Rozmowa od serca

898 45 7
                                    

   — Przepraszam cię. To mnie po prostu przerosło. Mam słabe relacje z ojcem, ale ta choroba jest męcząca i tak jakoś Wojtek był blisko, gdy ogarnął mnie smutek.

   — Aha. Czyli teraz, jak jest się przygnębionym idzie się z chłopakiem do łóżka? — spytałam Maję.

   — Nie, no co ty! Tylko się całowaliśmy, nie żałuję, bo było cudownie, ale... — Maję widocznie coś trapiło.

   — Wiesz, jak na to zareaguje Marina? — Sprowadziłam moją przyjaciółkę z powrotem na ziemię.

   — Oh, ona się nie dowie — odparła nie do końca przekonana.

   — Lepiej powiedz co było między tobą, a Grześkiem! — Wybuchła w końcu Maja.
Widziałam to w jej oczach, że tylko ją korci, by mnie o to spytać.

Niestety, nie miałam dla niej żadnych pikantnych szczegółów. Opowiedziałam, jak to siedziałam z Krychowiakiem na tarasie, piliśmy wino, ale nie tak jak Wojtek, tylko delikatnie. Grzesiek jest wielkim smakoszem i znawcą win. Opowiadał mi o swoim dzieciństwie, o ukochanej babci, która niedawno mu zmarła - coś, co nas łączyło.

Gdy już wszystko streściłam, z oczu mojej przyjaciółki uciekło całe zaciekawienie. Dla niej historia bez seksu to nie historia.

   — Aaa, to słabo. Ej, a jakoś długo cię nie było. Co robiłaś z Krychą zanim przyszłaś do mnie i Wojtka? — spytała.

   — No pierw wpadłam na kilka nieodpowiednich pokojów. Właściwie to jeden zdecydowanie nieodpowiedni. — Westchnęłam.

   — Na początku Łukasz był miły, ale gdy tylko wspomniałam o Grześku stał się chamski, niemal mnie siłą z pokoju wyrzucił. On nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Sam mi to powiedział.

   — Na pewno tak nie jest! O nie, jestem spóźniona. Wybacz, muszę lecieć na samolot. Będziemy w kontakcie. — Maja cmokła mnie w policzek i wybiegła z pełną walizką z pokoju.
I tak o to zostałam sama.

O osiemnastej zeszłam na dół. Była ładna czerwcowa pogoda i wyjątkowo nie padało. Ostatnio często występowały opady. Postanowiłam cieszyć się gorącym latem i siadłam na ławce przed hotelem. Tutaj mogłam myśleć bez problemów. Nikt mi nie przeszkadzał.

Po godzinie zauważyłam, jak kilku piłkarzy wyszło z hotelu. Był to Fabiański, Błaszczykowski i ku mojej sercowej uciesze Piszczek. Ten pierwszy mi pomachał, Kuba krzyknął powitanie, a Łukasz jak to Łukasz nie zwrócił na mnie uwagi.

Rano, następnego dnia, po śniadaniu wybrałam się na stadion. To w końcu tu po południu mieli zagrać nasi z Niemcami. Mimo, że uwielbiałam Borussię, postanowiłam kibicować Polsce. Przecież my i tak wygramy. Jestem tego pewna!

   — Ładnie tu, prawda? — Usłyszałam łagodny, męski głos.

Obróciłam się i zobaczyłam Kubę. Stał oparty o jedno z krzeseł i wyraźnie zapatrzył się w niebo. Nie byłam pewna, czy mówił do mnie, bo on był znany z częstych rozmow z mamą... która niestety nie żyje, bo została zamordowana przez jego ojca.

   — Tak, ślicznie tu — wyjąkałam w końcu po kilku minutach.

Co się może stać, najwyżej wyjdę na idiotkę, którą i tak już pewnie jestem.

   — Lubię patrzeć tam. W górę. To mi ją przypomina. Miała oczy koloru nieba. Takiego jak teraz, czysto błękitnego. Brakuje mi jej, wiesz? — Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo kontynuował dalej.

   — Trudno wybaczyć ojcu. Ale w końcu to zrobię. Jestem coraz bliżej. Jak na razie byłem u niego raz. Wygląda strasznie, ale szczerze mówiąc wolałbym żeby wyglądał gorzej. Może i jestem niesprawiedliwy. Jej jest tam lepiej, ale... — nie dokończył, bo zaczął nowy wątek. Ledwo nadążałam.

   — Cieszę się, że tyle osiągnąłem. Może to i nie dużo, ale ona byłaby dumna, a ja jestem szczęśliwy. — Zamilkł.

   — Ja nie wiem, co powiedzieć. Nie wiem, czemu akurat mnie to mówisz. Po resztą Łukasz mnie nie lubi, a ty się z nim przyjaźnisz, on raczej by tego nie chciał... A co do reszty, to wiem co czujesz. Nie. Źle to ujęłam. Nie wiem, ale mogę się domyślać. Choć ja bym nie zaszła tak daleko. Załamałabym się! Ale wiesz co jest najgorsze? Ja tak bardzo często marzę, żeby mojej matce się coś stało... po prostu rozmyślam o jej śmierci. To podłe, ale ona jest taka okropna. — Wyznałam.

   — To naturalne. Jesteś w okresie buntu. Mnie nie było dane tego przeżyć. Odczuć jak to jest nienawidzić matkę. A co do Piszczka to... on lubi cię bardziej niż ci się wydaje. On po prostu jest mistrzem w skrywaniu uczuć. Jeszcze zobaczysz. Nikt nie zna go tak dobrze jak ja. No, muszę iść, za niedługo trening.

Pożegnałam się z nim i stałam tak jeszcze chwilkę, dopóki pierwsi zawodnicy nie zaczęli wchodzić na murawę przeznaczoną do ćwiczeń.

Love without borders (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz