|04| - wersja początkowa

5K 306 87
                                    


Stała przed wielkim lustrem w jej pokoju i przyglądała się swojemu odbiciu. Włożyła żółty T-shirt z nadrukiem, spodenki z podwyższonym stanem i czarne trampki. Zazwyczaj nie chodziła ubrana na sportowo, ale sytuacja tego wymagała. W końcu nie będzie siedzieć nad jeziorem w sukience i butach na korku. Prawdę mówiąc mogłaby, ale pewnie patrzyliby na nią jak na wariatkę. Po chwili usłyszała dźwięk przychodzącego połączenia. Spojrzała na ekran telefonu i ujrzała zdjęcie Kayla. Szybko nacisnęła na zieloną słuchawkę i przyłożyła komórkę do ucha.

- Cześć, mój najlepszy przyjacielu – przywitała się, mając na twarzy szeroki uśmiech. Cieszyła się, że mogła z nim porozmawiać. Jego głos dawał jej ukojenie i sprawiał, że humor ulegał poprawie.

– Cześć, moja przyjaciółko. Co porabiasz? Jakie plany na sobotni wieczór? Czyżby Titanic? – zaśmiał się do słuchawki. Ale jej tego brakowało. Chciała go teraz przytulić, a nie miała takiej możliwości.

– Niestety nie. Idę na imprezę nad jeziorem z Alyssą. Wiesz, alkohol, muzyka i przystojni faceci. Same nudy! – powiedziała z sarkazmem, siląc się na obojętny ton. Po chwili jednak nie wytrzymała i roześmiała się wesoło. Czuła, że będzie się dobrze bawić, ale mogłaby z tego zrezygnować, gdyby miała możliwość spotkania się z przyjacielem.

– Ej, tylko nie szalej za bardzo – udał surowy ton i również się zaśmiał. – Ale ja za tobą tęsknię. Nie ma kto ze mną siadać na murku i obserwować ludzi – westchnął.

Kiedyś często to robili. Kayle zabierał ze sobą gitarę i po szkole szli do parku. Obserwowali zachowania przechodniów, które czasem były naprawdę ciekawe i zabawne.

– Tak, twoje życie beze mnie jest zdecydowanie beznadziejnie – rzekła chichocząc, aby się nie rozklejać. Brakowało jej Kayla i nie potrafiła pogodzić się z jego stratą. Tęsknota za nim towarzyszyła jej na każdym kroku. – Ja za tobą też. Kto ze mną obejrzy nowy sezon Flasha? – zapytała, powstrzymując łzy przed wypłynięciem. Nie mogła płakać, nie przy nim.

 – Jak do ciebie przyjadę i uwierz, zrobię to – obiecał. – No dobra, nie chcę ci przeszkadzać. Szykuj się, a ja idę z psem na spacer. Nie mój pies, a mój problem. Czaisz? – westchnął i zaśmiał się. – Pa, słońce!

Nim odpowiedziała, rozłączył się, a ona odłożyła telefon. Wzięła głęboki oddech i przypudrowała policzki. 

 – May! – Z dołu dobiegł krzyk Margaret Evans. – Alyssa przyjechała, zbieraj się!


Słysząc głos mamy, sięgnęła po małą torebkę, wsadziła do niej najpotrzebniejsze rzeczy i zbiegła na dół. Ucałowała rodzicielkę w policzek, która na odchodne przypomniała jej godzinę, o której miała być w domu. Maybelly przebiegła przez trawnik, po czym znalazła się przy samochodzie Aly. Pociągnęła za klamkę i wpakowała się na miejsce pasażera.

– Zwijamy się za nim zmienią zdanie! – krzyknęła, zatrzaskując za sobą drzwiczki. Blondynka nacisnęła stopą na pedał gazu i ruszyła z piskiem opon. – Tak w ogóle miło cię widzieć.

~*~

Czarny ford mustang gwałtownie skręcił, a tylne koła straciły przyczepność. Piach podniósł się i opadł, brudząc lśniący lakier. Silnik mruczał jak tygrys, co satysfakcjonowało kierowcę. Louis zacisnął ręce na kierownicy i powoli zatrzymał samochód. Spojrzał na przyjaciela, który z niewzruszoną miną obserwował jego wcześniejszy pokaz i pokręcił głową. Na Harry'm już nic nie robiło wrażenia.

– Chodź, stary – mruknął szatyn o niebieskich oczach i opuścił pojazd, zabierając kluczyki ze stacyjki.

Poprawił skórzaną kurtkę i rozejrzał się po terenie nad jeziorem. Tłum ludzi zaczął się zbierać. 

FEAR →psycho romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz