11. Sprawie ci to, co ty mi..

379K 10.1K 23.2K
                                    

Pojechaliśmy prosto do jego domu zostawiając resztę na bankiecie. Nie mam pojęcia, co mnie czeka u niego, ale... już przechodzą mnie przyjemne dreszcze, ugh.

Kurwa, jaką ja jestem masochistką!

Poczułam się okropnie z wieścią, że on pieprzył jakąś inną laskę, taka oszukana, znowu. Ale cholernie się ciesze, że to był tylko jego głupi żart, żeby zrobić mi nazłość. Czemu aż tak mocno się przejęłam tym?! Przecież ja sama nie wiem, co do niego czuję... Boje się, kurwa.

Idiotko, to oczywiste, że ci na nim zależy, ZNOWU.

Chcesz mieć go dla siebie.

Och, zamknij się.

Zaparkował auto na parkingu i otworzył mi drzwi, żebym wysiadła. Cały czas milczał, co mnie po prostu doprowadzało do szaleństwa. Nic się nie odzywał i nie wiem czemu. Albo jest zły na mnie, albo ma kobiece humorki. 

Ale za co ma być zły?! To ja powinnam być na niego zła za to, co powiedział!

Weszliśmy do windy w ciszy. Nuciłam sobie jakąś melodię pod nosem, a kątem oka zauważyłam, że on rozwiązuje krawat.

O kurwa.

O kurwa.

O kurwa.

Już rozwiązuje krawat!?

Na co mam być przyszykowana?!

- Będzie boleć? - Przerwałam tą panującą ciszę.

- Jak diabli.

Przełknęłam głośno ślinę i wzrok wlepiłam w podłogę. Nie boje się, bo wiem, że on mnie nie skrzywdzi. Po prostu przechodzą mnie... Cholernie podniecające dreszcze, okropne motylki w brzuchu na myśl, co on ze mną będzie robił. 

Naprawdę powinnam się zapisać gdzieś, bo to, co mnie podnieca, mnie przeraża... 

Pieprzyć to.

Winda się otworzyła i gestem ręki wypuścił mnie pierwszą. Na korytarzu było słychać tylko stukot moich szpilek i nic więcej. No chyba, że moje szaleńczo bijące serce, które aż prosi się o wyjście. 

Wyjął kluczyki z marynarki i otworzył drzwi, wpuszczając mnie do środka. Ściągnęłam z siebie płaszcz i kiedy zdjęłam z siebie ostatnią szpilkę, zostałam gwałtownie podniesiona i przerzucona przez jego ramię.

- Alan! - Pisnęłam i złapałam się jego marynarki.

- Pożałujesz, że zostawiłaś mnie z tym problemem.

Jęknęłam z dezaprobatą i poczułam, jak wchodzi przez schody i kieruje się do swojej sypialni. Przez całą drogę jego ręka spoczywała na mojej pupie, którą ściskał i dawał klapsy, a ja piszczałam za każdym jego uderzeniem, choć nie były one mocne i tak. Nogą otworzył drzwi do swojej sypialni i zamknął. Pokój oświetlał tylko przedostający się przez okna księżyc i nic więcej, nie raczył nawet zapalić światła.

Romantyk się, kurwa, znalazł.

Postawił mnie na podłodze, a sam usiadł na krawędzi łóżka, podtrzymując się rękoma po boku. Spojrzałam na niego zdezorientowana, bo nie wiedziałam o co tutaj już chodzi z tą jego grą.

- Więc-

- Ściągnij sukienkę.

Cholera.

Jego ton, jego wyraz twarzy mnie przyprawia o ciarki. Jest poważny, stanowczy, zimny, wręcz lodowaty, ale i tak czuję w nim cholerne pożądanie. Jego głos mnie tak kusi, że z wielką przyjemnością wykonam każdy jego rozkaz.

Mój mały mężczyznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz