Siedziała z Benem w Starbucksie i rozmawiali. Dziwnym zbiegiem okoliczności spotkali tam Ahsokę z Poe. Jednak nie przejmowali się tym zbytnio.
- Właśnie, miałam ci oddać książkę - powiedziała. Wyjęła z torby dziennik Bena, który ze zmarszczonymi brwiami zastanawiał się, co on jej pożyczył. Kiedy zobaczył swój czarny zeszyt, mało nie zemdlał.
- Czytałaś go? - zapytał hamując wściekłość. Jak ona tak mogła?! No ale...sam jej go pożyczył.
- Tylko parę pierwszych stron, zanim zorientowałam się, że to...twój dziennik.
Włożył zeszyt do swojego podniszczonego podręcznego plecaka i spojrzał ze złością na dziewczynę.
Rey jak gdyby nigdy nic, poprawiła pierścionek na środkowym palcu.
- Naprawdę masz na drugie imię Chewbacca? - zapytała, splatając dłonie i opierając na nich brodę.
- Taaak, niestety tak.
- Skąd to się wzięło?
- To afrykańskie imię. Tata ma przyjaciela z Kenii. Poznali się w liceum i byli razem na studiach, ale Chewwie wyjechał do...szczerze mówiąc nie wiem gdzie, żeby lepiej zarabiać.
- Dobrze, że nie masz tak na pierwsze. Jakbym wtedy do ciebie mówiła?
- Chewwie.
- Weź, jak to brzmi. Chewwie Solo.
- Wiesz, najlepsze jest to, że to tym razem był pomysł mojego ojca, a to zwykle mama ma dziwne pomysły.
- Dlaczego mówisz zawsze ojciec, zamiast tata?
- Bo...można powiedzieć, że mam z ojcem...tatą, napięte relacje.
- Dlaczego?
- Nie chcę o tym mówić.
- Rozumiem.
Milczeli przez chwilę. Ben ciężko westchnął.
- Jemu wszystko we mnie przeszkadza. Ja sam chyba przeszkadzam mu w życiu. Ciągle narzeka, że się źle uczę, mówi mi, że nic ze mnie nie będzie...a zapomina, że ja też jestem człowiekiem i słowa na mnie działają.
- Rozumiem cię.
- Nie rozumiesz. Czy byłaś gnębiona przez dzieciaki w cały czas w szkole? Całą podstawówkę, gimnazjum, a teraz liceum? Czy zawsze podpierasz ściany, jak ja?
- Wiesz...ja też nie mam przyjaciółek, bo de facto zawsze znajdzie się ktoś, kto wbije mi nóż w plecy. Nie byłam gnębiona, ale wiem, co to znaczy być samotnym. Wiem, jak to jest nie móc się do kogo odezwać.
- Z tobą tak nie mam.
Rey, która dotąd była zapatrzona w krajobraz za oknem, spojrzała na Bena. Uśmiechał się smutno. Posłała mu pytające spojrzenie.
Pochylił się, a ona także przybliżyła się do niego, skoro tego wymagała sytuacja.
- Sprawiasz, że nie czuję się samotny.
Dziewczyna dopiero teraz zdała sobie sprawę, że ich twarze są niebezpiecznie bliko siebie.
Odsunęła się powoli i niby przypadkiem musnęła swoją dłonią rękę Bena.
Uśmiechnęła się do niego szeroko - ty działasz na mnie tak samo, pomyślała i gdyby mogła, to miałaby uśmiech dookoła głowy.
Gwiazdka jak zawsze minęła jej tylko z babcią. Śpiewały kolędy, zjadły parę przygotowanych wcześniej potraw i odprawiły wszystkie inne bożonarodzeniowe rytuały.
CZYTASZ
Alternatywa || Reylo
FanfictionWszystko dzieje się w świecie, gdzie nikt nie wie co to "Gwiezdne Wojny". Podczas, gdy tam, gdzieś w odległej galaktyce Rey i Kylo Ren są dorośli i walczą ze sobą - tutaj są dwójką nastolatków. Niespokojna Rey spotyka chłopaka, któremu dobrze w cze...