębszych wdechów. I stanął nade mną w rozkroku, odwrócony w moją stronę. Wiedziałem, że chciał, abym wziął jego penisa do swojej buzi. Odwracałem głowę, ale byłem zbyt słaby. Nakierował moją głowę swoimi dłoniami w stronę jego penisa i włożył, a raczej wcisnął mi go do buzi, był taki duży, że gdy odpychał go tak, abym miał całego w gardle, miałem odruchy wymiotne i się dławiłem. Po moich policzkach spływały łzy, nie mogłem wytrzymać, to było ohydne! W pewnym momencie poluzował linę na moich dłoniach, ale za to bardzo mocno je trzymał. Czułem, jak dłonie zaczynają mnie piec, od jego ucisku. Odwrócił mnie, leżałem tyłem do niego, wiedziałem, co chciał zrobić. Usłyszałem, tylko jak splunął, domyśliłem się tylko, że zrobił to na swojego członka, aby łatwiej wchodził.

Złapał mnie za biodro, które pociągnął w swoją stronę, tak abym był wypięty. Mocno i szybkim ruchem wsadził swojego penisa w mój odbyt. W tym samym momencie cały pokój zapełnił się moim krzykiem. Nigdy nie wyobrażałem sobie takiego pierwszego razu. Czułem jak z każdym kolejnym ruchem coraz bardziej mnie piecze. Przecież Kamil nawet nie założył prezerwatywy... Czekałem już tylko na koniec, którego nie było widać. Byłem wykończony, leżałem, bo nie miałem siły się podnieść, a on dalej to robił, aż w pewnym momencie głośno jęknął i posunął swojego penisa, jak najgłębiej tylko mógł i położył się na mnie. Czułem jego cały ciężar ciała na sobie i nagle w środku mnie, coś eksplodowało, aż zapomniałem na chwilę o oddychaniu, jednak szybko sobie o nim przypomniałem, gdy poczułem pustkę w płucach, zacząłem wtedy niespokojnie oddychać... Byłem cały zapłakany... Przecież jak on mógł?! Mój najlepszy przyjaciel?! Gdy już się we mnie spuścił, Kamil powoli wyciągnął swojego penisa, czułem to, jak każdy jego ruch. Byliśmy tak spoceni, że poczułem chłód na całym ciele, gdy się podniósł, ale nie zwracałem na to najmniejszej uwagi, bo ciągle czułem jak wszystko w tych okolicach mnie piekło -rozwalało od środka. Poczułem, jak z mojego odbytu zaczęła wypływać jego sperma, dlatego jego penis, który wsadził mi ponownie do buzi, był cały w jego spermie, na szczęście po chwili go wyjął -ale i tak to było ohydne! Ciągle powtarzałem sobie w myślach jak mój najlepszy przyjaciel, którego obdarzyłem tak dużym zaufaniem, mógł mnie tak skrzywdzić?

Byłem już tak zmęczony, że nic nie czułem i na nic już nie miałem siły. Kamil widział, w jakim jestem stanie: zmęczony, cały brudny od jego spermy. Więc rozwiązał mnie już całkiem, bo widział, że nawet nie wstanę. I tak też było, nawet nie wiem, jak to zrobiłem, ale po tym wszystkim, zasnąłem na podłodze, bo tam zostawił mnie Kamil, gdy mnie rozwiązywał. Zasnąłem bez ubrań.

Ranek

Była około dziewiąta rano, wszytko mnie bolało. Otworzyłem oczy, koło mnie spał nagi Kamil, powoli, starając się być cicho -wstałem. Nigdzie nie widziałem moich bokserek, poszedłem więc nagi do łazienki, popatrzyłem w lustro, byłem w okropnym stanie. Wszystko się lepiło od spermy Kamila. Szybko wziąłem prysznic i wytarłem się w pierwszy lepszy ręcznik. Było o wiele lepiej, ale przed oczami co chwila prześladował mnie widok ostatniej nocy, to wszystko nie dawało mi spokoju. Obwinąłem się w nawet duży ręcznik i poszedłem do pokoju Kamila, musiałem wziąć jeszcze swoje rzeczy. Byłem już prawie pod drzwiami jego pokoju, które były otwarte. Po cichu podszedłem, aby upewnić się, że Kamil dalej śpi. Na szczęście tak było, ubrałem na siebie spodnie i bluzkę, bo moje bokserki chyba Kamil gdzieś schował... Gdy się ubrałem, sięgnąłem jeszcze po mój telefon, który leżał na biurku i czym prędzej powędrowałem w stronę drzwi wyjściowych. Były zamknięte, ale otworzyłem je, przekręcając kilka razy klucze, które były w drzwiach. Wyszedłem, zostawiając drzwi otwarte. Pomimo bólu, poczułem się wolny. Pobiegłem, jak najszybciej potrafiłem do domu.


Gdy byłem dobiegłem, wszedłem do środka. Rodzice pracowali w tych godzinach, więc dom był cały pusty, bo nie miałem rodzeństwa. Pobiegłem na górę do mojego pokoju, zamknąłem się w nim. Skoczyłem pod koc i znów zacząłem płakać...  


To nie takie proste |Gay|Where stories live. Discover now