Rozdział 12 - Zmieszanie

9.9K 625 26
                                    

Dedykuję ten rozdział ladyshaadow1721. Za to, że zawsze mnie wspierasz, komentujesz i oceniasz bez względu na to o czym jest opowiadanie. Chylę czoła i dziękuję.

*Mary*

- No to jak, gotowa na trening? - zapytał blondyn stojąc w progu pomieszczenia. Skinęłam potwierdzająco głową.

W ciszy przemierzyliśmy dom zielonookiego, którego nie było ani widać ani słychać. Po wyjściu z budynku Rick skierował się w stronę lasu, więc chcąc nie chcąc podreptałam za nim. Przechadzając się wśród gęstwiny drzew mogłam wyraźnie usłyszeć śpiew ptaków.

Marsz nie trwał zbyt długo. Chłopak usiadł pod jakimś drzewem, a ręką skinął na miejsce na przeciwko niego. Usiadłszy czekałam na to co mi powie.

- Luno.. Czy kontaktowałaś się już z wewnętrznym wilkiem? - ruszyłam głową na tak - W takim razie powinnaś wiedzieć jak to się robi.

- Ja.. To znaczy.. Ee nie jestem pewna jak to się robi - odparłam zmieszana.

- To proste. Przeszukaj swoją głowę szukając połączenia ze swoim wilkiem. To jest zupełnie tak jakbyś w telefonie szukała numeru telefonu do swojej przyjaciółki. Jak już odnajdziesz wyślij jakieś słowa lub zdanie chcąc by dotarło do Twojego wnętrza. Spróbuj - powiedział zachęcająco.

Zamknęłam oczy i wyłączyłam się całkowicie na to co dzieje się wokół mnie. Zaczęłam przeszukiwać umysł w poszukiwaniu tego całego "połączenia". Z myślą, że udało mi się odnaleźć właściwe po kilku nieudanych próbach wysłałam wiadomość "Jest tu kto?". Przyznam, że nie potrafiłam się zdobyć na coś lepszego. Gdy dostałam odpowiedź, której się nie spodziewałam można powiedzieć, że się wystraszyłam.

~~Czy Ty choć w najmniejszym stopniu jesteś poważna? Tyle lat nie wiedziałaś o mnie i potrafisz tylko zapytać czy ktoś jest w Twoim wnętrzu? ~~

- Oh udało mi się - mruknęłam w stronę Ricka. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, ponieważ postanowiłam mimo wszystko nie otwierać oczu nie chcąc stracić połączenia.

- Doskonale. Zapytaj czego pragnie jako pierwsze jeśli się przemienisz w wilka. Wtedy oszacujemy jak dużo pracy przed nami.

~Ee.. Słuchaj no. Pytam z czystej ciekawości, ale gdybym przemieniła się w wilka co byś zrobiła jako pierwsze? ~

~~Mar nie jestem głupia, jestem częścią Ciebie. Dobrze wiem, że chcecie mnie ujarzmić. Odpowiedź jest prosta. Pragnę by moja ofiara uciekała przede mną w strachu. Następnie chcę przygwoździć ją całą sobą do ziemi przy okazji pozostawiając gdzie nie gdzie ślady pazurów. Ostatnim punktem jest zatopienie kłów ostrych jak brzytwa w jej tętnicy by poczuć krew w przełyku i ustach. Jakieś jeszcze pytania, słoneczko?~~

- No to jednym zdaniem pragnie mordu i co o tym myślisz?

- Mnóstwo pracy przed nami.

*Kilka godzin później*

- Wypersfaduj jej to, że nie będziesz nikogo ranić lub zabijać, a ona musi się do tego dostosować bo to nie jest jej ciało!

- Robię to cały czas, ale ona nie chce mnie słuchać!

- Do pełni niebieskiego księżyca musi nam się udać. A teraz koniec zajęć, a wrócimy do nich jutro - odparł spokojnie wstając z miejsca.

- Pełnia niebieskiego księżyca - powtórzyłam - Co to jest? - zapytałam podniosłszy się z zimnego podłoża.

- Yy.. Alfa wytłumaczy Ci to tuż przed nią. Teraz nie ma co zakrzątać tym Twojej główki - rzucił uśmiechając się. Kierowaliśmy się do domu gdzie pomieszkuje, więc była to idealna chwila by o coś zapytać.

- Dlaczego taki jest?

- Kto? Mike? - zapytał, a ja przytaknęłam - Wiesz Mar.. on jest taki od śmierci rodziców. Jak chce to potrafi się dogadać z każdym, ale chce wyglądać przed ludźmi na alfę, który potrafi pokazać a zarazem posiada silny charakter. Nie zrażaj się jego rozkazami bo jemu zależy na Twoim bezpieczeństwie.

- Czasami mam inne wrażenie. Czuję się jakby zamykał mnie w klatce bo tak mu się podoba. Miałam plany i marzenia, a zamiast tego jestem.. Tutaj.

- Niestety życia nie da się zaplanować. Kiedyś dostrzeżesz plusy tej sytuacji.

Nie odpowiedziałam nic. Ostatnie kilkadziesiąt metrów wracaliśmy w błogiej ciszy. Po tylu godzinach rozmowy z tą wyrachowaną i głupią częścią mnie miałam ochotę coś przekąsić, wziąć prysznic, a potem położyć się w wygodnym łóżku pod ciepłą kołdrą.

Pożegnawszy się z Rickiem po cichu weszłam do domu. Mijałam właśnie salon kiedy nagle zapaliło się w nim światło. Krzyknęłam zdezorientowana po czym usłyszałam melodyjny męski śmiech. Miło, że Mike'a bawi to, że się wystraszyłam!

- Czyżbyś bała się światła, Mar? - zapytał między spazmami śmiechu. Ughh..

- Wal się Mike - warknęłam ruszając gwałtownie w stronę kuchni. Nim zdążyłam zrobić trzy kroki chłopak złapał mnie za nadgarstek.

- Ej.. Przepraszam nie chciałem Cię wkurzyć po prostu czekałem na Ciebie a jak już weszłaś to zapaliłem światło. Nie wiedziałem, że tak zareagujesz - byłam pewna, iż moje oczy wyglądały teraz jak spodki. On mnie przeprasza, a na dodatek jest miły? Coś mi tu nie pasowało.. - Coś źle powiedziałem? Jak zawsze muszę zjebać..

- Nie! Po prostu to trochę dziwne, że.. Zresztą nieważne. Czemu na mnie czekałeś?

- Chciałem wspólnie zjeść kolację - odparł z uśmiechem. Okej czy pod moją nieobecność uderzył się w głowę czy może go podmienili?

- Dobrze - rzuciłam zmieszana sytuacją, w której znalazłam się od przekroczenia progu domu. To na prawdę dziwne. - To co płatki czy kanapki?

- Właściwie przygotowałem sałatkę - Gdzie jest ukryta kamera?

- Ty? Przygotowałeś sałatkę?

~~Pytasz jakby mówił niewyraźnie albo Ty była niedorozwojem~~

- No tak. Chodź - powiedział cicho ciągnąc mnie za nadgarstek, którego ani na chwilę nie wypuścił z objęcia dłoni.

Zapowiadało się dziwnie, niezręcznie i.. W miarę okej?

Zadanie Alfy : Odnalezienie Luny (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz