Pierwsze spotkanie

10.6K 503 259
                                    

Wade
Stark Tower wygląda bardzo majestatycznie, zwłaszcza kiedy można ją podziwiać z dachu innego budynku. Ja teraz niestety nie miałem takiej możliwości. Byłem umówiony z klientem, który chciał omówić szczegóły w jakimś obskurnym barze. Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy wchodziłem do knajpy z której dudniła muzyka, słyszalna jeszcze zanim zobaczyło się samo wejście

Peter

Codzienna rutyna. Te dwa słowa dla większości miasta oznaczały dom i pracę, wciąż te same zajęcia, niekiedy jakieś drobne urozmaicenia.
Dla mnie były zupełnie czymś innym.
Codzienność ukrywała się pod postacią nocnych eskapad, śmigania po pajęczynie w cieniu budynków, ratowania ludzkich istnień.
Tak było i dzisiaj.
Przechadzałem się po dachach najwyższych nowojorskich budowli w poszukiwaniu jakieś akcji, bójek, czy nawet drobnych kradzieży.
Czułem się jak miastowy heros stojący na czele roznoszenia dobra i oczywiście karania tych złych typków.
Ten wieczór nie mógł mnie niczym zaskoczyć, przecież był dopiero środek tygodnia.

Wade

Poprawiłem na ramieniu plecak, w którym nosiłem strój i przestąpiłem próg. Natychmiast uderzyła we mnie potężna fala muzyki i alkoholu. Kurwa wszystkich mać. Ile bym dał żeby teraz zamiast przeciskać się w tym tłumie, móc wtopić się w niego, tańczyć, pić ile dusza pragnie... #taa, ewentualnie zerżnąć parę lasek, albo chłoptasiów...# - zamknij się- mruknąłem sam do siebie. W końcu udało mi się dostać do baru i zacząłem poszukiwania oczekiwanego osobnika. Ponieważ spodziewałem się jakiegoś łysiejącego biznesmena z kryzysem średnim i zrzędliwą żoną na karku, nieco się zdziwiłem, kiedy podeszła do mnie tajemnicza blondynka. Nie chciała jednak tańczyć, dała mi tylko znak żebym poszedł za nią. Tak też uczyniłem #przy okazji, co za dupcia# *zboczeńcu, skończ!*. Oczywiście chłopaki w mojej głowie musieli się kłócić a propos idącej przedemną dupencji. No nie powiem, 8\10. Jej chyba takie zbereźne rzeczy nie w głowie, bo skierowała się do prywatnych pokoi na piętrze, ale zamiast się na mnie rzucić i zdzierać ze mnie ubranie, usiadła przy biurku i szczegółowo przedstawiła mi propozycję. Zwykłe wyeliminowanie wrednego konkurenta z sąsiedniej korporacji. Sprawa była dość pilna, do załatwienia w ciągu najbliższej doby, ale za to jaka płaca. Oh, kocham moją pracę, za tą sumkę możnaby kupić całkiem przyzwoitą mikrofalówkę *no bo w czym odgrzewać chimichangi, prawda?*. Po tej wymianie informacji grzecznie się pożegnałem #trzeba było pożądnie wyruchać na do widzenia# Wyszedłem z wiele mówiącym uśmiechem *okropni jesteście, nie cierpię was* . Skierowałem się za garaże na tyłach baru. Tam szybciutko wskoczyłem w swoje wykurwiaste wdzianko #bo lubisz jak ci coś dupę opina heh# i bez zbędnych ceregieli wspiąłem sie na dach pobliskiego budynku. Moja wspaniała zleceniodawczyni #z wspaniałymi balonami# *zabierzcie go, bo mu krzywdę zrobię* dała mi małą komóreczkę z GPSem. Po ekranie przemieszczała się czerwona kropka, ukazująca gdzie dokładnie znajduje się poszukiwana osoba. Skierowałem się w zachodnią część miasta...

Peter

Wychylałem się balansując na samych krańcach dachów. Spoglądałem w dół w poszukiwaniu czegoś czym mógłbym się zająć.
Zrobiłbym wszystko, byle tylko nie wykonywać projektu na jutrzejsze zajęcia. Każdy superbohater ma swoją ukrytą tożsamość, o której nikt nie wie. Moją był introwertyczny uczeń z zadowalającymi wynikami, jednakże słomianym zapałem. A może po prostu o wiele ciekawszymi zajęciami?
Poprawiłem swoją maskę, nasuwając ją o wiele bardziej na twarz. Dopiero teraz stałem się niewidoczny.
Niewielki telefon został przeze mnie wyjęty z zapinanej kieszonki w zbliżonym rozmiarze. Nigdy nie byłem do końca pewien, kiedy zadzwoni ciocia, a oczywiście musiałem się liczyć z tym, że nie cierpiała głuchych telefonów.
Złapałem pobliską sieć WiFi od razu klikając ikonkę z policyjnym forum. Wrzucano tam najświeższe informacje z Nowego Jorku począwszy od drobnych rabunków, a skończywszy na zniszczeniu i wywołaniu nieziemskich zamieszek na autostradzie. To sytuacja sprzed kilku tygodni. Podobno winowajcą był nieuchwytny mężczyzna w czerwono-czarnym obcisłym stroju.
Przejrzałem wpisy w poszukiwaniu najświeższych informacji. Pusto.
Pierwszy raz tak bardzo pragnąłem, aby w tym mieście zagościła chociaż odrobina zła.

C'mon Baby Boy  |spideypool|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz