— Hej, Li, wstawaj! — rozległ się głos Jasona.
— Njie... — mruknęła Lily i wtuliła twarz w poduszkę. — Przecież wakacje są, ty nieczuła istoto! Wyspać się próbuję!
Drzwi do pokoju dziewczyny otworzyły się i wszedł jej brat. Niebieskie oczy, blondyn, dobrze zbudowany, a przy tym silny, czuły i troskliwy – ideał chłopaka dla wielu dziewczyn.
- Nie bocz się, Li, i wstawaj — rzucił, siadając w nogach łóżka siostry. – mam coś dla ciebie.
Lily natychmiast usiadła.
- Co? – spytała z zaciekawieniem.
- Sama zobacz – Jason wyjął z tylnej kieszeni spodni... list.
Li wzięła od niego list z zawiedzioną miną i obejrzała go ze wszystkich stron. Takiego listu Lily nie miała jeszcze nigdy w ręku. Przypominał raczej stare akta, jakie oglądała w muzeach. Koperta wykonana była z najprawdziwszego pergaminu, a na niej zielonym atramentem wypisane było:
- Mam nadzieję – powiedziała, rozpakowując list – że nie spierdziałeś się na niego.
Jason zaśmiał się od nosem.
- Nie martw się, nie zrobiłem tego.
- No ja myślę - burknęła Lily i zaczęła czytać list:
Dziewczyna przeczytała list i odłożyła go na półkę, po czym zmierzyła brata uważnym spojrzeniem.
- Znowu jakiś kawał, tak? – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Jeszcze nie zapomniałam kawału z pająkiem!
Tz. przez Lily "kawał z pająkiem" wydarzył się jakieś dwa, trzy miesiące temu. Jason wbiegł wtedy do domu kiedy Lily kończyła śniadanie i krzyknął "Li! Chowaj się na poddaszu!". Wyglądał, jakby odchodził od zmysłów ze strachu, więc Li, przerażona, schowała się na poddaszu. Chwilę tak siedziała, dygocąc ze strachu i zastanawiając się, co mogło tak wystraszyć jej brata. Po chwili siedzenia nie mogła wytrzymać i wyjrzała przez okno. Zrobiła to i jak najszybciej usiadła. To nie może być prawda – pomyślała. Przed domem, w ogródku, Jason walczył z wielkim pająkiem, akromantulą. Kiedyś brat opowiadał jej o tych pająkach – były wielkie, włochate i agresywne i nie miały dobrych stosunków z rasą ludzką. Li pokonała strach i wyjrzała ponownie; tym razem zobaczyła jeszcze straszniejszą scenę: Jason leżał na ziemi. Nie ruszał się. Wielki pająk odwrócił się i zaklekotał szczypcami w stronę lasu a Lily aż wstrzymała oddech - na skraju lasu siedział - dotąd nie ruchomo - jakiś tuzin akromantul, nieco mniejszych od "zabójcy" jej brata. Li osunęła się po ścianie. Odszedł. Odszedł.Odszedł. Powtarzała jak mantrę, jakby to mogło pomóc. Ostatni raz wyjrzała przez okno i.. nie mogła uwierzyć własnym oczom - Jason stał w ogrodzie i śmiał się z kolegami, ŻYWY Jason, który zrobił jej głupi kawał! Rozsierdzona Lily zbiegła ze strychu i wypadła na dwór.
CZYTASZ
Huncwotka
FanfictionKiedy Li dostaje list do Hogwartu, nie wierzy bratu, że istnieje taka szkoła jak Hogwart. Szybko jednak przekonuje się, że na prawdę istnieje coś takiego jak magia, i że sama jest jej częścią. ~~~~~~ Okładka by: ja :3 ~~~~~~