1. Potwory spod łóżka

10.9K 434 58
                                    

Uśmiechnąłem się z czułością, gdy wreszcie zasnęła. Jej spokojny oddech działał na mnie wręcz uspokajająco, choć lekko drażnił moją szyję. Nie potrafiłem opanować tego, że wgapiałem się w nią jak oszalały. Ja naprawdę uwielbiałem to robić. Odłożyłem ostrożnie książkę z bajkami na małą szafkę nocną, po czym odsłoniłem jej buźkę, odsuwając gęste, lekko rudawe włoski. Z zamkniętymi oczami i lekko uchylonymi ustami wyglądała jak najsłodszy aniołek. Musnąłem końcem kciuka pojedyncze piegi i pulchne policzki, napawając się tą chwilą i ich miękkością. Była taka niewinna, zrelaksowana i spokojna. Prawie jej nie poznawałem.

Za dnia Mollie była chodzącym tornadem. Wszędzie było jej pełno, nie można było spuszczać jej z oka nawet na chwilę. Nie była w stanie usiedzieć w jednym miejscu dłużej niż kilka sekund. Biegała po całym domu, wdrapywała się na schody, krzesła i meble. Musieliśmy ściągnąć ze stołów obrusy, bo dwulatka była w stanie pociągać za wiszący materiał, chcąc sprawdzić, co się stanie. Pozamykaliśmy na klucz wszystkie szafki i szuflady, bo mała miała zwyczaj robienia w nich porządku, gdy się nudziła, przez co cała zawartość tak naprawdę znajdowała się na podłodze. Pochowaliśmy wszystkie szklane naczynia, które lubiła zrzucać, by sprawdzić, czy aby na pewno się stłuczą. Dodatkowo byłem zmuszony do obklejenia folią kilku kantów, gdy kilka dni wcześniej Mollie nabiła sobie guza na jednym z nich.

Sprawiała nam dużo problemów, ale tak naprawdę była naszym oczkiem w głowie. Rozczulała nas, gdy zadawała miliony pytań, chcąc lepiej poznać świat. Coraz częściej musiałem się głowić nad odpowiedzią, bo niektóre pytania były naprawdę ambitne. Patrzyliśmy z podziwem, gdy budowała wieże z klocków, albo starała się rysować. Choć jeszcze trudno było nam rozpoznać, co znajduje się na rysunkach, nie byliśmy w stanie reagować inaczej niż samymi pochwałami, gdy patrzyła roziskrzonymi oczkami na swoje dzieła. Większość z nich była przyczepiana magnesami na lodówce. Jej wyobraźnia niejednokrotnie umiała nas zaskoczyć. Uwielbiałem słuchać opowieści o przerażających potworach spod jej łóżka, jednak najbardziej śmieszyło mnie to, że na siłę starała się być jak Caroline. Patrzyła na swoją mamę jak na największy autorytet. Uwielbiała przebywać w kuchni, gdy Caroline gotowała. W tym czasie ona starała się robić dokładnie to samo przy pomocy plastikowego nożyka i widelca. Kiedyś nawet wysmarowała sobie usta czerwoną szminką, gdy dostrzegła, że kobieta często tak robi. Skończyło się to masą śmiechu i zdjęciem na instagramie.

Wyswobodziłem się z objęć malutkich rączek i wstałem z łóżka. Nachyliłem się, przykrywając dziewczynkę kołdrą w różowe serduszka i całując jej czoło, uważając jednocześnie, żeby jej nie obudzić, bo usypianie jej nie należało do najprostszych czynności. Następnie położyłem na poduszce obok pluszowego królika, którego kupiłem jej rok temu. Od tamtego czasu była to jej ulubiona zabawka i prawie nigdzie się bez niej nie ruszała. Zgasiłem lampki, zostawiając jedną w kącie zapaloną, na wypadek gdyby obudziła się w środku nocy. Gdyby zastała wtedy zgaszone wszystkie światła, postawiłaby całą okolicę na nogi z powodu strachu przed zupełną ciemnością i tymi okropnymi potworami spod jej łóżka. Wielokrotnie musiałem wieczorami schylać się i sprawdzać, czy przypadkiem żaden z nich się tam nie znajduje. Wyszedłem z całego różowego pokoju i przymknąłem drzwi. Gdy odwróciłem się w stronę korytarza, uśmiechnąłem się na widok opierającej się niedbale o ścianę Caroline. Była ubrana w jedną z moich koszulek z jakimś kolorowym nadrukiem, która uniosła się trochę ku górze, przez co odsłoniła znaczny kawałek długich nóg. Miała spięte włosy w wysokiego kucyka na czubku głowy, ręce założone na piersi i delikatny uśmiech na ustach.

- Dziewięć minut, nowy rekord- stwierdziła po krótkiej chwili, bawiąc się kosmykiem włosów.- Naprawdę nie wiem, jak ty to robisz. Mi to zajmuje ponad pół godziny, więc chyba zacznę robić się zazdrosna.

Zaśmiałem się cicho na jej słowa, po czym podszedłem do niej i oparłem dłonie na wysokości jej głowy, nachylając się nad nią. Do moich nozdrzy od razu wdarł się zapach pomarańczowego żelu pod prysznic. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, gdy poczułem, jak oplata mnie ramionami, przyciągając mnie jeszcze bliżej swojego ciała i wkładając dłonie pod moją koszulkę. Zadrżałem.

- Możemy sprawdzić, ile zajmie mi uśpienie ciebie- szepnąłem do jej ucha, przygryzając jego płatek. Z satysfakcją odnotowałem, jak cicho wzdycha. Jednym ruchem sięgnąłem do jej włosów i uwolniłem je od gumki, pozwalając im opaść swobodnie na jej ramiona.

- Przy tobie trudno się zasypia- powiedziała, zarzucając tym razem dłonie na moją szyją i splatając je. Stanęła na palcach, by być twarzą na wysokości mojej, a po chwili poczułem jej ciepłe usta na swoich. Pocałunek był najpierw delikatny, jakby subtelnie odkrywała moje wargi. W jednej chwili przesunęła palcami po moich policzkach, a następnie wplotła je w moje rozczochrane włosy. Przeniosłem dłonie na jej talię i podniosłem ją delikatnie ku górze, na co oplotła mnie nogami w pasie. Zrobiłem jeden krok do przodu, opierając ją plecami o ścianę i przyciskając ją rozpaloną piersią. Jęknęła, gdy przeszedłem pocałunkami na jej szyję, a dokładnie w tym samym momencie zamarliśmy, gdy usłyszeliśmy stłumione szmery w pokoju Mollie. Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni w zupełnej ciszy, po czym Caroline pospiesznie wyplątała się z mojego uścisku, ocierając się niechcący o moje krocze i stanęła obok mnie. Dosłownie sekundę później uchyliły się z cichym skrzypnięciem drzwi, ukazując małą dziewczynkę w niebieskiej, jednoczęściowej piżamce w misie. Przecierała zaspane oczka.

- Gdzie Pan Ka?- zapytała niewyraźnie, rozglądając się na boki. Jęknąłem w myślach, przypominając sobie, że przecież kładłem tego przeklętego królika na poduszce.

- Pewnie musiał spaść z łóżka, gdy spałaś. Chodź, poszukajmy go- zaproponowała Caroline, łapiąc Mollie za rączkę i wchodząc z nią do pomieszczenia. Odwróciła się jeszcze na chwilę, patrząc tęsknie w moją stronę.

***

Zaczynamy drugą część, nawet nie wiecie, jak bardzo jestem podekscytowana z tego powodu! Jaram się tym niczym Ronaldo fryzjerem! Nie mogę się doczekać, aż pojawi się tutaj kilka smakowitych kąsków, które zaplanowałam na tę historię.

Kilka spraw organizacyjnych na sam początek- rozdziały będą raczej dłuższe niż ten ( to tylko małe wprowadzenie, żebyście weszli dobrze w to opowiadanie), ale będą pojawiać się raczej... Nieczęsto. Chcę zakończyć "Pregnancy" i choć bardzo bym chciała pisać jak maszyna, to jednak za dokładnie 108 dni (matko boska!) mam matury. Co prawda, obowiązek nauki sprzyja wenie, więc zobaczymy, co z tego wyjdzie! :D

Wiadomość dla nowych czytelników- naprawdę radzę zapoznać się z częścią pierwszą!

Kochaj nas || H.S. sequelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz