How did you do this?

2.9K 197 34
                                    

"Mów szep­tem, jeśli mówisz o miłości."

Vivienne

Od godziny siedzimy w ciszy, przyglądając się sobie nawzajem. W końcu wstaję, zabieram ze sobą torbę i wychodzę.

- Jarvis?- zapytałam.

- Słucham Panno Leviera - odezwał się.

- Możesz mi pokazać poziom, na którym mogę mieć jakiś pokój?- zapytała.

- Oczywiście madame - odezwał się system i kiedy stanęłam na platformie uniosła się.

Ku moim oczom ukazał się korytarz z dużą ilością drzwi. Były na nich pozawieszane tabliczki z nazwiskami Mścicieli. Było nawet moje. Ostatnie drzwi po prawej z tabliczką "Leviera Vivienne Orlaith". A naprzeciw moich "Stark Tony Edward".

Weszłam do dużego pokoju. Stało tam łóżko, biurko z lampką i wbudowana szafa. Wszystko w odcieniach szarości. Siadam na podłodze, przy oknie, patrzę w dal. Nagle rozlega się pukanie.

- Tak?- pytam głośniej i drzwi się otwierają. Staje w nich blondynka, chyba Keva, jeśli dobrze zapamiętałam.

- Cześć - mówi i siada naprzeciw mnie.- Nikt nic nie mówił, więc postanowiłam Cię poznać.

- Jestem Vivienne - uśmiecham się.- Możesz mówić mi Viv.

- Keva - uśmiecha się.- Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. Wydajesz się bardzo fajna.

- Dzięki. Też myślę, że będziemy się dobrze dogadywać. Opowiedz mi o sobie. Znaczy nie naciskam...

- Pochodzę ze Szkocji. Moi rodzice zginęli w wypadku, a ja wstąpiłam do wojska. Dopiero nie dawno dostałam propozycję pracowania dla Shield.

- Ja tak samo. Pochodzę z Irlandii Północnej. Tylko, że moi żyją. Jestem komputerowcem - wzruszyłam ramionami.

- Dlatego tak się tu odnajdujesz. Ja się tu czuję, jak na obcej planecie.

- Mówi Pani tak samo, jak Steve Rogers, Panno Colville - wtrącił się Jarvis.

- Może się dogadacie - zaśmiałam się.- Steve jest przystojny.

- Też Ci się podoba?- zapytała z głupim uśmiechem.

- Nie, nie kręcą mnie typy z wojska - wzruszyłam ramionami.

- Widziałaś jak Stark się na Ciebie patrzył?- zapytała.

- Ta. Playboy'e już tak mają - stwierdziłam.- Nawet jeśli chciałby czegoś więcej, ale nie sądzę. W końcu ma Pepper.

- Dogadacie się. On geniusz ty komputerowiec - uśmiechnęła się.- Jeszcze wspomnisz moje słowa...Dobra. Idę zobaczyć mój pokój.

- Widzimy się później?- zapytałam.

- Pewnie - rzuciła przez ramię i wyszła. Znów zostałam sama.

Postanowiłam zwiedzić sobie Avengers Tower. Pojechałam najpierw do salonu, gdzie nikogo nie było. Potem widziałam siłownię, z której wieczorem skorzystam. Potem ku moim oczom ukazały się zamknięte drzwi do warsztatu. Nie mogłam się powstrzymać więc podeszłam do drzwi. Zabezpieczone. Skaner siatkówki. Sprytne, ale łatwe do obejścia. Podłączam się telefonem i po dłuższej chwili obchodzę zabezpieczenia i zakładam sobie czterocyfrowe hasło do wszystkich pozamykanych przede mną drzwi. Wpisuję więc wybrany kod na klawiaturze i drzwi się otwierają. Zamieram. To warsztat z całą masą zbroi Iron Man'a. Tą całą srebrną. Czerwono złotą. One są boskie. Zawsze zastanawiałam się, jak to jest latać... Podchodzę bliżej i kiedy prawie dotykam maski jednego z nich słyszę za sobą słowa.

- Nie powinno Cię tu być - mówi. Wiem, że to on.

- Dlaczego?- pytam dotykając maski.

- W ogóle, jak tu weszłaś?- pyta siadając przy ogromnym blacie.

- Obeszłam zabezpieczenia. Masz tylko skaner siatkówki oka. Trochę mi to zajęło, ale ustawiłam sobie jedno hasło do wszystkich skanerów. Chyba się nie gniewasz, prawda?

- Ale... że co? Przecież to nie jest do obejścia - mówi.

- Dla zwykłych ludzi - wzruszam ramionami odwracając się ku niemu. Siedział oparty łokciami o blat i wpatrywał się we mnie.- Co się tak patrzysz?

- Nie mogę?- zapytał, uśmiechając się lekko. Ma bardzo ładny uśmiech. Wstał od stołu i podszedł do mnie.- Nie sądziłem, że obejdziesz moje zabezpieczenia. Jesteś zdolniejsza niż myślałem - powiedział cicho patrząc na moje dłonie po czym podniósł wzrok na moje oczy. Jego były ciemno brązowe. Prawie czarne.

- Chyba powinnam już iść - powiedziałam cicho, ominęłam go i ruszyłam w kierunku drzwi. Doskonale wiedziałam, że mnie obserwuje. Nie mogę się zakochać. Przecież nie jestem tu, by kogoś znaleźć. Jestem tu, by im pomóc, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Zapomnij o nim Vivienne.

Zapomnij o nim.

O jego cudownym uśmiechu.

O kruczoczarnych włosach i piwnych oczach.

Zapomnij.

Zapomnij.

Zapomnij

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
(POPRAWKA)I Don't Remember You. You Are My Mission.✔T.SWhere stories live. Discover now