Prolog

3.4K 243 7
                                    

22 września 2007 r.
Filigranowa brunetka zmierzała ku budynkowi warszawskiej uczelni. Usiadła w kolejce przed dziekanatem oczekując na wpis do indeksu. Minęło pół godziny, a kolejka zdawała się wcale nie postępować. Znużona i zdenerwowana całym tym czekaniem, westchnęła głęboko i zaczęła czytać wszelkie ogłoszenia wiszące na tablicy naprzeciwko niej.
Wtem przez drzwi prowadzące na korytarz wszedł wysoki i przystojny szatyn. Z początku ona go nie zauważyła. On natomiast niemal od razu dostrzegł brązowowłosą piękność siedzącą na krześle. Zajął miejsce obok niej.
- Ta kolejka w ogóle idzie do przodu? - zapytał ją, na co ona spojrzała na niego.
- Przez ostatnie pół godziny wcale. - Wzruszyła ramionami, wyglądając na zupełnie niezainteresowaną rozmową.
- Co studiujesz? - zapytał.
- To chyba oczywiste, biorąc pod uwagę to, gdzie teraz jesteśmy - odparła. - Zakładam, że ty również to studiujesz.
- Pudło. Przyszedłem tu po przyjaciela. A studiuję AWF. - Obdarzył ją swoim najlepszym uśmiechem.
Czekanie minęło im na rozmowie. Widzieli się pierwszy raz w życiu, a rozmawiali jak starzy znajomi. Okazało się, że mieli ze sobą wiele wspólnego. Oboje uwielbiali piłkę nożną, a on w przyszłości chciał zostać piłkarzem, który gra w zagranicznych klubach. Nawet słuchali tej samej muzyki. Chłopak wpatrywał się w nią z uwielbieniem, czego ona nie zauważyła, bo była zajęta opowiadaniem mu o swojej pasji. Najbardziej zapadły mu w pamięć jej piękne, orzechowe oczy i perlisty śmiech, kiedy opowiadał jej żarty. Jednak wszystko, co dobre szybko się kończy. Wreszcie nadeszła kolej brunetki. Wzięła wpis po czym udała się ku wyjściu.
Jednak ktoś nie pozwolił jej wyjść.
- Nawet nie wiem jak masz na imię - zwrócił się do niej jej ówczesny rozmówca.
- Wiktoria. - Podała mu rękę z uśmiechem.
- Robert.
- Miło było cię poznać! - rzuciła na odchodne, po czym zniknęła za drzwiami.
Musiał skorzystać z toalety i ruszył w jej poszukiwaniu. Kiedy wrócił pojawił się jego przyjaciel, Paweł i razem mogli opuścić uczelnię. Robert sięgnął po swoją bluzę i wtedy zauważył czyjś indeks leżący na ziemi. Podniósł go. Zauważył, że należał do Wiktorii Błaszczykowskiej. Wydało mu się, że to jakiś dziwny zbieg okoliczności. Spojrzał, gdzie mieszkała właścicielka zguby. Postanowił, że gdy tylko odwiezie Pawła do jego mieszkania, to odda indeks dziewczynie.
Trzy godziny później dotarł na miejsce i pukał do drzwi. Po chwili otwarła je ta sama brunetka.
- Śledzisz mnie? - zapytała z uśmiechem.
- Nie - odrzekł, po czym podał jej indeks. - Chyba coś zgubiłaś.
- Ale ze mnie gapa. - Zaśmiała się. - Dziękuję.
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość. - Uśmiechnął się i odszedł.
Mijały kolejne dni, a zarówno ona jak i on nie mogli o sobie zapomnieć. Wracali pamięcią do swojej rozmowy, analizując każde zachowanie drugiego. Od spotkania mijały kolejne dni, potem miesiące i lata. W ciągu tego czasu oboje zdążyli ułożyć sobie życie i zrobić zawrotne kariery. Ona jako fotograf, a on jako piłkarz. I kiedy już myśleli, że już nigdy się nie zobaczą los znów postawił ich na swojej drodze. A wszystko przez jej brata, Kubę Błaszczykowskiego.
***
Mam nadzieję, że to opowiadanie przypadnie Wam do gustu. Rozdziały będą się pojawiać przynajmniej raz na tydzień.

Chwilo trwaj || R. Lewandowski Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz