Trudne początki - Part 1

627 46 10
                                    

Ben Solo Organa, alias Kylo Ren, siedział w ciemności swojego pokoju. W powietrzu unosiła się słodka woń świec zapachowych "Grape Love" (Nie miał innych w kolorze czarnym).

Był pijany. Bardzo pijany. Dlategoż właśnie na środku pomieszczenia wymalowany był czerwony pentagram, a on sam był całkiem rozebrany. Przeprowadzał ciemny rytuał (wd. tego filmu https://youtu.be/7z3GEgHAzA0 XDDD), bo mu się nudziło i był w stanie mocnego upojenia alkoholowego.

Zawsze był fanem metalu, punku i innych rodzajów "ciężkiej" muzyki, był emo.

- O, wszechmocny Lucyferze, usłysz me błaganie - zaczął brunet, z prawdziwą pasją w głosie - AVE SATANIS, AVE SATANIS, AVE SATANIS!

Nadszedł czas nieodłącznego elementu każdego satanistycznego rytuału - krwawej ofiary. Chłopak sięgnął po swój podręczny zestaw różowych żyletek z Monster High i z namaszczeniem przejechał sobie jedną z nich po przedramieniu. Uśmiechnął się pod nosem, lubił robić sobie krzywdę, było w nim trochę z masochisty.

- AVE SATANIS, AVE SATANIS! - kontynuuował Ben, czekając, aż cokolwiek się wydarzy.

Null. Cisza.

Ben westchnął. Kolejne rozczarowanie, na co mu było się ciąć! Chociaż, czego on się spodziewał...

Chłopak miał już rezygnować, lecz nagle na środku pentagramu zmaterializowała się jakaś postać, donośnie przy tym kaszląc. Demon. Wyjątkowo przystojny demon. Rudowłosy, średniego wzrostu, z wyraźnymi kośćmi policzkowymi. Z pleców wyrastały mu węglowoczarne, pierzaste skrzydła, a jego głowę zdobiła para jakby baranich rogów.

Kylo odsunął się gwałtownie.

Jak to?!, pomyślał, zszokowany Czyli... Udało się? Odjazd!

- Czemu mnie wzywasz, śmiertelniku? - spytał przybysz, z wyraźnym brytyjskim akcentem, jakby zmęczony.

- Eeeee.... - sam Kylo nie był do końca pewien, dlaczego - Bo się nudziłem.

Rudowłosy chwilę gapił się na chłopaka, osłupiały. Wezwał demona, bo mu się nudziło. Ba! Miał na tyle potencjału, by wezwać demona klasy SS, samego syna Lucyfera, przebywającego obecnie stale na Ziemi, w ramach wygnania. Ten świat schodzi na psy, pomyślał mężczyzna.

- Czyli nie wiesz, o co chodzi, ta? Z życzeniami? - spytał demon, zrezygnowany.

- Nie - zaprzeczył brunet, kręcąc głową.

- Musimy ustalić między sobą kontrakt. Dożywotnia służba, życzenia i takie tam. Ustalasz, co mam dla ciebie zrobić. Po prostu musisz podpisać krwią tu, tu i tu - w szponach rudowłosego zmaterializowały się cytograf - A ja będę miał twoją duszę po śmierci.

- Dla mnie spoko - mruknął Ben - A tak a propos: mogę wiedzieć, jak masz na imię?

- Ta. Jestem Hux, miło poznać. Ty zapewne jesteś Ben Solo Organa?

- KYLO REN - warknął brunet.

- Ah, rozumiem - westchnął Hux. Próbował być miły, raczej nikt nie zaprzedałby duszy jakiemuś skończonemu dupkowi - Podpisujemy?

- Mogę sobie zażyczyć czego tylko chcę? - upewnił się Ren.

- Oczywiście - rudzielec uśmiechnął się złowieszczo, po czym wyrwał sobie jedno pióro i podał je Kylo.

Chłopak posłusznie się podpisał.

Chłopak posłusznie się podpisał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Tak wyglądał ten podpis)

- A więc... - zaczął Hux, z szerokim uśmiechem na twarzy - Gratulacje, transakcja przebiegła pomyślnie. A teraz... Czego byś sobie życzył?

- Hmmm... - Kylo czuł, że musi dobrze przemyśleć tę decyzję - Po pierwsze, karta na medyczną marychę.

Demon westchnął, ale po chwili w jego dłoni pojawił się dokument z danymi Kyla.

- Prosz - rzekł Hux, jednocześnie zapalając papierosa.

- A po drugie... Chcę mieć fajny napierdalacz.

- Co?!

- Napierdalacz, no nie wiem, miecz laserowy na przykład.

Rudowłosy westchnął. Dzieciaki w tych czasach są takie głupie.... Mimo wszystko, upragniony "napierdalacz" pojawił się po chwili w ręku Bena.

- Czad... - brunet zaczął wymachwiać bronią jak jakąś zabawką, lecz po chwili spoważniał i odwrócił się ku demonowi - To moje ostatnie życzenie...

- Co? Tak szybko będziesz kończył? - zaśmiał się Hux. Nie, żeby jakoś specjalnie mu to przeszkadzało, przynajmniej zmarnuje najmniej mocy jak tylko się da, a w zamian dostanie duszę właściwie za darmo.

- Zostań moim chłopakiem!

- Co - latorośl Lucyfera stanęła jak wryta, aż spadł mu papieros.

- Mówię: Chcę, żebyś został moim chłopakiem!

- Ale przecież...

- Żadnych "ale" - przerwał mu Kylo, z despotycznym uśmieszkiem - Przecież mogłem zażyczyć sobie czego tylko zechcę, prawda?

Rudzielec dopiero teraz zauważył swój błąd. Westchnął i powiedział:

- Zgoda.

Kontrakt kończył się wraz ze śmiercią przywołującego, ale nikt nie powiedział, że demon nie może zabić swego klienta, prawda?

Tak oto zaczęła się nasza historia...

..................

Witam
Kolejne AU z dupy. Trzecie kajlaksy jakie piszę. Kurwa, nie mam życia ;-----------;

Propo długości - tak, prawdopodobnie każdy rozdział będzie taki krótki.

Dajcie znać, czy chcecie kontynuacji tego... Czegoś.

Do następnego razu! :3

Do następnego razu! :3

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

P.S Ta, musiałam wstawić Die Antwoord i koniec.

[KYLUX] Dance with the Devil [AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz