Czekał i nadal będzie...

2.9K 151 30
                                    

*** "Proszę o otworzenie muzyki załączonej w multimediach - wrażenia niesamowite"***     


                                       Zadał kolejne pchnięcie, a jednak znowu nie trafił. Jego przeciwnik był tak samo cholernie dobry jak on. Tańczyli w pojedynku dobrą godzinę lekcji fechtunku. Najbardziej zaskakujące było to, że jego nauczyciel stał z boku, co oznaczało, że osoba, z którą walczył była amatorem, tak jak on. I wciąż ani nie wygrywał ani nie przegrywał. Był uczniem największego mistrza w Paryżu, a natomiast osoba kryjąca się za tą maską przyszła tylko po to, aby się z kimś zmierzyć i sprawdzić umiejętności i choć one nie były tak samo wyćwiczone jak jego, nadrabiał wielkim sprytem. Zauważył kilka cech wyglądu jego towarzysza, gdyż bardzo chciał dowiedzieć się który z uczniów tego liceum jest na tyle odważny, żeby zmierzyć się z nim. Cały pojedynek był ustawiony przez jego najlepszego przyjaciela Nino. Powiedział on na forum klasy wychwalając jego umiejętności, że nie ma takiej osoby, której by nie pokonał. Tak, więc próbuje dopełnić obietnicy, złożonej przez najlepszego przyjaciela, jednak na razie bezskutecznie. Ktokolwiek to był, był skuteczny na swą wystarczającą miarę.

I kolejny unik, i obrót, i znów pudło.

Jak długo może to trwać, zanim chociaż jeden z nich trafi drugiego?

Odliczał sekundy do wiekopomnego końca wirowania z kopiami szermierki, by pogratulować osobie, a przede wszystkim ujrzeć jego twarz. Zalało go przemożne pragnienie, aby po prostu zerwać tą maskę z jego twarzy, a co ważne tak samo czuł się przy swojej Biedronce. I choć już powstrzymywał ten odruch, zawsze wiedział, że maska super bohaterki nie jest do usunięcia z powodu jej magii. Natomiast zwykła białą maska fechtunku już nie miała takich właściwości. Pokusa.

W końcu.

Pchniecie, unik i trafienie.

Jedno, jedyne.

- Bravo, Adrien! Świetnie się spisałeś. Był to nie lada pojedynek – wykrzyknął radośnie jego nauczyciel z francuskim akcentem.

Wygrał, choć nie czuł żadnej satysfakcji. Ukłonili się w swoją stronę, a Adrien ściągnął swoją ochronną maskę w nadziei, że jego przeciwnik zrobi to samo. Ale nie uczynił żadnego ruchu. Nawet się nie odezwał. Zrobił nieokreślony ruch ręką, jakby machnięcie na pożegnanie i odwrócił się napięcie zmierzając do wyjścia.

- Czy mogę poznać twoje imię? To była zażarta walka, chciałbym kiedyś to powtórzyć – stwierdził uprzejmie.

Nieznajomy odwrócił się, skinął powoli głową i najzwyczajniej w świecie wyszedł przez drzwi. Zdziwienie odmalowało się na twarzy zawiedzionego chłopca. Niestety znów przegrał, choć wygrał. Cóż za ironia, nieprawdaż? Kolejna sytuacja przypominająca pewną inną, wywodząc się z jego Biedronką.

I czekał.

Nadal czekał.

Na ujawnienie się. Na jakieś słowa. Na jakieś wskazówki.

Ale na razie nic nie dostał...

Więc wciąż czekał...

By ujrzeć te wspaniałe oczy, w których mieściło się całe niebo z połyskującymi gwiazdami...

By znów słyszeć ten hipnotyzujący głos...

By znów odejść z niczym więcej...



***

Słów: 443

Napisana pod wpływem piosenki "In the Rain", to była przepiękna scena. Przyszło do głowy, więc jest.

Pozdrawiam,

Shadow Follow


Czekał i nadal będzie...Where stories live. Discover now