#24

2.9K 382 71
                                    

(Baekhyun)

- Kim jesteś? - zapytałem cicho, przeklinając swój niepewny głos. Chłopak wydawał mi się znajomy, mimo tego iż byłem pewien, że nigdy go nie spotkałem. Uśmiechnął się arogancko, a z pomiędzy jego warg wydobyło się warknięcie, poprzedzające odpowiedź. Kiedy ją usłyszałem, poczułem jak gdyby zawalił mi się świat. Ból przeszył moje serce, a ja nie mogłem z nim walczyć. Czułem, że mi słabo.

- Jestem Park Yoo słoneczko. Przywódca tej watahy, brat Chanyeola i twój partner. Czekałem na ciebie.

***

Słowa chłopaka rozbrzmiewały w mojej głowie raz po raz, coraz głośniej. Przez pierwszą chwilę myślałem, że to żart i jak idiota zaśmiałem się niemrawo. Dopiero kiedy wpatrzyłem się w czarne jak węgiel oczy chłopaka, zrozumiałem, że jego słowa są prawdziwe. Cofnąłem się chwiejnie do tyłu, opierając plecami o kraty celi, nie ufając swojej umiejętności utrzymania ciała w pionie. Poczułem przejmujący ból, kiedy w głowie pojawił mi się obraz Chanyeola, którego zostawiłem na Zapadlisku. To był jego brat. Jego brat, a mój partner.

Zsunąłem się w dół, siadając na ziemi. Mój wzrok błądził szaleńczo dookoła, próbując zrozumieć sytuację. Nie mam pojęcia ile czasu minęło, zanim dotarło do mnie, co tak naprawdę zrobiłem, ale wtedy moje myśli znów zeszły na Chanyeola, przypominając mi te wszystkie sytuacje, w których chłopak starał się mnie ochronić. Wtedy nie wiedziałem przed czym, a teraz odpowiedź była na wyciągnięcie ręki. On nie chciał, żebym się domyślił. Chciał mnie od tego ustrzec, a ja tak po prostu wszystko zniszczyłem. Przez swoją głupotę i lekkomyślność mogę teraz stracić życie... Stracić jego.

- Zaskoczony?

Usłyszałem pytanie, więc podniosłem wzrok na chłopaka przede mną. Nie odpowiedziałem, nie byłem w stanie. Zaskoczony, to bardzo mało powiedziane. Byłem w ogromnym szoku, który opanował moje myśli, nie pozwalając się skupić. Jednak Yoo nie potrzebował mojej odpowiedzi.

- Widzę, że tak. - założył ręce na piersi, wpatrując się we mnie badawczo - W sumie przypuszczałem, że nic nie wiesz. Chanyeol pewnie myślał, że nie mówiąc nic, uda mu się zapewnić Ci ochronę, ale jak zwykle się przeliczył....... Nie powiesz nic?

- Co mam powiedzieć...? - cicha odpowiedź wypłynęła z moich ust zupełnie nieświadomie. Nie kontrolowałem tego. Ciało zaczęło samo reagować, zupełnie jak osobny organizm. Jedynie dusza była w całkiem innym miejscu, obok srebrnowłosego chłopaka, którego miałem już nigdy nie zobaczyć.

- No nie wiem, ale mógłbyś coś zrobić. W sumie liczyłem na krzyki i łzy, ze względu na mojego braciszka, ale widocznie nie mam co marzyć. - wzruszył lekceważąco ramionami.

- Nie widzę powodu do płaczu... - wyszeptałem, tym razem patrząc chłopakowi prosto w oczy. Zacząłem się bronić. Nie ja, tylko mój umysł.

- Mówisz? - zapytał Yoo szczerze zdziwiony - Nie boisz się? Nie rusza cię perspektywa, że możesz zginąć?

- Nie za bardzo. - podniosłem się do pozycji stojącej, kątem oka spoglądając na Minseoka, który blady jak ściana wpatrywał się to we mnie, to w ciemnowłosego.

Park zamrugał kilkakrotnie powiekami, zanim wybuchnął głośnym śmiechem, który wywołał u mnie dreszcze. To nie był normalny śmiech, raczej dziki rechot, przez który człowiekowi włosy stawały dęba. Zmarszczyłem brwi, wręcz zniesmaczony jego zachowaniem, w ogóle jego obecnością. Nie przyszło mi trudno zrozumienie, że gardzę tym człowiekiem. Za wszystkie krzywdy wyrządzone bliskim Chanyeola, chciałem jedynie się zemścić. Wiedziałem, że to niemożliwe, ale nie dałem tego po sobie poznać. Postanowiłem, że będę walczył. Do samego końca.

Changes || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz