[14] Chapter Fourteenth (Second Season)

Zacznij od początku
                                    

-- Dziękuję ci. Przyznam szczerze, że jeszcze nikt komu zaproponowałam pomoc nie zwyzywał mnie od ciekawskich suk – skinęła głową, podnosząc się z miejsca. W ogóle nie powinna była wchodzić do tego cholernego lokalu.

Wyszła na zewnątrz, uśmiechając się do siebie pod nosem, kiedy w wejściu minęła się z blondwłosym policjantem, przyjacielem Willson. Nie ma co, ratunek przyszedł w odpowiednim momencie. Ciekawe jak bardzo ten jej cały przełożony będzie zadowolony, kiedy zobaczy swoją ulubienicę w stanie praktycznie przedagonalnym. Z resztą... I tak jej to nie obchodziło. A o to, co zrobił Malik może przecież zapytać jego samego.

~*~

Zayn siedział na ławce w parku i znudzonym wzrokiem obserwował spacerujących po nim ludzi. Był zdziwiony, że niemiecka policja nie wysłała za nim jakiegoś listu gończego, albo informacji w Internecie, że on – największy gangster na świecie – przebywa w stolicy. Jednak nie zamierzał zaprzątać sobie tym niepotrzebnie głowy. Pewnie policja liczyła na to, że monitoring i oni sami wystarczy do złapania go. Powstrzymał prychnięcie, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Spojrzał na zegarek. Nie lubił kiedy ktoś spóźniał się na spotkania. Doskonale wiedział, że jego dawny przyjaciel specjalnie to zrobił, żeby go poddenerwować. Nie był zdziwiony.

Podniósł wzrok, po raz kolejny przeczesując ścieżkę, prowadzącą do wyjścia z parku. Chciał mieć już tą rozmowę za sobą, żeby wiedzieć co dalej robić. Szukać kogoś innego, czy trzymać się ustalonego planu. Nienawidził niepewności. Musiał mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.

-- Dzień dobry, Malik – podniósł wzrok na wysokiego chłopaka, którego długie, brązowe włosy zostały zebrane w kok. Na sobie miał dżinsowe spodnie i białą koszulkę. Dłonie wsadził do kieszeni ciemnej bluzy, rozpinanej z przodu. Po chwili milczenia usiadł obok mężczyzny, przesuwając powoli palcami po nogawkach dżinsów.

-- Witaj Styles, zastanowiłeś się i podjąłeś odpowiednią decyzję? – zapytał od razu, wywołując niski, gardłowy śmiech dawnego przyjaciela. Przewrócił oczami, ignorując jego zachowanie. W ciszy oczekiwał na odpowiedź, najlepiej taką która odpowiednio go usatysfakcjonuje.

-- Zastanowiłem się nad twoją propozycją, oczywiście – skinął lekko. Z włosów wyjął okulary przeciwsłoneczne, nakładając je na twarz kiedy zza chmur wyjrzało słońce i oślepiło go. – Wywnioskowałem, że miałbym oszukać kilka osób, zajmując się przy okazji hakowaniem systemów jednego z najlepiej strzeżonych banków na świecie – podsumował, urywając na końcu. – Nie mogłeś wymyślić dla mnie nic prostszego. Zgadzam się – uniósł powoli kącik ust, słysząc ciche westchnienie ulgi Mulata. Wiedział, że nie łatwo wyprowadzić go z równowagi i doprowadzić do tego, żeby okazywał, co tak naprawdę czuje w środku. To właśnie dlatego spóźnił się i przeciągał odpowiedź na jego propozycję najdłużej jak się tylko dało. Mógł dostać tylko połowę proponowanej zapłaty, jeżeli udałoby mu się całkowicie wyprowadzić z równowagi Malika. Denerwowanie go było jednym z najlepszych zajęć, jakie dotychczas miewał.

-- A druga część mojej propozycji? – zapytał od razy Zayn. Zmrużył lekko oczy, nie spuszczając uważnego spojrzenia z bruneta. Harry westchnął cicho, przesuwając kciukiem po dolnej wardze. Jego wzrok wędrował po drzewach, ludziach i wszystkim innym, co mogło odciągnąć go od mężczyzny siedzącego obok.

-- Nie wiem – przyznał, po chwili zawahania. Podniósł się z ławki, wycierając spocone dłonie o materiał spodni. Podciągnął rękawy bluzy do łokci, w końcu skupiając spoglądając pobieżnie na Malika, w dalszym ciągu siedzącego wygodnie na swoim miejscu. – Pomoc to jedno, ale powrót do gangu to coś zupełnie innego. Owszem, zdarza mi się zatęsknić za tym, co było kiedyś. Za chłopakami. Nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję, że nie przywiozłeś ich ze sobą, żebyśmy mogli zamienić chociażby kilka słów. Ale nie mogę... Za dużo kosztowało mnie, żeby uwolnić się od tego wszystkiego, z czym związany byłem praktycznie od urodzenia. Teraz mam inne życie... Mam dziewczynę, narzeczoną – poprawił się od razu. – Oczekuję na syna, o którym jak wiesz, marzyłem. Nie wiem, czy chcę ich w to wciągać – odetchnął cicho. Zamknął na chwile oczy, odliczając do dziesięciu, żeby zapanować nad sobą. – Nie wiem, Malik. Muszę się jeszcze kilka dni zastanowić – rzucił w końcu, po czym bez słowa odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem odpuścił park, nawet na chwile nie odwracając się na starego przyjaciela.

The Queen Wears Black | Zayn Malik FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz