1.

847 35 9
                                    

Zanim zaczniesz, włącz melodię z góry. Miłego czytania!  ;* 
_______________________________

Jest noc, księżyc świeci dość jasno. Już dawno jest po północy, nie mogę spać, raczej coś nie daje  mi spać. Mam złe przeczucia. Coś się wydarzy. Coś złego. Zapalam lampkę nocną, Jan już dawno śpi, głębokim snem jak bym nie wiedziała, że oddycha pomyślała bym, że nie żyje.

Naglę słyszę muzykę, cichutko dobierającą z dołu. Melodia ze starej pozytywki, którą zachował Jan po babci. Idę za dżwiękiem, aż do drzwi piwnicy. Pomieszczenie do którego nie wolno wchodzić w żadnym horrorze, bo kończy się to źle. Niestety jestem tak głupia i nie lubię tego typu filmu i powoli otwieram drzwi. Z dołu wylatuje zapach stęchlizny, a melodia docierająca do moich uszu jest coraz głośniejsza. Powoli schodzę uważając na nieoświetlone schody, jeszcze by brakowało tego żebym zginęła przez upadek z własnej głupoty. Znajduję włącznik światła i zapalam go. Pozytywka stoi na półce prze de mną podchodzę do niej i wyłączam. Niedaleko niej zauważam karteczkę.

Przed nami się nie ukryjesz. Mamy nad tobą władzę i jesteśmy wszędzie. Już niedługo po ciebie przyjdziemy. A teraz życzymy ci miłych wrażeń. 

Gdy kończę czytać karteczkę, naglę zatrzaskują się drzwi, gaśnie światło. A z ciemności dociera do mnie blask czerwonych oczów, które zbliżają się do mnie nieustannie. Dwa kroki w tył, to coś dwa do przodu, zatrzymuję się to też się zatrzymuje i patrzy na mnie. Obserwuję co zrobię. Tylko ja nie mam pojęcia jak się zachować. Nie wiem co to, czy kto to.  Naglę przez okno dociera mnie światło latarki. To może być moja jedyna pomoc.
-Ratunku!- Żadnej odpowiedzi, a potwór się na mnie rzuca, wielkimi łapami przydusza mnie do podłogi. Teraz widzę go lepiej, kształtem przypomina psa, ale jest o wiele większy, brzydszy i coś jest z nim nie tak bo czuję, coś dziwnego od niego, jak by umiał myśleć, tak jak człowiek, może to moja wyobraźnia. Nie wiem. Jego wielkie zęby przybliżają się do mojej szyi. To koniec. Zamykam oczy. Ból nie nadciąga, słyszę pisk. Otwieram oczy, zwierzę oberwało wielkim nożem. Chyba się zezłościło jeszcze bardziej ale zamiast mnie zaatakować, wybiegło po drodze taranując drzwi do piwnicy. Spoglądam przez okno, dostrzegam postać, której na pierwszy rzut oka nie rozpoznaje dopiero gdy podchodzę bliżej dostrzegam, że to Kacper.

-Kacper! Kupę lat!

-Może najpierw podziękujesz mi za ratunek?

-Tak, tak, wielkie dzięki. Już do ciebie biegnę!- Po tych słowach jak najszybciej wbiegam po schodach i kieruję się na dwór. Powinnam może się przejmować tym co tu przed chwilą zaszło, ale za bardzo się cieszę, że znów widzę Kacpra.

Gdy już się do niego zbliżam rzucam mu się w ramiona i mocno go ściskam.

-Co ty tu robisz?- pytam ciekawa jego wizyty. 

-Chciałem cię ostrzec, ale chyba za późno. Sama się dowiedziałaś. 

-Tak, oni wrócili i chcą zemsty. 

-Dostałaś list od nich?

-Tak.

-A Jan?

-Nic mi o tym nie wiadomo. 

-To dziwne. Przecież przez niego też on i trafili za kratki. 

-Wiesz co nie powinniśmy tu o tym rozmawiać. Wejdźmy do środka. 

-Nie. Jest już dzisiaj późno, przyjdę jutro i omówimy to na spokojnie. Dobranoc.

-Dobrze. Dobranoc, ale chyba nie zasnę.

Mężczyzna odchodzi, a ja dopiero wracam do domu, gdy znika mi z oczu. 

Przeszłość PowracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz