Problem

1K 92 4
                                    

Zobaczyłam Willa.

-Cleo...-zaczął.

-Nie zbliżaj sie do mnie.

-Cleo.

-Zobacz, co mi zrobiłeś-odsłoniłam ramie.

-Ja nie chciałem. To przez pelnie.

-Od kiedy jestes wilkołakiem?

-Od roku.

-I nie umiesz się kontrolowac? Nie wierze w to.

-Cleo...-zrobił krok w przód.

-Powiedziałam,żebyś do mnie nie podchodził.

Uniosłam rękę. Wilkołak zawisł w powietrzu.

-Postaw mnie-powiedział.

-Czego ty ode mnie chcesz?-zapytałam.

-Chciałem przeprosic.

-Jasne-odparłam.

-Przepraszam,nie chciałem cie ugryzc.

-Przez ciebie moge zginac. Mam czas do nastepnej pełni. Moje życie może sie skończyć za miesiąc-powiedziałam.

-Przykro mi.

-Przykro ci?!Przykro?

Moje oczy zrobily sie czarne.

-Cleo.

-Nie wiesz kim jestem-odparłam.

Zacisnęłam reke w pięść. Wilkołak zaczął sie dusić.

-Prze...stań-wychrypiał.

Otwarłam reke. Chłopak spadł na ziemie.

Zachwiałam sie. Złapałam się umywalki.

Will:

Upadłem na podłoge. Szybko wstałem. Dziewczyna chwiała sie.

-Cleo...

Spojrzała na mnie czarnymi oczami.

-Uspokoj sie-powiedziałem.

-Nie mów mi, co mam robić.

Wyszedłem z łazienki i pobiegłem na sale.

-Jake!-zawołałem.

Wampir wstał i podszedł do mnie.

-Czego chcesz?

-Z Cleo jest cos nie tak.

-Gdzie ona jest?

-W łazience.

Jake:

Pobiegłem do toalety. Czarownica trzymała sie umywalki. Podeszłem do niej.

-Co sie dzieje?

Zobaczyłem jej czarne oczy.

-Musisz sie uspokoić. Spófrz na mnie.

Podniosła wzrok.

-Wdech,wydech-powiedziałem.

Zrobiła,co kazałem. Po chwili miała swój kolor oczu.

-Jak sie czujesz?

-Dobrze.

-A co z ramieniem?

Spojrzała.

-Jest okej.

Cleo:

-Chodzmy na sale.

-Dobrze.

Poszliśmy zatanczyc,bo grali wolny kawalek.

-Co sie wogole stało?

-Poszłam do toalety. Jak miałam wychodzić do łazienki wszedł Will.

-Will?

-Tak. Powiedział,że chce przeprosić,ale zamiast to zrobic to mnie zdenerwował.

-I zmienił ci sie kolor oczu.

-Tak. Lekko go tez poddusiłam.

-I dobrze.

Uśmiechnęłam się.

-Zaraz wracam-powiedział nagle Jake i wyszedł ma dwór.

Zostałam sama na parkiecie. Poszłam za nim. Zobaczyłam jak rozmawia z Willem.

-Jake.

Odwrócił sie.

-Co robisz?

-Nic-odparł.

-Trzymaj sie od niej z daleka-usłyszałam.

Wampir podszedł do mnie i wróciliśmy na sale. Kilka minut pózniej podano tort,bo wybiła już północ. Tańczylismy do rana. Koło szóstej wszyscy zaczęli sie rozchodzić. Margaret wynajęła nam pokój w hotelu nad sala,żebyśmy nie musieli jechac do domu. Poszłam do pokoju. Byłam padnięta.

-Zmienie ci opatrunek-powiedział Jake.

Przemyl mi rane i zalożył nowy opatrunek. Spojrzałam na nadgarstek. Kawałek mojego tatuażu zniknął.

-Jake?

-Co sie dzieje?-zapytał zaniepokojony.

-Moj tatuaż nieskończoności zanika-pokazałam mu ręke.

-Tatuaż nie moze zanikac-odparł.

-Jake?-popatrzył na mnie.-Został mi miesiąc życia, prawda?

Jake przytulił mnie.

-Skarbie dasz rade. Przeżyjesz przemiane.

Wtedy sobie coś przypomniałam.

-Jake?

-Tak?

-Jak poszedłeś po pierścionek dla mnie, we Włoszech to wyszłam na balkon. Zobaczyłam błyskawice. Układała się w jakiś symbol. Spojrzałam przez lunete. To była czaszka.

-Dopiero teraz mi o tym mówisz?-spytał.

-Myślałam,że to nie ma znaczenia-odparłam.

-Ten symbol to nie przypadek. Jakby to że Will cię ugryzie było przepowiedziane.

-Ale przez kogo?

-Ten starszy mężczyzna. To mógł być jasnowidz.

-Nie gadajmy już o tym.

Hejka :) Podoba wam się?Komentujcie :)

Tajemnica Wampira 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz