Rozdział 7

14.8K 717 60
                                    

*Josh
Dzień w pracy, miną bardzo szybko.Gdy tylko Alis wyszła z mojego gabinetu, odtańczyłem taniec radości  i zadzwoniłem do mojej ulubionej restauracji , aby zarezerwować stolik dla dwojga.
Czym wzbudziłem ciekawość znajomej recepcjonistki, ponieważ zwykle jadałem tam samotnie, lub w większym gronie, w sprawach biznesowych.
No cóż, czas zacząć przyzwyczajać świat do mojej przyszłej żony.
Po powrocie z pracy, robię sobie kanapki, włączam telewizor i rzucam się na kanapę.
Oglądam jakiś durny program o zdradach i nie wiem kiedy, mój telefon zaczyna dzwonić przypominając mi, że powinnem się szykować na spotkanie.
Biorę szybki prysznic i zakładam mój ulubiony garnitur. Wychodzę z mieszkania i jadę, aby odebrać Alis. Przy okazji zaczynam się trochę denerwować, ponieważ to moja pierwsza randka od... nawet nie pamietam od kiedy. To chyba źle?
Dobra muszę się uspokoić. Jak to wyglada w filmach i książkach ?
Chwilę się zastanawiam i zajeżdżam do kwiaciarni, aby kupić jakiś bukiet dla mojej randki.
Moja mama mówi, że kwiaty i czekoladki zawsze są miłym gestem.
Nie mija dziesięć minut i już jestem pod kamienicą Alis. Nie znając jej numeru mieszkania, piszę smsa, że już na nią czekam. Wychodzę z samochodu i czekam nie dłużej niż pięć minut, a ona jest już na dole w pięknej czerwonej sukience.

Z wrażenia zapominam języka w gębie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z wrażenia zapominam języka w gębie. Dopiero gdy znajduje się na przeciw mnie i z uśmiechem mówi:
-Hej.
Po chwili odpowiadam:
-Cześć.Wow...-a w mojej głowie pojawia się głos; powiedz coś, bo w tej chwili robisz z siebie idiotę- Wyglądasz...mmm...rewelacyjnie, chyba będę musiał cię dzisiaj bardzo pilnować, aby nikt mi cię nie porwał.- wręczam jej kwiaty i mowię-Piękne kwiaty dla mojej wybawicielki.
-Dziękuję, ale nie musiałeś.- mówi Alis
-Ale chciałem.Wskakuj do środka.-mówię
Otwieram jej drzwi i gdy już jest w wewnątrz samochodu, okrążam go i siadam za kierownicą.
Gdy jesteśmy już w restauracji kelner prowadzi nas do stolika. Kątem oka zauważam, że tymi swoimi maślanymi oczami przygląda się Alis. Dlatego, aby dać mu do zrozumienia, żeby sobie odpuścił, łapię ją za rękę. Zauważam chwilowe zdziwienie, jednak nie wyrywa mi jej. Składamy zamowienie, po czym mówię:
-No więc jakie są twoje warunki?
-Po pierwsze nasz związek ma być partnerski, musi w nim panować równouprawnienie.
Po drugie chciałabym, abyś o wszystkim co będzie dotyczyło naszego związku mnie informował.
I po trzecie mam prośbę. Od pewnego czasu mam długi, ponieważ nie starczało mi pieniędzy na zapłacenie czynszu. Chciałabym abyś z pieniędzy które dostanę, spłacił ten dług już teraz.
-Oczywiście. Czy to wszystko?- pytam
- Mam jeszcze kilka pytań.- mówi
-Dobrze.Z chęcią na nie odpowiem.
-Od kiedy zaczynamy ?
- Od dzisiaj.- Odpowiadam - Im szybciej zaczniemy tym będziemy bardziej wiarygodni. Dlatego przez weekend spakujemy twoje rzeczy i zaczniemy przewozić je do mojego mieszkania. A właśnie jeśli chodzi o twoje mieszkanie, co chcesz z nim zrobić? Mogę płacić czynsz, ale pamiętaj, że nasze małżeństwo nie będzie trwało parę dni, tylko dłużej. Czy warto, aby mieszkanie przez ten czas stało puste?
- Lepiej będzie jeśli właściciel wynajmie je komuś innemu. Jeśli jutro zapłacisz mój dług, zadzwoń do mnie wtedy i ja się z nim skontaktuje i powiem mu o tym, że się wyprowadzam. Czy wiesz już jak długo potrwa nasze małżeństwo ?- pyta Alis
- Nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że maksymalnie rok.Ale nie trzymajmy się dat, wszystko zawsze może ulec zmianie. Życie jest nieprzewidywalne. - widzę jak na jej twarzy pojawia się grymas- Co martwisz się, że ze mną nie wytrzymasz? Nie martw się nie jestem, aż taki zły. Tylko czasami gryzę, ale dasz radę się przyzwyczaić.- żartuję,na co ona robi swoją bojową minę i mówi;
- Ja się niczego nie boję Josh. Martwię się tylko o ciebie, ja też czasami potrafię ugryźć, w pracy nie mogłam tego robić, ale poza nią mogę przez przypadek się na kimś wyżyć.- mówi Alis z ironią w głosie- Na twoim miejscu zaczynałabym się już bać.

Próbuje wykręcić się od odpowiedzi i sprawić, abym wyszło na to, że to ja jestem strachliwy. Co mnie rozśmiesza, nie wiedziałem, że Alis jest taka zadziorna. W  chwili gdy chcę coś powiedzieć kelner podaje nam zamówione przez nas dania. Gdy wreszcie odchodź mowię;
- Ja też, mam kilka zasad dotyczących naszej umowy. Po pierwsze nie spotykamy się z innymi, nawet na jedną noc. To ma być związek monogamiczny, nie chcemy, żeby ktoś nakrył nas na tym, że tylko oszukujemy.
Po drugie przed ślubem spiszemy intercyzę, która określi i zagwarantuje ci obiecane 100 tys. dolarów.
Po trzecie musisz wiedzieć, że nie ma już odwrotu, a pieniądze wypłacę ci po rozwodzie.
- Rozumiem i zgadzam się na wszystko.- przytakuje moja przyszła żona.
-Czyli umowa zawarta-mówię i wyciągam do niej dłoń, po chwili podaje mi swoją, a ja oznajmiam- No to zaczynamy zabawę.

Przepraszam, że na ten rozdział musieliście trochę poczekać, ale naprawdę nie mogłam go wcześniej wstawić. 😒 Mam nadzieje, że wam się podoba. Jeśli tak zostawcie po sobie gwiazdkę, komentarz 😜. Będzie mi naprawdę miło poczytać, co sądzicie o tej historii i tym rozdziale 😘😍

Udawane Małżeństwo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz