Rozdział XXVII Bądź tym kim jestes i mów to, co czujesz

En başından başla
                                    

Sophie miała ochotę zacząć polenizować z matką, ponieważ nie wiedziała, dlaczego ma poprawić swoje zachowanie, ale wiedziała, że gdyby pisnęła chociaż słówko sprzeciwu, obraziłaby się na nią i nie pozwoliła nigdzie iść.

- Stoi.

- To dobrze. Idziesz dzisiaj na siłownię razem z Nickiem?

- Tak.

- Jak się z nim spotkasz możesz mu powiedzieć, by przekazał Madelaine, co ustaliłyśmy.

- Pewnie.

Kobieta uśmiechnęła się i wyszła z pokoju, zostawiając córkę samą. Dziewczyna wzięła do ręki telefon, wybrała odpowiedni numer i przystawiła go do ucha, przyciskając ramieniem, by móc ciągle używać dwóch dłoni.

Grace odebrała po trzech sygnałach.

- Cześć Sophie. Przepraszam, że nie odebrałam, ale malowałam i miałam palce ubrudzone tuszem. Stało się coś?

- Ech... Nic. Słyszałaś o tym, że mamy spędzić Sylwestra razem z chłopkami?

- Tak! Mama mi wczoraj powiedziała tuż po rozmowie z twoją. To super, że wszyscy spotkamy się w twoim domu.

- Chwileczkę. Moja mama rozmawiała z twoją wczoraj? - podkreśliła ostatni wyraz.

- Tak! Wpadła na genialny pomysł!

- Ta-ak.

- Od razu zadzwoniłam do Mike'a, by zapytać dlaczego mi tego nie powiedział, ale twierdzi, że o wszystkim dowiedział się chwilę przede mną.

- Pewnie.

- Masz dzisiaj wolną chwilę? Chciałabym się z tobą spotkać, pogadać, spędzić trochę czasu przed świętami.

- Ehm... - Grace się zawahała. - Sophie... Przepraszam, ale nie mogę... Spotykam się z chłopakami i idziemy razem kupować ozdoby świąteczne.

- Z chłopakami?

- Jimem, Tomem, Michaelem i Evanem. Mia ma do nas później dołączyć.

- Nick nie idzie?

- Nie, powiedział, że ma coś dzisiaj do roboty.

„Może spotkanie ze mną?"

- No to nie będę wam przeszkadzać. Miłej zabawy.

- Dzięki. Wesołych Świąt.

- Wesołych Świąt - wyszeptała do sygnału, oznaczającego koniec rozmowy.

Sophie usiadła na łóżku niemal całkowicie zapominając o lampkach i ozdabianiu. Zrobiło jej się smutno. Rozmowa z Grace była próbą. Chciała sprawdzić jej zachowanie, odpowiedzi. Miała nadzieję, że to ci dzień wcześniej mówiła jej mama było nieprawdą. Myliła się. Nie wiedziała co czuć. Zawód? Rozgoryczenie?

Położyła się na materacu przypomniała sobie raz rozmowę w salonie, by wszystko przeanalizować.
- Słyszałam, że Grace ma chłopaka.
- Tak.
- Jak się nazywa? Znam go?
- Chodzi z Michaelem Blackiem.
- Naprawdę? Z członkiem zespołu?
- Dokładnie.
- Ta to się umie ustawić.
- Oczywiście.
- A Jim ma kogoś na oku?
- Ma, ale ich relacja jest dość skomplikowana.
- Dlaczego?
- Ponieważ obiektem jego westchnień jest także członek tego zespołu.
- Jim jest gejem?
- Tak.
- Wiedziałam! - krzyknęła uradowana.
Sophie miała ochotę zwiesić głowę w zażenowaniu.
- To kto jest jego wybrankiem?
- Thomas.
- Nigdy bym nie przypuszczała, że Tom woli chłopców.
- No cóż...
- Widzisz się dzisiaj z przyjaciółmi?
- Nie, nie mogłam się do nich dodzwonić.
- Unikają cię?
- Raczej nie. Po prostu nie mają czasu, by się ze mną spotkać.
- Może muszą od ciebie odpocząć?
- Dlaczego tak sądzisz? - zmartwiała.
- Cały czas spędzacie razem czas. Nawet w szpitalu cię pilnowali.
- Przecież są ze mną ze swojej własnej, nieprzymuszonej woli.
- Ehm... - mam zaczęła splatać i rozplatać palce i przestępować z nogi na nogę.
- Mamo?
- To ja im powiedziałam, by przyszli do ciebie. Gdybym tego nie zrobiła pewnie by się nie pojawili.
- Co?! Kazałaś im?!
- Byłabyś cały czas sama! Nie chciałam tego!
- Ale zmuszać ich?! Czy jeszcze kiedyś zrobiłaś coś podobnego?
- Kilka razy - wyszeptała zażenowana.
- Czy cała moja przyjaźń z nimi opiera się na twoich interwencjach?
- Nie cała...
- Czyli naprawdę nie mam przyjaciół... Ale dobrych kolegów...
- Przykro mi skarbie.
- Wiesz, że gdybyś sie nie wtrącała, nie byłoby całej tej rozmowy, ani sytuacji?
- Tak - opuściła głowę, smutna.
- Przynajmniej to wiesz.
Cały wieczór siedziała w pokoju, mając nadzieję, że to co usłyszała to tylko złudzenie, omamy. Że się przesłyszała. Jednak obawy otaczały jej mózg jak kokon. Złe myśli wdzierały się do jej umysły jak wirus. Powoli wchodziły w ich części, a potem nagle stawały się nimi.

Pozwól sobie pomócHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin