3.3

1.6K 107 3
                                    

-Jak to Naru nie żyje? - wyjąkałam obserwując dłoń, z której powoli leciała krew. Kou widząc co zrobiłam poleciał szybko do kuchni i wrócił z apteczką. -Nie potrzebuję tego cholerstwa.. OD KIEDY NARU NIE ŻYJE?

-W te urodziny Angelise.. Zabił się. - odparł wyjmując kilka przedmiotów z apteczki. Wiedziałam że coś się stało, ale dlaczego dopiero teraz przyleciałam.. Czemu teraz mnie tak mocno tu przyciągnęło? Kiedy płakałam, nagle dłoń zaczęła mnie szczypać i piec niemiłosiernie. -Wytrzymaj... - odparł z troską. Po chwili ból ustąpił a na mojej ręce zawitał bandaż. Próbując walczyć z emocjami, wstałam i zaczęłam poprawiać krzywo ucięte, mężczyzny włosy. Kiedy skończyłam, ucięłam większości jego brody którą potem poprawił maszynką. Wyglądał w tym momencie cudownie, tak jak trzydzieści lat temu.. Moje serce od razu mocniej zabiło, chociaż nie powinno.
-Teraz mogę iść na dziwki! - krzyknął dumny z siebie. -Idziemy gdzieś? - uśmiechnęłam się szczerze i przytaknęłam. Kou ubrał białą koszulę i zwykle jeansy, ja miałam na sobie to co wcześniej. Szliśmy po zatłoczonych ulicach, mocno oburzeni tym co się z tą wioską stało. Kou tłumaczył że Naru oddał swoje stanowisko komuś innemu, dziesięć lat po śmierci mojej matki oraz że sprzedał swoją wytwórnie. Siedzieliśmy na ławce, jedząc lody kiedy zadzwonił mój mąż przez skype'a.

-Halo? - powiedziałam, włączając kamerkę na mnie.

-Dzieciaki zostaną na tydzień, chcą z nami trochę pobyć.. Może wróciłabyś jak najszybciej? - cicho wzdychając, przytaknęłam. Musiałam być ostrożna z wszystkim.

-Wsiądę w najbliższy samolot do Was, dobrze? Słuchaj bo jestem zajęta...
-ON tam jest? - spytał zdenerwowany
-Nie.. - skłamałam uśmiechając się.

-Rozmawiałam dopiero z.. z... Eriką.. Taką starszą panią, była na pogrzebie mojej mamy.. - odparłam niepewnie, bałam się że mój mężczyzna zorientuje się że kręcę, jednak jedynie powiedział że mnie kocha i się rozłączył.

-Widzę że potrafisz kłamać.. - odparł złośliwe.

-Uczę się od najlepszych - powiedziałam i wypięłam w jego stronę język. Kiedy Kou omawiał kolejno nadchodzące kobiety, ja szukałam na telefonie następnego lotu do Anglii. -Kurwa.. - wyszeptałam widząc kolejną datę.

-Co? - spytał odrywając wzrok od jakiejś sztucznej blondynki.

-Mam następny lot za dwadzieścia minut, później jest za dwa dni.. - wyjąkałam zdenerwowana. -Nathan mnie zabije.. Cholera.. - powiedziałam do siebie i nagle wstałam. Dobiegłam do ulicy i zaczęłam desperacko machać ręką.

-Nie zdążysz - wyszeptał mi do ucha. -Sama droga samochodem zajmie Ci tyle.. - zdenerwowana spojrzałam się na niego. -Jesteś na mnie skazana, Sach-chan..

Alone MotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz