Rozdział 1

52.9K 1.5K 227
                                    



Miłego czytania! :*








Czterdzieści siedem, czterdzieści osiem, czterdzieści dziewięć, pięćdziesiąt...

­ – Młoda, wystarczy! ­­­­­­­– słyszę z oddali marudzenie trenera.

– Jeszcze jedna seria. – Czuję, jak pot spływa mi po plecach.

Wdech... Wydech... Wdech...Wydech...

– Powiedziałem, że wystarczy! – Jejku, znowu to samo! Padam wykończona na matę.

– Jesteś moim trenerem, nie powinieneś czasem zachęcać mnie do ćwiczeń? – pytam z przekąsem, jednak lekko się uśmiecham.

– Tak, jasne! Powinienem, ale nie w przypadku, kiedy doprowadzasz swój organizm do wycieńczenia. Która to seria brzuszków, piąta? I to po tak intensywnym treningu?!

– Okej, okej! Rozumiem, szefie. – Uśmiecham się do Matta. Jest fajnym gościem, ale czasami mam go dość, tak jak teraz. Lubię aktywność fizyczną, uwielbiam ten wycisk, który sobie daję. Trwa to już od ponad roku, i tak zostanie. Przynajmniej taką mam nadzieję.

– Jutro jak zwykle?

– Nie rozumiem pytania.

– Okej, mała. Pytałem dla zasady – mówi, po czym wybucha śmiechem – To do jutra!

– Cześć, Matt! – wołam za nim, a następnie idę do szatni.

Zaprzyjaźniliśmy się już w pierwszej chwili. Dla ścisłości od momentu... Tego wielkiego momentu, kiedy postanowiłam wziąć się za siebie i moje ciało, które teraz jest już całkiem zgrabne i wyćwiczone. Trener ma rację, może za dużo ćwiczę, ale jest to do przeżycia. Ważne, że widać efekty.

Przebieram się szybko, a następnie bięgnę do domu wziąć prysznic, bo nie cierpię robić tego na siłowni. Do domu mam niecały kilometr, więc nie stwarza to problemu. Mieszkam w małym bloku w dość porządnej dzielnicy. Mamy wrzesień, ale wieczór jest wyjątkowo chłodny. Wpadam do domu i wskakuję pod strumień ciepłej wody. Jeszcze tylko lekka kolacja, łóżko, dobra książka i będę zadowolona.

Już prawie zasypiam, kiedy słyszę dźwięk wiadomości. Domyślam się, kto napisał. Alice, bo któż by inny.

Alison: Jutro impreza! Pamiętasz?

Jasne, jak mogłam zapomnieć? Słucham o tym od miesiąca. Moja przyjaciółka jest zafascynowana jakąś nową, jeszcze mało znaną kapelą rockową. I może nie tyle zespołem, co wokalistą. Okazało się, że jutro mają grać w naszym ulubionym klubie. A co się z tym wiąże? Oczywiście ciągnie mnie tam ze sobą. Mimo wszystko nie narzekam, lubię spędzać z nią czas, nawet na imprezach, które niekoniecznie muszą mi się podobać. Zresztą lepsze to, niż siedzenie samej w domu. Wystukuję odpowiedź:

Emily: Jak śmiałabym zapomnieć?

Alison: Taaa, bardzo śmieszne! :-) Będę po ciebie o 20:00? Okej?

Co oznaczało, że przyjedzie po mnie, ale taksówką. Bo Alice na pewno nie chce być kierowcą, zresztą tak samo jak ja. Mimo że zdrowo się odżywiam, czasem pozwolę sobie na małe szaleństwo, którym jest alkohol.

Emily: Oki ! Jak ciuchy założymy?

Alison: Jak zawsze, szaaaałowe! :-) Faceci padną na kolana z wrażenia!

Emily: Pss! Jasne.

No i znowu ten sam problem. Był moment po wypadku, kiedy miałam nadwagę. Nie była to otyłość, jednak i tak już przez ten znaczny wzrost wagi miałam kompleksy. To jeden z powodów, przez który brak mi pewności siebie, mimo że moje ciało nabrało już ładnych kształtów. Tragedia, którą przeżyłam, doprowadziła mnie niemal do depresji. Już nawet nie chodzi o wygląd, a stan psychiczny. Na szczęście mam Alice i jej rodziców, którzy pomogli mi stanąć na nogi.

Walcz o mnie PREMIERA WRZESIEŃ - wydawnictwo NieZwykłeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz