2. Kłopoty w szkole

18 4 1
                                    

Jak spojrzałam na zegarek była już 8:30. Przestraszyłam się, ponieważ był dziś wtorek i lekcje zaczynałam od 9:00. Nagle usłyszałam głos mamy: 

- Wiolu ty już nie śpisz?!                                                                             

Zdziwiłam się tym pytaniem, ale odpowiedziałam:

- Przecież dziś wtorek!

- Nie wtorek, tylko  środa. Pomieszało ci się. Obie dziś zaczynamy od 11:30. - ze śmiechem oznajmiła mi mama

- Zapomniałam! - wytłumaczyłam                                                                                                    

Potem chciałam znowu iść spać, ale przyszła ciocia. Bardzo ucieszyłam się na jej widok, bo wiedziałam, że coś dla mnie przyniosła.

- Cześć ciociu! - wykrzyknęłam

- Skończ mi z ciociowaniem. Zuzka jestem. - powiedziała

- A tak w ogóle obie już na nogach?

- Tak! A masz coś dla mnie? - pytałam

Moja mama mówiła aby nie zamęczać cioci to znaczy Zuzy. Cały czas nie mogę się do tego przyzwyczaić. Jednak Zuza sama mi powiedziała i pokazała co mi kupiła. Był to album na zdjęcia. Ucieszyłam się. Nawet od razu poszłam robić zdjęcia. Lecz skończyłam to, gdy zobaczyłam, że jest już 9:56. Szybko poszłam do domu. Ciocia zaproponowała, że sama mnie zawiezie do mojej szkoły: Publiczne Gimnazjum nr 38 im. Stefana Wyszyńskiego w Łodzi. W pośpiechu spakowałam się i ubrałam w czerwoną spódniczkę w kratę i rajstopy oraz białą bluzkę i czarną, skurzaną kurtkę. Do tego założyłam czarne pantofle na pięciocentymetrowym obcasie. Gdy moja mama zobaczyła te buty i spódniczkę odesłała mnie i kazała mi się przebrać. Zrobiłam tak. Założyłam czarną spódniczkę do kolan i zwykłe trampki. Następnie zaakceptowała mój strój. Potem już wsiadłam do BMW czarnego mojej cioci i ruszyłyśmy. Zuza jeździ szybko, dlatego nie bałam się, że się spóźnię do szkoły. Za nim się obejrzałam byłam już w Gimnazjum. Tam w minutę się przebrałam i poszłam pod klasę. Zobaczyłam Maćka idącego w moją stronę. Niestety za nim do mnie przyszedł złapała go jego dziewczyna - Majka Olejek z awanturą. Postanowiłam się za nim wstawić. Niestety nie było to proste. Ona zrobiła bójkę. Pierwszy raz uczestniczyłam w takim czymś. Za nim bójka dobiegła końca zobaczyła to moja wychowawczyni. Bardzo było mi przykro! To była straszna kompromitacja przed moją wychowawczynią. Na moje szczęście nie wezwała mojej mamy, a tylko ja powiadomiła. Potem zadzwonił dzwonek na matematykę. Jej też nie lubiłam. Tego przedmiotu uczył nas pan Jan Frazowski. Lecz on trafił do szpitala i mieliśmy nową nauczycielkę - Sabinę Groch. Była u nas już tydzień i dwa dni. Nagle zawołała mnie do biurka. Przestraszyłam się, bo ni wiedziałam o co chodzi.

- Wioletko masz już trzy jedynki u mnie. U pana Frazowskiego miałaś same dobre oceny, a u mnie masz właśnie te. Niestety, ale muszę powiedzieć o tym twojej wychowawczyni. - wytłumaczyła mi

- Nie da się tego załatwić normalnie? - zapytałam jej

- Przykro mi, ale nie przyszłaś na żadną poprawę. - odpowiedziała mi z tym swoim uśmieszkiem

Załamałam się po tej wiadomości. Następnie nie byłam skupiona na lekcji. Zauważyli to wszyscy nawet ta durna babka, która się na mnie uparła. Potem specjalnie wezwała mnie do odpowiedzi. Uratował mnie dzwonek na dziesięciominutową przerwę. Po paru minutkach w szkole zauważyłam moją mamę. Przeraziłam się, bo wiedziałam o co chodzi. Nawet chciałam uciec, ale zatrzymała mnie nauczycielka historii.

- Wiolettko zostań proszę i zapraszam cię do pokoju pani dyrektor - Danuty Krysiak. - oznajmiła nauczycielka

Ja nie mogłam uciec, dlatego tam poszłam. Gdy tam doszłam moja mama tam była rozpłakana. Zrozumiałam, że źle zrobiłam i jestem jej ciężarem. Weszłam do środka, ale dyra powiedziała tylko, że będę miała obniżoną ocenę z zachowania. Następnie z moją mamą poszłyśmy na autobus. Ona do mnie się nie odzywała, a tylko płakała.

PrzepaśćWhere stories live. Discover now