Rozdział 4.

816 26 7
                                    

Dojechaliśmy na miejsce, ale Monster zamiast się zatrzymać i ładnie zaparkować, wolał przypierdolić ciężarówką w szklane drzwi banku. Zajebiste wejście.

-To jest napad! - krzyknął Suga wychodząc z samochodu i trzymając karabin w ręku. Nie wnikajcie skąd go ma. To nie fair. Ja też chcę! Jeszcze sobie z nim pogadam.

W budynku zaczął panować chaos. Ludzie rzucali się na podłogę i krzyczeli z przerażenia. To właśnie lubię najbardziej - mieć przewagę nad innymi, tymi słabszymi i bezradnymi. Tak wiem, też nie jestem całkiem normalna.

-Wyskakiwać z kasy! - powiedzieliśmy równo z Hoseokiem. Ale my jesteśmy zgrani^^.

Suga, Monster i ChanRi stali z bronią w ręku i pilnowali porządku. Alien, Jin i Kyo wynosili pieniądze do ciężarówki. Za to ja z Hoseokiem postanowiliśmy "zarobić" jeszcze więcej. Na zapleczu znajdował się ogromny sejf.

-Pilnuj tyłów - nakazałam Hope'owi, po czym pstryknęłam palcami od rąk i zaczęłam wpisywać różne kombinacje kodu. Udało mi się za trzecim razem. Dziś jest mój dzień^^.

-Brawo skarbie - zaśmiał się J-Hope dziwnie na mnie patrząc. Ciota.

-Nie gadaj, tylko bierz - rzuciłam mu worek pełen pieniędzy, po czym opuściliśmy zaplecze.

-Ktoś zadzwonił po psy - oznajmił Yoongi.

-Co?! Jak mogliście na to pozwolić?! - wkurzyłam się. Po to tu stali, wszystkiego dopilnować. Zrobiłabym to sama, ale ktoś musiał otworzyć sejf. Następnym razem po prostu wyślę tam swojego przygłupiego brata. Zobaczymy jak sobie poradzi.

-Wycofujemy się - zarządził Namjoon. W tej masce wyglądał tak cudownie... Normalnie brałabym na miejscu.

-Piękna... - Hoseok pomachał mi ręką przed twarzą. Aish, przerwał mi wspaniałe myśli na temat mojego ślubu. Ale faktycznie czas wracać.

-Przepraszam - powiedziałam, po czym chwyciłam Junga za rękę i wybiegliśmy na zewnątrz. Namjoon odpalił auto i wyjechał z budynku. Nie chcąc zostać złapani, jak najszybciej wsiedliśmy do ciężarówki i odjechaliśmy z miejsca całego zdarzenia.

-Czy wy wiecie ile to jest hajsu? - ucieszył się Suga - normalnie mamy wolne przez najbliższy czas.

-Przynajmniej odpocznę od waszego niezdarstwa - wywróciłam oczami, na co Hope cicho się zaśmiał.

-Słodka jesteś, kiedy tak robisz - rzekł Hobi poprawiając grzywkę.

-Bujaj się - odwróciłam się od niego. Mimo, że przez resztę drogi starałam się go ignorować, to i tak czułam na sobie jego bezczelny wzrok. O co mu do cholery chodzi? Najpierw przychodzi do mnie pod pretekstem jakiegoś węża, potem mówi do mnie "skarbie" i cały czas się na mnie gapi z głupim uśmiechem na mordzie. Zaczyna mnie wkurzać. Aczkolwiek jest bardzo słodki. Czekaj, co?! Nie! Nie! Nie! To dalej idiota z tego gangu debili. Jedyną perfekcyjną osobą w tej bandzie jest Rapcio. No i jeszcze moje Ciasteczko. Reszta to cioty.

Jejku, nie wiedziałam, że zeszło nam się tak długo. Teraz, gdy opadły emocje po ucieczce, spostrzegłam, że na zewnątrz zaczyna robić się ciemno. Dzisiaj pełnia. Zajebiście. Znowu nie będę mogła spać. I co ja będę robiła przez całą noc? Nawet nie mam co już czytać. A ile można oglądać głupie dramy?

-Poradzicie sobie - powiedziałam arogancko, wysiadając z ciężarówki i od razu skierowałam się w stronę domu. I tak dużo dzisiaj zrobiłam. Niech sami wszystko rozładowują, lenie jedne.

Postanowiłam zobaczyć jak czuje się Jungkook. Nie chcę, żeby działa mu się krzywda. To dobre dziecko, które w pełni zasłużyło na szczęście. Zrobię dosłownie wszystko, aby je osiągnął.

Lekko uchyliłam drzwi do pokoju Ciastka i spostrzegłam, że chłopak śpi. Jejku, jaki słodziak. Mogłabym tak patrzeć na niego godzinami, gdyby ktoś mi nie przerwał.

-Jejciu, nie strasz mnie tak - powiedziałam cicho do Jimina, który trzymał rękę na moim ramieniu - chcesz, żebym zawału dostała? - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi do pokoju Kookiego.

-Przepraszam - uśmiechnął się lekko Park - myślę, że Kookie czuje się już lepiej. Niedawno zasnął, nie budź go jeszcze.

-Dobrze - westchnęłam - uspokoiłeś go chociaż troszeczkę? - zapytałam.

-Porozmawialiśmy jak prawdziwi mężczyźni o uczuciach - nie znałam Jimina od tej strony. Całe życie myślałam, że jest samolubny i nie potrafi pocieszać innych. Myliłam się. Teraz zaczynam nawet go lubić. No tego to się po sobie nigdy nie spodziewałam. Ja i Park Jimin przyjaciółmi. Spoczi.

-Podziwiam cię Jiminnie. Nie jeden śmiałby się z orientacji Jungkooka i jeszcze gnębiłby z tego powodu...

-Rozumiem. Ja jestem bardzo tolerancyjny, poza tym... miłość to miłość, co nie? - Park uśmiechnął się pokazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów.

-Ta, serce nie Suga - zaśmiałam się - dziękuję ci Jimin - wtuliłam się w tors chłopaka - bardzo ci dziękuję - westchnęłam cicho. Cieszę się, że zechciał zostać w domu i zaopiekować się przyjacielem. Ominęła całkiem dobra akcja.

-Nie ma sprawy - Jimin położył rękę na mojej głowie i lekko przejechał gładząc moje długie włosy - w końcu, czego nie robi się dla przyjaciół? A tak w ogóle, to jak wam poszło?

-Chodź - złapałam chłopaka za rękę - zrobię nam kakao i pogadamy. Przecież nie będziemy stać na korytarzu - zeszliśmy schodami na dół. Przez otwarte okno słychać było głupie żarty Sugi i fochy Jina. Ehh, kocham swoją ekipę. A tak w ogóle, to coś długo zajmuje im rozładowanie tej ciężarówki. Ja pierdzielę, oni tak zawsze.
Tak jak wspomniałam, zrobiłam kakałko^^.

-Nie mam zamiaru słuchać tych głupot - zaśmiałam się i wzięłam kubki z ciepłym napojem, po czym bez słowa skierowałam się do swojego pokoju - idziesz? - zapytałam stojącego na dole Jimina.

-No idę - chyba był zdziwiony moją decyzją. Wcześniej nie zapraszałam go do swojego pokoju. Za to często go stamtąd wyrzucałam. No ale teraz jesteśmy przyjaciółmi. To zmienia postać rzeczy.

Park otworzył drzwi, abym mogła wejść do środka. Usiadłam na łóżku, po czym podałam mu jego kubek i poklepałam łóżko na znak, aby chłopak usiadł obok. Tak też zrobił. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, ale zaraz zaczęłam opowiadać mu dzisiejszą akcję.

-Szkoda, że nie było mnie tam z wami - zasmucił się chłopak - ale jestem dumny z tego, że mogłem pomóc ci w inny sposób.

-Jeszcze raz bardzo dziękuję - położyłam swoją dłoń na jego - mogę ci się jakoś odwdzięczyć? - spojrzałam mu w oczy.

Gang Kuloodpornych || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz