Prolog

5.1K 223 105
                                    

Brązowowłosy chłopak w skupieniu słuchał dowódcy Erwina który aktualnie tłumaczył jemu i kapitanowi Leviowi plan najbliższej wyprawy za mur. Mężczyzna miał świadomość ile ryzykuję wysyłając Ackermana na pozycję, jednak musiał podjąć decyzję najbardziej korzystną dla oddziału. Kiedy powiedział im już wszystko nadszedł czas na zdradzenie im ich pozycji. Spojrzał na Levia, z jego twarzy dało się wyczytać skupienie. Od kilu minut rozmyślał dlaczego Erwin unika wyjawienia im na której pozycji będą jechać. W końcu całą wyprawę spędzi tylko z Erenem, więc dowódca pewnie znalazł im inne miejsce. W końcu blondyn wziął głęboki wdech i powiedział nie patrząc na kapitana

-Wasza dwójka znajdzie się tu; 2. szereg 4. jednostka komunikacyjna- po wypowiedzeniu tych słów spojrzał na czarnowłosego który pobladł i szeroko otworzył oczy.
Jego serce zaczęło bić szybciej, myślał, że przechodzi ten koszmar po raz drugi. Kolejny raz widział śmierć swoich przyjaciół. Kolejny raz widział Farlana który uśmiecha się do niego i podnosi dłoń w geście pożegnania. Kolejny raz widział jak jego mała Isabel jest miażdżona między dwoma tytanami, słyszał jak roztrzęsionym głosem krzyczy "brachol", widział jej głowę leżącą w błocie. Widział jej zielone oczy. Czuł zapach krwi zmieszanej z błotem, czuł chłód z przemoczonego munduru oraz łzy na policzkach. Słyszał głosy Farlana i Isabel mieszające się ze sobą. Wołające jego imię.

Po chwili słyszał inny głos, mniej odległy, przesiąknięty zmartwieniem, powtarzający jak mantrę "kapitanie". Dotarło do niego, że wciąż stoi w biurze Erwina, roztrzęsiony spojrzał w bok gdzie napotkał Erena i jego zielone oczy. Zobaczył Isabel i stojącego za nią Farlana, widział ich martwe oczy. Po chwili usłyszał głos Magnolii "dlaczego nas zostawiłeś brachol? Zaufaliśmy ci". Pociemniało mu przed oczami, kolana nie wytrzymały jego ciężaru i ugięły się. Zemdlał. Eren w ostatniej chwili złapał kapitana osuwającego się na ziemię, ratując go tym samym od zderzenia z podłogą. Erwin siedzący za swoim biurkiem nie wydawał się zdziwiony taką reakcją, westchnął tylko i przetarłszy twarz dłonią rzekł do nastolatka

-Eren, zanieś kapitana do jego łóżka i nie pozwól wstać kiedy się obudzi- chłopak skinął głową, po czym chwycił kobaltowookiego pod kolana oraz plecy i wyszedł z nim z gabinetu.

W drodze do sypialni czarnowłosego przyglądał się jego twarzy pogrążonej we śnie. Wydawał się wtedy taki drobny, kruchy i bezbronny. Kiedy dotarł do pokoju położył Levia na łóżku i poszedł po wodę dla niego. Postawił szklankę na stoliku obok łóżka po czym usiadł na krześle przy nim.

Zaczął rozmyślać co mogło wywołać u kapitana taki strach, dlaczego zemdlał kiedy na niego spojrzał. Postanowił zapytać o to gdy mężczyzna się obudzi.
Po chwili znów zaczął przyglądać się jego twarzy. "Jest taki słodki" przemknęło mu przez myśl. Poczuł się głupio lecz nic nie mógł poradzić na to, że żywił do Levia głębsze uczucia niż powinien. Ackerman nie był osobą która otwierała się przed innymi. Więc dlaczego miał otworzyć się przed jakimś dzieciakiem, do tego pół tytanem? Dla nastolatka oczywistym było, że nie ma u kapitana żadnych szans. Przecież to najsilniejszy żołnierz ludzkości! Lecz Eren nie wiedział że Levi walczy dla swoich poległych przyjaciół - Farlana i Isabel. Piętnastolatek westchnął i kontynuował przyglądanie się Ackermanowi.

Kilka minut później czarnowłosy odzyskał przytomność. W pierwszej chwili nie wiedział gdzie się znajduję, kiedy dotarło do niego, że znajduję się w swoim łóżku, a obok siedzi Eren postanowił wstać. Gdy chłopak to zauważył podniósł się z siedzenia i ułożył Ackermana w pozycji pół leżącej, przysiadł na krańcu materaca i powiedział
-Niech kapitan nie wstaje, pewnie jest Pan jeszcze osłabiony. Proszę - nastolatek podał mu szklankę z wodą którą wcześniej przyniósł. Mężczyzna chwycił ją i od razu wypił całość. Eren zaczął wiercić się nerwowo, może powinien odpuścić i nie pytać o powód omdlenia? Coraz bardziej się denerwował. Postanowił zaryzykować. Wziął głęboki wdech po czym zapytał
-Kapitanie?-kiedy kobaltowe tęczówki zwróciły się w jego stronę kontynuował- dlaczego zemdlał Pan gdy wtedy w gabinecie spojrzał na mnie?- Ackerman po raz kolejny patrząc w te zielone oczy miał wrażenie, że zaraz znowu odleci. Jego serce zatrzymało się by po chwili ruszyć w zdwojonym tempie. "Dlaczego ten dzieciak tak na mnie działa?!" Prawda była taka, że Levi już dawno uświadomił sobie że nastolatek jest dla niego cholernie ważny.
-Nieistotne, Eren- Levi poruszył się nerwowo na łóżku. Nastolatek spojrzał mu w oczy z determinacją
-Dla mnie istotne, kapitanie- za wszelką cenę starał się wytrzymać jego zimne spojrzenie
-Do czego ci ta informacja? Po prostu odpuść sobie, dzieciaku. To nic nie zmieni- mimo to kontynuował wpatrywanie się w jego ciemne jak noc tęczówki oczekując odpowiedzi 
-Proszę, niech mi Pan powie- uśmiechnął się delikatnie, jakby próbował zachęcić mężczyznę do mówienia
-Nie dasz mi spokoju, prawda dzieciaku?- Eren pokiwał przecząco głową. Levi westchnął cicho spuszczając wzrok na swoje nogi, rozmyślając nad prośbą chłopaka. Eren spojrzał na niego wyczekując odpowiedzi. Nagle umysł Jaegera przeszyła myśl, że może posunął się za daleko wypytując kapitana o jego życie prywatne. Już miał wycofać pytanie kiedy Ackerman zaczął mówić

-Nie wiem, czy wiesz ale pochodzę z podziemia. Moja matka była prostytutką, mimo to bardzo o mnie dbała. Zmarła gdy byłem mały. Na granicy śmierci głodowej znalazł mnie wujek, opiekował się mną przez kilka lat a później zniknął bez śladu. Jakiś czas później spotkałem Farlana, wpakował się w niezłe gówno. Gdybym ja nie zabił jego kolegów - oni zabili by jego. Zamieszkaliśmy razem. Po kilku miesiącach w jednym z zaułków znalazłem Isabel. Tak jak ja po stracie matki była na granicy śmierci głodowej. Ledwo żyła. Zabrałem ją do nas. Zawsze nazywała mnie swoim bratem. Macie takie same zielone oczy, jesteście tak strasznie podobni-westchnął głęboko po czym kontynuował- Kilka lat później Erwin postanowił wcielić nas do zwiadowców. W tym samym czasie dostaliśmy zlecenie żeby go zabić i odzyskać pewne papiery. Nagrodą było prawo do zamieszkania w stolicy. Ciągle pamiętam, że nie chciałem powiedzieć jak mam na imię i Mike zaczął mnie podtapiać w kałuży ścieków. Ohyda. Na naszej pierwszej wyprawie za mury, gdy testowaliśmy formację szerokiego rozpoznania, rozpętała się burza, rozdzieliliśmy się. Ja pojechałem zabić Smitha oni wrócili do reszty oddziału. Kiedy zobaczyłem ślady tytanów prowadzące w ich stronę - zawróciłem. Widziałem jak dwóch tytanów zmiażdżyło między sobą Isabel, słyszałem jak próbuję mnie zawołać.-przerwał na chwilę i zrobił głęboki wdech, po czym opowiadał dalej- Próbowałem ocalić chociaż Farlana. Niestety nie zdążyłem. On pogodził się ze śmiercią, chwile przed tym jak ten tytan go pożarł uśmiechnął się i podniósł dłoń żeby mnie pożegnać... Ja to wszystko widziałem! Ciągle pamiętam zapach krwi zmieszanej z błotem. Widzę martwe zielone oczy Isabel, jej głowę leżącą w tym bagnie! 2. szereg 4. jednostka komunikacyjna, tylko ja przeżyłem. Wtedy w biurze Erwina kiedy na ciebie spojrzałem zobaczyłem ją i Farlana. Mówiła, że ich zostawiłem, oni mi ufali a ja ich zostawiłem!- jedna łza pociekła po jego bladym policzku.

Eren nie mógł się powstrzymać i przytulił do siebie Ackermana. A ten, ku jego zdziwieniu, delikatnie usiadł okrakiem na jego kolanach i również go objął. Chłopak ostrożnie odsunął od siebie Levia i wpatrywał się w jego piękne tęczówki o kolorze nocnego nieba. Powoli przysunął swoją twarz i złożył na jego ustach amatorski pocałunek. Nie posiadał się z radości gdy mężczyzna zaczął odwzajemniać gest. Oboje robili to pierwszy raz, oboje nie mieli doświadczenia, ale to się w tej chwili nie liczyło. Liczyły się wtedy tylko przyśpieszone bicia serc i nierówne oddechy. Kapitan ostrożnie otworzył usta a Eren niepewnie wsunął do nich swój język. Całowali się długo, przerwali dopiero gdy zabrakło im tchu. Po chwili znowu połączyli swoje usta w nieporadnym pocałunku. Levi objął ramionami kark Erena, chłopak zaś położył dłonie na biodrach mężczyzny. Popchnął go delikatnie w tył, zmuszając do położenia się. Zawisł nad nim wciąż nie przerywając, w dalszym ciągu, amatorskiego pocałunku. Gdy się od siebie oderwali Eren pochylił się do ucha czarnowłosego i wyszeptał

-Ko-kocham cię Levi- kapitan odwrócił wzrok. Zdawał się nad czymś intensywnie myśleć. Po chwili spojrzał z powrotem w stronę nastolatka, uśmiechnął się delikatnie i również wyszeptał
-Ja ciebie też Eren- chłopak uśmiechnął się i ponownie zaczął całować kapitana, coraz mocniej przykleszczając go do łóżka na którym leżeli.
"Widzisz Isabel? Ciągle mogę patrzeć w te piękne zielone oczy"


~~~THE END(?)~~~


To tak trochę wbrew moim zasadom, ale proszę o gwiazdki i komentarze co mogła bym poprawić



Zielone Oczy✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz