That dress you like

29 6 10
                                    

~SCAR~
MuzeStop. Dzień wyzwolenia. Zarówno duszy jak i umysłu. Pozwól wyrazić swoje artystyczne pasje w ten jeden, jedyny, niepowtarzalny dzień.
Tak przynajmniej brzmiał slogan.
Chociaż według mnie bardziej by pasowało:
MuzeStop. Dzień utworzony przez samorząd uczniowski, żebyś nie musiał ślęczeć w czerwcowy dzień nad książkami. Bądź wdzięczny i nie śmieć na trybunach, podczas gdy twoi ulubieni nauczyciele będą drzemali w pierwszych rzędach.
I to wszystko czekało mnie jutro. Kraina snów miała być ostatnią rzeczą, która dzieliła mnie od zetknięcia z tym koszmarem jęków nieutalentowanych nastolatków i dennych żarcików pani pedagog.
I wtedy, gdy leżałam spokojnie w łóżku i, dopełniając wieczornej tradycji, przeglądałam Facebooka, przyszła do mnie wiadomość od Vesper Jason mi to wysłał, mamy obejrzeć!
Wzruszyłam ramionami i klinęłam w link. Zmarszczyłam brwi, czytając tytuł Don't judge challenge.
Nacisnęłam Play z pewną obawą i poprawiłam poduszkę pod głową. Do moich uszu, przez wielkie słuchawki dobiegły dźwięki "Hotline Bling", a oczom ukazali się trzej chłopacy, umazani czerwoną szminką, maskarą i niebieskim cieniem do powiek. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że są to bardzo dobrze znani mi Ashton, Jason i Justin.
Gdy szatyn stojący po środku, sięgnął po mydło w płynie i nałożył je na dłoń, już wiedziałam jak bardzo przesrane zaraz będę miała.
-O kurwa -przeklnęłam, chowając się pod kołdrą aż po oczy.
Jason zakrył kamerę ręką, a gdy znów zrobiło się jasno, moje oczy prawie wypadły mi z orbit.
Przez moje otwarte usta wyleciał głośny, urywany oddech.
Jedyne na co byłam w stanie patrzeć to Ash ubrany w czarne rurki i jasno błękitny t-shirt, z włosami pięknie zaczesanymi do góry i gapiący się tymi złotozielonymi oczami prosto w moje oczy. Wysoki pisk wyrwał mi się z ust, gdy przeczesał włosy patrząc w bok, następnie przygryzając wargę i zjeżdżając spojrzeniem w dół, kierując mój wzrok na karmelową skórę i wystające obojczyki. A wtedy dopiero przyszło najgorsze.
Z głową wciąż patrzącą w dół, podniósł wzrok na kamerę i zabił mnie olśniewająco białym uśmiechem, na koniec puszczając mi oczko. Ekran zgasł pozostawiając mnie z głęboką zadyszką, zapoconą piżamą i palącą gorącem twarzą.
Moje serce ostro bolało, obijając się o mostek gwałtownie i silnie, a płuca paliły z głodu o powietrze.
Podskoczyłam, gdy na czarny ekran wskoczył dymek czatu.
Ves: Sky, żyjesz??!!!
Jess: Ja wykitowałam, więc wątpię:')
Ja: KURWA.
V: Z ust mi to wyjęłaś
J: Ale tak serio, jak się czujesz?
Ja: Jakby przebiegło po mnie stado spryskanych testosteronem Liamów Paynów, ot co...
V: Czyli ci się podobało?:'D
Ja:NIE! I HUJ CI DO TEGO!
V: Czyli przyznajesz, że ci się podobało
Ja: Bez komentarza
J: Podobało jej się
Ja: NIEPRAWDA!
V:...
J:...
Ja: ugh...
Rozejrzałam się po pokoju, upewniając się, że nikt na mnie nie patrzy i wcisnęłam Replay, wzruszając ramionami. W końcu, kto miałby się dowiedzieć?
W połowie metamorfozy wyskoczył mi dymek tak niespodziewanie, że o mało się nie posikałam.
-Cicho -mruknęłam do siebie i schowałam dymek szybkim ruchem kciuka.
-I kogo ty kurwa niby oszukujesz? -wyszeptałam do siebie, patrząc w ten cholerny, zabójczy uśmiech.
Przymknęłam oczy, by zaraz wybuchnąć głośnym śmiechem.
Otworzyłam Messengera i ze śmiechem na ustach, zaczęłam wpisywać tekst.
Ja: Mam genialny pomysł, laski. Za pół h u mnie?
V: O, nie...weź ty się z łaski swojej trzymaj z dala ode mnie z tymi swoimi genialnymi pomysłami.
J: Gościu, jest 22!
Ja: Dobra! Zrobimy tak:
Każda z nas nagra na szybko to Don't judge me challenge i ja to złaczę razem. Pokażemy im kto jest płcią piękną!!!!:')
V:.....Ehhh...Nie wiem co jest głupsze: ty, czy twój pomysł....
J: Yhmm...
V:ZRÓBMY TO
J: Dobra, dajemy!
Ja: hahahha...kocham was:'D
Zerwałam się z łóżka i założyłam największą bluzę, jaką znalazłam w szafie. Na szybko umazałam swoje brwi i rzęsy korektorem, żeby były prawie niewidoczne i dorysowałam sobie markerem czerwone kropki na twarzy. Zaśmiałam się, oglądając swoje dzieło w kamerce na telefonie i jeszcze związałam włosy w nieudaną kitkę.
Włączyłam Into you Ariany Grande i nagrałam krótki filmik robiąc dziwne miny. Zaraz po chwili tym poleciałam do łazienki i wacikiem z tonikiem ztarłam siłą czerwone plamy i korektor. Rozczesałam włosy i podmalowałam rzęsy, a potem usta jasnym błyszczykiem. Miałam ich mnóstwo, ale wiedziałam bardzo dobrze, że według Asha najładniej mi było w tym prawie białym.
Już prawie nagrałam dalszą część filmiku, gdy przypomniałam sobie o stroju.
Zdjęłam bluzę i górę od piżamy i założyłam stanik z push-upem. Usiadłam na łóżku, patrząc w otwartą szafę i próbowałam dojść do tego, którą bluzkę najbardziej lubił mój były. W końcu chwyciłam czarną polo, która miała rozpięte wiecznie guziki, przez zbyt wielkie dziurki. Spojrzałam w lustro na korytarzu i znów się przebrałam w błękitną bluzkę na ramiączkach. Stwierdziłam, że nie do końca mi pasuje, więc zmieniłam ją na brązową koszulę. Za tą z kolei nie przepadał Ash. Znów zmieniłam strój, aż w końcu znalazłam się na środku pokoju, ubrana w wydekoltowaną sukienkę na cienkich ramiączkach, której szukałam przez pół godziny po różnych szafach. Była to sukienka z naszej urodzinowej randki. Gdy spojrzałam w lustro doszłam do wniosku, że przesadziłam i chwyciłam czarny tank-top, który kupiłam raz z mamą w męskim sklepie. Znów mi nie pasowało, więc skusiłam się na czarną bluzkę polo i stwierdziłam, że pasuje idealnie. Tak, wiem że założyłam ją już 40 minut temu, nie musisz mi o tym przypominać.
Nagrałam filmik, puszczając piosenkę na refrenie, ale na chwilę się zatrzymałam. Jeszcze raz dokładnie obejrzałam filmik chłopców, starając się zapamiętać ruchy Asha. Po dwóch obejrzeniach, doszłam do wniosku, że lepiej zapisać to wszystko. I tak na kartce miałam napisane wszystkie ruchy, jakie miałam zrobić po kolei.
Nagrałam idealną kopię nagrania Asha, z jedną różnicą. Wiedziałam, że na pewno mu się spodoba.
Zamiast puścić mu oczko, pokazałam mu jeden, długi, środkowy palec, zmniejszając uśmiech do zera.
Dziewczyny wysłały mi swoje wersje i połączyłam je w jeden obraz, co zajęło mi koło godziny. Ale warto było. Filmik wyszedł cudowny. Ani przez chwilę się nie wahałam, gdy opublikowałam nasz challenge na Twitterze, oznaczając Jasona i podpisując nasz popis "#girlpower".
Zanim się zorientowałam, zasnęłam, brudząc poduszkę tuszem do rzęs, rozmarzona o moim byłym, o którym nie powinnam myśleć.

Przepraszam. Miałam 546 słów tego rozdziału tutaj już od tygodnia, ale dopiero teraz udało mi się napisać do końca. Postaram się wrócić do formy jak najszybciej. Mam dzis urodziny, więc nie hejtujcie:'D
Dziękuję wam za cierpliwość i za to, że jeszcze to czytacie. Każdy czytelnik ma dla mnie ogromne znaczenie, a jeśli na dodatek czytasz to regularnie, to jesteś dla mnie najlepszym urodzinowym prezentem, jaki mogłam sobie wymarzyć:*
Dziękuję za to, że jesteś mój anonimowy wspieraczu♡ chociaż Cię nie znam, bardzo ci dziękuję :*
~zawstydzona i wzruszona
YS

Midlife Memories |NIE FANFIC!!!Kde žijí příběhy. Začni objevovat