Rozdział XXIX - Chernaya Vdova (James)

2.7K 181 49
                                    

Słysząc wystrzał poczułem jak pocisk uderza o moje metalowe ramię. Odwracając się zobaczyłem za sobą kobietę ubraną w obcisłą skórę na której opadały jej długie ciemnoczerwone loki. Puszczając dziewczynę i popychając ją na podłogę udałem się w jej kierunku w tym samym czasie wyciągając nóż.

- Nie musisz tego robić - odparła mierząc do mnie z broni. - Nie jestem twoim wrogiem Bucky.

- Jaki znowu Bucky. - odparłem patrząc na nią jak na wariatkę po czym ruszyłem w jej kierunku zadając pierwszy cios a ona uchyliła się przed nim bez najmniejszego problemu, odpierając atak. Walcząc z nią zauważyłem, że już znam skądś tą technikę walki. Uchylając się przed moimi ciosami robiła to z taką gracją, że mogło by się wydawać iż przez całe życie nie robiła nic innego. Tak czy inaczej była dla mnie tylko przeszkodą, której musiałem się pozbyć. Czas najwyższy to zakończyć. Chwyciłem ja za rękę i wykręciłem ją tak, że stała plecami do mnie po czym metalowa dłonią złapałem ja za gardło słuchając jak natarczywie próbuje złapać oddech szarpiąc się przy tym. Uderzając mnie w bok wyswobodziła się z uścisku oplatając nogami moja szyję. Koniec tego, pomyślałem łapiąc ją w pasie i zrzucając ją na biurko w jednym ze stanowisk po czym zabierając broń, którą upuściła upadając z powrotem poszedłem w kierunku celu. Spoglądając na miejsce w którym leżała zorientowałem się, że zniknęła. Rozglądając się po pomieszczeniu nie było po niej śladu. Nagle poczułem silne uderzenie w tył głowy po czym padłem na kolana a oczy zaczęły zachodzić mi mgłą. Odwracając głowę spostrzegłem dziewczynę trzymającą w rękach metalowy przedmiot.

- Wybacz, musiałam - odparł mój cel po czym znów oberwałem w głowę tym razem padając na ziemię.

***

Powoli otwierając oczy, czułem okropny ból głowy a przed oczami miałem stary poobdzierany sufit. Próbując podnieść się z łóżka do pozycji siedzącej spostrzegłem, że jestem do niego przywiązany. Odwracając głowę w prawą stronę zobaczyłem dziewczynę siedzącą przy nim.

- Su.. Suzan ? - wydukałem spoglądając na nią wciąż jeszcze będąc otumaniony po uderzeniu i powoli odzyskując świadomość. Dziewczyna wyrywając się z zamyślenia szybko oddaliła się od łóżka patrząc na mnie z przerażeniem. Przez głowę przechodziły mi urywki ostatnich wydarzeń. Co ja najlepszego zrobiłem. Chciałem ja chronić, a prawię nie zginęła z mojej ręki. Czuję do siebie jedynie wstręt. 

- Mówisz to jako James, czy może jako Zimowy Żołnierz. - odparła wciąż nieufnie mierząc mnie wzrokiem i zachowując bezpieczną odległość stojąc obok drzwi. Włosy miała związane w luźny kok, a na czole miała ranę. Wyglądała jakby nie spała od co najmniej dwóch dni wnioskując po podkrążonych oczach. Mimo tego, iż zapanowała grobowa cisza nie miałem zamiaru odpowiedzieć. Tak naprawdę jeden i drugi wciąż we mnie był więc wolałem to przemilczeć. Najchętniej udusił bym kogoś teraz gołymi rękami ale także chciałbym ją teraz trzymać w ramionach i już nigdy nie puszczać. Cholera... chyba jednak zbyt mocno uderzyła mnie w głowę. - Proszę odezwij się.

Manewrując metalową dłonią starałem się uwolnić gdy tylko Suzan przeglądała dokumenty leżące na stoliku w kącie pomieszczenia. Dziwi mnie tylko, że jest tu zupełnie sama. Gdy tylko udało mi się uwolnić rękę najciszej jak potrafiłem odpiąłem resztę  i podnosząc się usiadłem na brzegu łóżka. Po ostatnich wydarzeniach uwolnienie się w tym wypadku nie było żadnym problemem. Nie spuszczałem jej z oczu, chcąc nacieszyć się tą chwilą. Czując jak Zimowy Żołnierz rozrywa mnie od środka po raz pierwszy to James go kontrolował. Wstając podszedłem do niej a ona słysząc kroki gwałtownie się odwróciła opierając się o stolik z przerażeniem wyczekując na mój kolejny ruch.

- Wybacz mi powinienem był przewidzieć, że znów namieszają mi w głowie - odparłem będąc już na tyle blisko, aby unieść jej podbródek patrząc prosto w oczy - Ale zabicie osoby, która po raz kolejny ratuje mi tyłek, byłoby nie na miejscu. - dodałem widząc jej uśmiech. To była chwila kiedy przyciągnąłem ją do siebie, ciesząc się, że jest cała i zdrowa. Nagle usłyszałem hałas który wydały otwierające się drzwi i spoglądając na nie zobaczyłem w nich kobietę w obcisłej skórze. 

- Widzę, że już czujesz się znacznie lepiej - odparła przyglądając się całej tej sytuacji - Musisz mi pomóc. Nikt nie wie o nich tyle co ty. 

- Wiesz, że idąc tam w każdej chwili mogę znów stanąć przeciwko wam, wystarczy kilka słów - powiedziałem, na co kiwnęła potakująco głową, zachowując powagę.

- Avengers mimo własnych porachunków, starają się ich powstrzymać, ale obydwoje dobrze wiemy, że nie ma środowiska do którego nie potrafią się przystosować. W sztuce kamuflażu nie mają sobie równych i są praktycznie tak silni jak Kapitan Ameryka. W Triskelionie są prototypy nowoczesnej broni, oraz głowice. Jeśli czegoś nie zrobimy, z Nowego Jorku, jak i później innych miast, zostanie tylko wielka dziura i zgliszcza. - odparła, podchodząc do stolika z dokumentami podając mi je. Studiując ich zawartość były tam zdjęcia i opisy broni, a także wzmianki o Zimowych Żołnierzach. Także i o mnie.

- Mają słabe punkty - odparłem. - Ale sam nie będę w stanie ich powstrzymać.

- Nie będziesz sam James - powiedziała podając mi rękę - Mam na imię Natasha, ale znamy się już i to od wielu lat.

- Chernaya Vdova* - mruknąłem pod nosem, na co ona posłała mi lekki uśmiech. - Mam plan.

- A więc dobrze, ruszamy za godzinę. Mam do załatwienia jeszcze kilka spraw, tak więc lepiej się przygotuj. - odparła wychodząc i zamykając drzwi. Odkładając dokumenty na stół poczułem jak Suzan kładzie dłoń na moim ramieniu.

- Znów znikasz. - odparła zabierając rękę i kierując się w stronę wyjścia. Widząc to złapałem ją przyciągając do siebie.

- Na twoje nieszczęście, jeszcze się pewnie zobaczymy. - odparłem lekko się uśmiechając, a Suzan parsknęła śmiechem, po czym wtuliła się we mnie.


*(1) Chernaya Vdova - Czarna Wdowa

No heej ^-^

Darujcie,że tak długo nie dodałam rozdziału ale wiecie szkoła, oceny, koniec roku i ogólna nerwówka przez co na wattpad'a nie miałam czasu :x Ale za niedługo rozdziały będą znacznie częściej i mam nadzieje ciekawsze :D Tak więc tradycyjnie jeśli się podobało zostawcie coś po sobie i DOBREJ NOCY :3 

Ps. Za wszelkie błędy sorka ale jest późno, oczy mi się już zamykają tak więc nie mam siły już ich się doszukiwać. ;v



But... I knew Him - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz