#3 -Stary, Twój urodzinowy seks idzie!

36K 1.9K 314
                                    

Rano o szóstej trzydzieści zadzwonił mój budzik, czym oczywiście obudziłam resztę śpiących księżniczek, ale jakoś bardzo mnie to nie obchodziło.

Przebrałam się w nowe jeansy, biały crop top i na to czarno-białą bluzę z uniwerku. Na nogi założyłam swoje szare, niskie converse i do czarnego plecaka włożyłam trzy puste zeszyty i długopis.

Na lekcjach i tak nie robiłam notatek, ponieważ zawsze zapamiętywałam ze słuchu, nie z kartki. Wyszłam z pokoju i poszłam przywitać Ninę, która uroczo spała. Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam jej zdjęcie, które następnie ustawiłam sobie na tapetę. Pocałowałam ją w rączkę i uśmiechnęłam się do siebie.

Zbiegłam na dół, gdzie czekał na mnie Siller. Bez słowa ruszyliśmy do jego samochodu marki Audi, który do najtańszych nie należał i w ciszy jechaliśmy do mojej nowej szkoły.

Starałam się zapamiętać drogę do niej. Dwadzieścia minut później byliśmy na miejscu. Szkoła niczym nie wyróżniała się od innych, może ogródek był trochę bogaciej urządzony.

-Do ośrodka dojedziesz autobusem stówką lub trzydziestką siódemką. Tu masz ich rozkład jazdy i spisz sobie z przystanku spod ośrodka. Nie spóźnij się, to jest wymagająca szkoła.- powiedział, a ja lekceważąco wzruszyłam ramionami i wyszłam z pojazdu.

Na parkingu stało dużo drogich samochodów. Podobały mi się, ale wiedziałam, że nie mam na co liczyć. Teraz musiałam oszczędzać, ponieważ skoro pragnęłam dać małej dobry byt, musiałam znaleźć godne dziecka warunków mieszkanie i wyposażyć go w najpotrzebniejsze rzeczy.

Weszłam do środka, poprawiając torbę na ramieniu. Korytarze były puste, czyli jednak się spóźniłam. Skierowałam się do sekretariatu, który został dobrze oznaczony. Tam dostałam plan i rozkład sal. Miałam akurat matematykę i szczerze nienawidziłam tego przedmiotu. Dla mnie były to zaczarowane cyferki i nic więcej.

Weszłam do klasy dwadzieścia osiem na drugim piętrze.

-Dzień dobry.- powiedziałam o dziwo miło i skierowałam się do wolnej ławki na końcu klasy przy oknie.

-Ekhem, mogłabyś się przedstawić?- zapytała nauczycielka, unosząc brwi do góry. Już nie pałałam do niej sympatią.

-Dree.- mruknęłam, siadając w ławce. Ziewnęłam i zamknęłam oczy, podpierając brodę na pięści.

-Nie jesteś w spa, dziecko, więc proszę się zachowywać.- upomniała mnie, a ja podniosłam na nią zmęczone spojrzenie.- A teraz wracamy do lekcji.

-Suka.- burknęłam pod nosem i zaczęłam robić w zeszycie nowy projekt graffiti, które tym razem będzie na opuszczonym dworcu kolejowym.

-Co to jest?- zapytała dziewczyna, która odwróciła się do mnie. Nie odrywając wzroku od kartki, szkicowałam dalej.- Niemowa z Ciebie czy po prostu już wiesz kim jestem i boisz się nawet odezwać?

-Lasia, odwal się ode mnie. Nie widzisz, że nie jestem zainteresowana?- syknęłam cicho i spojrzałam na nią kątem oka. Nie wyglądała na taką, z którą chciałabym się zaprzyjaźnić.

Tlenione blond włosy, różowe tipsy, szpilki wysokości London Eye, ogromne cycki i wytapetowana twarz. Każdy ma swoje wady i zalety, nie da się ich ukryć, prawda? Ale to jest maskowanie swoich wad, pod powłoką idealnej pani zdziry ze szpachlą na mordzie.

Prychnęła głośno i odwróciła się. Chwała Bogu, bo bym ją chyba rozwaliła. A nie chciałam, żeby wywalili mnie z kolejnej szkoły, bo wtedy moje szanse na adoptowanie Niny zmalałyby.

Cieszę się, że jednak poszłam jako sześciolatek do szkoły, bo teraz byłam już w ostatniej klasie szkoły średniej. Zadzwonił dzwonek na przerwę, a ja spakowałam się i poszłam szukać jakiegoś zacisza, gdzie mogłabym spokojnie spędzić przerwę. Wyszłam na zewnątrz, a chłodne powietrze uderzyło w moją twarz. Wady listopada.

-Uważaj, jak łazisz!- usłyszałam pisk opon, a ja przestraszona odskoczyłam do tyłu.- Ślepa jesteś?! Mogłaś mi samochód rozjebać!- warknął chłopak, który wyszedł, trzaskając drzwiami.

Miał włosy koloru ciemnego brązu i szczerze był w cholerę przystojny. Jednak, jeśli on na mnie nawrzeszczał, odpłacę mu się tym samym.

-Lepiej ty uważaj jak jeździsz tą swoją skorupą.- powiedziałam, spoglądając na samochód chłopaka. Czarny Ford Mustang nowszej wersji. Ehh, wykończę się przez tych ludzi.

-Skorupą?- zakpił, przyglądając mi się.- Jest warty więcej, niż całe Twoje życie.- prychnął, a ja musiałam mu przyznać niechętnie rację, ale nie zamierzałam robić tego na głos.

-Wal się.- warknęłam, wymijając go. To było przykre, że ludzie oceniali innych po pierwszym wrażeniu. I to wcale nie chodzi mi o moją reakcję na plastikową pannę. Czasem mówimy coś, co nieświadomie rani drugiego człowieka.

Przez resztę lekcji z nikim nie rozmawiałam, a po powrocie do ośrodka odbyłam swoją karę na stołówce. Następnie przebrałam się w szare dresy i położyłam się w swoim niewygodnym łóżku i założyłam słuchawki, podłączając je do telefonu.

Hip hop'owa muzyka dotarła do moich uszu, na co na mojej twarzy zawitał uśmiech. Niektóre dziewczyny zazdrościły mi ubrań i telefonu, ale co miałam zrobić? Nigdy nie pałały do mnie miłością, więc czemu niby miałabym je szanować?

Około północy gdy upewniłam się, że wszystkie dziewczyny śpią, wyszłam przez łazienkowe okno, przeskoczyłam przez bramę, a z pudełka, schowanego w krzakach wyciągnęłam kilka kolorowych spray'ów. Założyłam kaptur na głowę i pobiegłam w kierunku opuszczonej stacji kolejowej. Zauważyłam też, że była ona niedaleko mojej nowej szkoły.

Trzy godziny później moje dzieło było skończone. Z uśmiechem zaczęłam kierować się z powrotem do ośrodka, ale zatrzymała mnie pewna grupka chłopaków.

-Stary, Twój urodzinowy seks idzie!- krzyknął jakiś chłopak, a ja nie zwracając na nich uwagi, ruszyłam dalej. Po chwili usłyszałam czyiś bieg. A nawet bieg czterech osób.

-Co taka ślicznotka robi tutaj sama?- zapytał jeden z nich, na co uniosłam brew. Kojarzyłam skądś jego mordę.

-Ej, czy to nie jest ta nowa?- zapytał kolejny głos, a ja sobie przypomniałam. Byli oni z równoległej klasy w mojej nowej szkole.

-Jakiś problem?- warknęłam na nich, ściskając w ręce ostatnią puszkę ze sprey'em. Skryłam ją za nogą, żeby jej nie widzieli.

-Wiesz, że dochodzi czwarta w nocy? Dzieci o tej porze jeszcze śpią.- powiedział kolejny.

Przyjrzałam się im. Wszyscy byli mniej więcej tego samego wzrostu i mieli twarze obok siebie, więc niespodziewanie uniosłam spray na wysokości ich oczu, przycisnęłam, zostawiając na ich twarzach fioletowy pasek i uciekłam, ile miałam siły w nogach, mimo iż wiedziałam, że za mną nie biegli. Wtedy poczułam smak adrenaliny i wróciłam do domu z szerokim uśmiechem.

Zamknięte Bramy ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz