5

5.3K 288 92
                                    

Rey usiadła skołowana przy stole w kuchni. Cieszyła się bardzo, ale z drugiej strony...na Moc, co to będzie?
Czekała na Bena, który pomagał mistrzowi Skywalkerowi przy bazie. Jak na razie to była jego tymczasowa praca, ponieważ jego wuj nie był za bardzo tym zainteresowany i większość obowiązków zrzucał na siostrzeńca. Chciał mieć spokojną emeryturę, ale teraz wszystko się zmieniało i znów nie było czasu na odpoczynek.
Gdy Rey usłyszała odgłos rozsuwanych drzwi, serce podskoczyło jej do gardła.
Ben zastał ją w kuchni bladą jak kreda.

- Coś się stało? - zapytał zaniepokojony.

- Ben... - dziewczyna chwyciła jego dłoń, a on przybliżył się do niej.

- Co jest maleńka, mów - powiedział łagodnie.

Rey przełknęła ślinę i wzięła głęboki oddech.

- Ben, jestem w ciąży.

Mężczyzna oniemiał - czegoś takiego się nie spodziewał.

- To...to wspaniałe! - wykrzyknął uradowany i pocałował Rey.

- Tak, wiem - wyszeptała dziewczyna z lekkim uśmiechem. - Tylko boję się, co to będzie, wiesz?

- Spokojnie, jakoś sobie poradzimy.

- Tylko...Ben, przepraszam, ale ja się trochę boję o bezpieczeństwo naszych dzieci.
Młody Solo spochmurniał.

- Ale kiedy ostatnio się wściekłem?

- Jakiś miesiąc temu...

- Dobrze. Poproszę wuja Luke'a, by powtórzył ze mną tą "terapię" na furię i nasze dziecko będzie bezpieczne.

Rey przytuliła się do niego i odetchnęła głęboko - miała nadzieję, że Ben dotrzyma obietnicy.

Po paru miesiącach brzuch Rey uwypuklił się mocno. Był to istny koszmar dla Bena jak i dla niej.

- Ben, czy ty możesz być ciszej?! - krzyknęła poirytowana Rey.

Ben spojrzał na nią zaskoczony - leżał obok niej na łóżku i czytał o swojej matce na datapdzie.

- Duszno tu, otwórz mi okno - warknęła Rey. - Na Moc, jak tu zimno - gdy tylko Ben znów się położył dopływ świeżego powietrza zaczął jej przeszkadzać.

- Czy ty możesz się w końcu zdecydować? - sapnął poirytowany młody Solo.

Rey cały czas chodziła w szlafroku i praktycznie nigdzie nie ruszała się z domu. Jedynie na spacery, bo przecież nie mogła ćwiczyć, ani pomagać przy bazie. Kłóciła się ostro z Benem i często wieczory kończyły się płaczem. Nad ranem znów się godzili, a pod koniec dnia znów trwała kłótnia.

Polecieli do matki Bena, by powiedzieć jej, że zostanie babcią. Kobieta niezmiernie się ucieszyła, sprawiała wrażenie najszczęśliwszej pod słońcem.
Tego samego dnia Rey poszła na USG. Okazało się, że będzie to dziewczynka.

- Więc Padme - wyszeptał Ben, wpatrując się w krajobraz za oknem w ich domu.

- Nasza mała Padme - powiedziała Rey z uśmiechem i pogłaskała swój brzuch.

Słyszał krzyki z sali, w której rodziła Rey. Powinien tam być, powinien tam być, ale...bał się.
W końcu otworzył Mocą drzwi i wkroczył do pomieszczenia. Kiedy zobaczył rozgrywającą się tam scenę mało nie zemdlał - taki widok to chyba było dla niego za dużo.
Jednak podszedł do Rey i delikatnie chwycił jej dłoń. Zaczął pocieszać dziewczynę, patrząc na jej cierpienie z uczuciem bezsilności. Ale wiedział, że z tego bólu wyniknie coś dobrego - nowe życie.
Nagle Rey umilkła, a powietrze rozdarł przejmujący płacz dziecka. Ben odebrał delikatnie dziecko z mechanicznych rąk droida medycznego.
Rey spojrzała na niego - jeszcze nigdy nie widziała u Bena tak szerokiego uśmiechu i przepełnionego taką dumą. Po chwili podał płaczące dziecko matce, która przytuliła je do siebie.

Przyszłość || ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz