Pretty face on my tv 2

Start from the beginning
                                    

-Przepraszam, że nawet się nie przedstawiłem wcześniej.

-Nie szkodzi, Harry. To moja wina. Za szybko sobie poszedłem, ale rozumiesz...obowiązki.

Loczek tylko uśmiechnął się promiennie.

-Zastanawiałem się czy w ogóle się do mnie odezwiesz- mówił dalej Louis- Wiem, że chciałeś zdjęcie,ale powiem w prost: spodobałeś mi się od razu i chciałem byś się ze mną umówił.

Harremu odjęło mowę. Przez pół minuty milczał zbyt zaskoczony tym nagłym wyznaniem.

-Halo? Jesteś tam?

Harry był zaskoczony jego bezpośrednioscia ale cieszył się, że to on to zaproponował, bo nie.dało się ukryć że Loczek też tego bardzo chciał.

-Tak, tak. Jestem

-Cieszę się. To jak? Kino i kolacja jutro czy masz jakiś inny pomysł?

Harry uśmiechnął się sam do siebie.

-Nie, myślę, że to będzie okej.

-To nie mogę się doczekać.Napiszę ci jeszcze szczegóły. Do zobaczenia!

Chłopak pożegnał się również i rozłączył się. Był tak bardzo podekscytowany w tamtym momencie. Zaskoczyła go stanowczość, bezpośredniość i dominacja Louisa. Chyba mu się to zdecydowanie podobało. Już wiedział, że tej nocy może mieć mały problem z zaśnięciem.

Nie pomylił się. Całą noc myślał tylko o tym jak będzie jutro i nieziemsko się stresował. A co jak Louis go jednak nie polubi? W sumie to Harry go też nie znał, więc mogło też się okazać, że Tomlinson nie jest tak super jak wygląda, a Loczek przesadził w swoich wyobrażeniach o nim. Koniec końców zmęczony już doszczętnie ciągłym rozmyślaniem, zasnął, jednak nie na długo. Obudziła go siostra nakazując by poszedł po zakupy. Była ósma, czyli i tak spał dwie godziny. Na razie czuł, że to mu wystarczy, ale w ciągu dnia na pewno dopadnie go zmęczenie.

***

Przed samą randką byłe tak rozluźniony jak nigdy.
Ubralem czarna koszule w kropki, która delikatnie opinala moje ciało. Zapiąlem guzik przy kołnierzyku. Do tego założyłem super mocno obcisniete ciemnoszare rurki, a do nich czerwone conversy, które wybijały się na tle mojego ciemnego, jednolitego stroju. Szczotka przeczesalem moje loki i trzepnalem głową i pozwoliłem im się swobodnie, naturalnie ułożyć. Jeszcze tylko użyłem perfum i byłem gotowy do wyjścia.
Idealnie, pomyślałem,patrząc na zegarek i widząc że mam godzinę do spotkania. Wiedziałem, że droga zajmie mi minimum trzydzieści minut,a wolalem być wcześniej więc wyjechałem od razu.

Byłem pod kawiarnia piętnaście minut przed spotkaniem. Zająłem stolik przy oknie, blisko wyjścia i wypatrywalem Louisa, który szybko się zjawił. Podszedł do mnie.
-Cześć, Harry! - uśmiechnął się.
-Cześć - odwzajemnilem uśmiech.
-Miło cie widzieć - dodał siadając na przeciw mnie.

Na początku panowała między nami niezręczna cisza. Uśmiechaliśmy się tylko o siebie jak głupki a ja miałem czas by mu się przyjrzeć. Jego kasztanowe włosy były w nieładzie, a niebieskie oczy pięknie błyszczały w świetle lam w pomieszczeniu. Miał na sobie czarny t-shirt z nadrukiem i czerwone spodnie. Wyglądał tak dobrze, że moje ciało przeszła niezliczona ilość dreszczy gdy tylko na niego spojrzałem. Pociągał mnie.

W końcu przerwałem ciszę.

-Zamówimy coś do picia?-powiedziałem nieśmiało, zadając oczywiste pytanie.

Pokiwał głową. Wybraliśmy po kawie i ciastku do tego. Gdy dostaliśmy nasze napoje, rozmowa zaczęła się kleić. Louis dużo opowiadał mi o swoim życiu piosenkarza, ale kompletnie się nie przechwalał. Ciekawiło mnie to co mówił. Musiał mieć fascynujące życie. Przy nim czułem się tak nudny, że nie miałem o czym mówić. On mówił i mówił, a ja w pewnym momencie wyłączyłem się i tylko patrzyłem na niego. Podziwiałem jego usta i chyba przyłapałem się nawet o fantazjowaniu o nich i o tym co mógłby z nimi robić. Od razu karciłem się za te myśli rumieniąc się soczyście.

-Więc jak, Harry?

-Co?-powiedziałem zdziwiony wyrywając się z transu na dźwięk mojego imienia.

-Słuchasz mnie w ogóle?-zaśmiał się.

-Tak,Lou. Przepraszam

-Nic się nie stało. Tylko powiedz mi proszę jak będziesz miał ochotę się pogapić, to nie będę gadał bez sensu-uśmiechnął się.

Zarumieniłem się czując, że mnie przyłapał. Miałem wrażenie, że wyczytał w moich myślach wszystkie te sprośne rzeczy i miałem ochotę zapaść się pod ziemię.

-Słuchałem Lou.Cały czas- zachichotałem nieśmiało.

Wypiliśmy kawę, zjedliśmy ciastka i uznaliśmy, że przeniesiemy się w bardziej komfortowe i niezatłoczone miejsce. Park był idealnym pomysłem. Spacerowaliśmy alejką tuż przy rzece nadal rozmawiając. Tym razem ja troszkę się rozgadałem, jąkając się odrobinę i rumieniąc co jakiś czas gdy patrzył na mnie takim przenikliwym wzrokiem. Chwilę patrzył prosto w moje oczy, a potem wzrok spuszczał lekko na dół. Patrzył na moje usta? Oblizał te swoje i...

-Mam ochotę cię pocałować. Jestem ciekaw jak smakują te śliczne usteczka.

Tak mnie zamurowało, że zatrzymałem się od razu. On zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie, a swoje dłonie zbliżył do moich by je chwycić. Chwilę zajęło mi ochłonięcie i zrozumienie co właśnie się stało. Bo działo się to za szybko, a on był taki bezpośredni, ale kręciło mnie to.

Uśmiechnąłem się odzyskując grunt pod nogami.

-Więc to zrób.

I w tym momencie wpił się w moje usta. Te jego smakowały tak cudownie, że całkowicie zabrakło mi powierza gdy je poczułem, a do tego te cholerne motyle. Tak bardzo pokochałem to uczucie. Wielki gorąc ogarnął całe moje ciało i musiałem mocno się powstrzymywać by nie jęknąć. Delikatne muśnięcia szybko przerodziły się w namiętną, dyskretnie przesyconą seksem zabawę i nie wiem jak daleko zaszłoby to gdybyśmy nie byli właśnie w parku.

-To było kurewsko dobre, Harry-Louis podsumował ten pocałunek odsuwając się ode mnie zdyszany.

--------------------------------------

To tyle. Nie wykluczam, że nie napiszę kolejnej części :) Więc jeśli bardzo chcecie to piszcie w komentarzach. Zachęcam też do głosowania, jeśli się wam spodoba.

I pamiętajcie, że cały czas możecie wysyłać mi swoje pomysły na shoty.



One shoty-Larry i inneWhere stories live. Discover now