Prolog

20K 925 54
                                    

                                                                                        *

 Śmiercionośne zaklęcia przecinały powietrze, a on zdawał się drwić ze śmierci. Mrucząc pod nosem uroki machał różdżką jakby od niechcenia. Kiedy jego kolejny przeciwnik upadł na posadzkę obficie krwawiąc, coś kazało mu się zatrzymać. Intuicja-ironia przesiąkała nawet jego myśli. Uśmiechnął się krzywo, jednak nie zignorował przeczucia. Powoli odwrócił się i zamarł. 

Zielone światło leciało jakby w zwolnionym tempie, prosto w stronę opadającej szybko piersi jego matki. Narcyza opierała się o ścianę, dyszała ciężko, jakby już przygotowana na swą własną śmierć. Wiedział, że nie zdąży. Nagle czyjś krzyk przerwał ciszę, która aż dzwoniła mu w uszach. Zaklęcie tarczy w ostatniej chwili odrzuciło zieloną smugę, a świat znowu zaczął się kręcić. Błyskawicznie zwrócił się w stronę wybawcy jego matki. Szczupła dziewczyna z burzą kasztanowych loków spojrzała na niego wzrokiem, który jak zwykle nie wyrażał nic. Skłonił głowę w niemym geście wdzięczności.  Granger natychmiast rzuciła się w stronę kolejnego przeciwnika, udając że niczego nie zauważyła. Pokręcił głową i szybkim krokiem podszedł do matki, która bezwiednie osunęła się po chłodnej ścianie, wciąż wpatrując się w punkt, w którym jeszcze minutę wcześniej rozpłynęła się smuga zielonego światła. Pewną już ręką złapał ją za ramię i zaciągnął w stronę lochów. O ile sufit wytrzyma będzie bezpieczna. Po raz kolejny brutalnie przekonał się, że wojna nie jest dla niej. Zamykając drzwi do klasy eliksirów spojrzał w stronę kobiety. Była bledsza niż zwykle, ale wyglądała na spokojną. Znajdź ją-powiedziała cicho, jednak zdecydowanie. Znajdź i podziękuj, zawdzięczam jej życie. Kiwnął lekko głową. Dług życia był niezwykle ważny w świecie czarodziejów.

                                                                             *

Twoich oczu chłódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz