The drummer

32 7 7
                                    

~SCAR~
Kolejny dzień w szkole można było określić tylko jednym słowem:
Wkurw.
Od samego rana miałam ochotę nakrzyczeć na niezorganizowaną mamę, żartującego brata, nieustannie gadającą ciotkę Meri, wolny autobus, korki na moście, gorącą pogodę, nieporęczny plecak, plączącą się spódnice i głupie włosy. Weszłam do szkoły i minęłam się cztery razy z Ashem, który na pozór przypadkowo ciągle przechodził tym samym korytarzem co ja, mając na głowie kocie uszka, które kupiłam mu na święta. Dziś przynajmniej nie gadał.
Nawet Vesper zaczęła mnie wkurwiać, a potem też i wszyscy ludzie na korytarzu. Miałam dość.
Potrzebowałam karabinu maszynowego, pięciuset litrów wody i głodnego rekina. W tej kolejności.
Weszliśmy do sali od matmy, a pani już parę razy zagroziła wszystkim jedynką, jak to miała w zwyczaju.
-Kate, chodź do tablicy. Rozwiąż proszę ten przykład -powiedziała do niskiej blondynki, która z ociąganiem się podniosła. Hannah wybuchnęła kpiącym śmiechem, patrząc na jej ubranie, sprawiając, że moje ręce zacisnęły się na ołówku, który podświadomie planowałam wbić jej w oko.
Josh zagwizdał do Fabiana, przywołując go do siebie jak psa. Tym razem ołówek pęknął w pół, a ja ucieszyłam się, że teraz mogę wbić go nie w oko, ale w tętnicę i oko.
-Co tak wolno?! Jezu, jesteście niewiarygodni! Nie no, ja stawiam jedynki! -trzasnęła pięścią nauczycielka.
Nerwowy śmiech Maddy dobiegł do moich uszu razem z głośnym facepalmem Vesper.
Jess odetchnęła głośnym Jezu, a Josh wołając chodź tu, piesku sprawił, że niemalże trzasnęłam książkami o podłogę.
Szmer rozmów całej klasy wypełniał moje żyły czystym gniewem, coraz bardziej narastając.
-Proszę pani, czy moglibyśmy przełożyć sprawdzian? -padło pytanie Kristie. Otworzyłam szeroko oczy, słysząc zapadającą ciszę.
-Co? -spytałam się głośno.
-No, przełożyć...na za tydzień -wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko.
-Hy..mhyhy -zachichotałam lekko.
-O nie...-mruknęła Jess.
-Przełożyć? Przełożyć sprawdzian? Przepraszam, ale czy was do końca popierdoliło? -wstałam z krzesła.
-Scarlett! -oburzyła się matematyczka.
-Powiem wam teraz co ja bym chciała sobie przełożyć! Chciałabym sobie przełożyć waszą durnotę na nigdy! Wy...zasrano bando chamskich, niezorganizowanych, nieposłusznych kretynów! Czy was nikt nie nauczył, że im później się pisze, tym gorzej? Czy na serio jesteście tacy pojebani? Na kiedy wy to kurwa chcecie przełożyć, jak za dwa tygodnie jest koniec szkoły?! Bo wam się może jeszcze nie chce uczyć, co? Co kurwa jeszcze?! Uwaga, odkrycie roku! Jesteśmy w szkole! W s-z-k-o-l-e! -przeliterowałam.
-Scarlett! Ostrzegam, że jeśli w tej chwili nie usiądziesz, to...-wstała nauczycielka.
-To co? Postawi mi pani jedynkę? Proszę bardzo, ma pani z tym problemy już od dwóch lat! Proszę, pomogę pani! -podeszłam tupiąc nogami do jej biurka i odpychając ją lekko, złapałam za myszkę i kliknęłam parę razy w elektronicznym dzienniku.
-Proszę bardzo! Jedynki dla całej klasy! Jest pani zadowolona? -uśmiechnęłam się szeroko, odchodząc od biurka.
Drzwi rozwarły się z piskiem i do środka wszedł pan od fizyki. Tylko tego potrzebowałam do szczęścia.
-Dzień dobry, siadać. Chciałem tylko powiedzieć, że musicie napisać sprawdziany ponownie jutro, bo to co napisaliście nie ma sensu -powiedział powolnie, jakby właśnie wyszedł z grobu.
-Przepraszam, mam pytanie -uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Słucham -orzekł.
-Czy pana totalnie i do reszty popierdoliło? Czy pan ma jakieś poważne problemy z dupą? Czym pan myśli, bo chyba mózgiem nie! -ryknęłam.
Odchrząknięcie Fabiana sprowokowało mnie tylko bardziej.
-O, a ty co się szczerzysz ty nędzna gnido? Nie widzisz, jaki jesteś żałosny. Jesteś tylko marionetką, pustym kawałkiem drewna. A ty, ty zasrany, denny dupku. Jesteś moim numerem jeden na liście najgorszych ludzi, jakich zdarzyło mi się spotkać! Zepsułeś mi idealny związek, ty szmato, ty pusty alfonsie ty zasrana, pierdolona małpo! A ty ty, plastikowa kretynko! -wskazałam na kręcącą filmik Hannę.
-Jesteś najbrzydszą osobą jaką zdarzyło mi się widzieć. Wiesz czym byś była bez tony pudru na tym krzywym ryju i staników z push-upem? Małą, smutną, głupią dziewuchą, z którą nawet nikt nie chciałby się przyjaźnić! Świat nie widział nigdy tak dwulicowej klasy jak wy, a ty jesteś ich królową! Gratuluję, jesteś królową! Królową kretynów! -ukłoniłam się głęboko.
-Scarlett, nie poznaje Cię, co ci się stało?! -wykrzyknęła matematyczka.
-To jest gniew proszę pani, to takie coś co przytrafia się człowiekowi, który ma złamane serce, zbliża mu się okres i jest psychicznie załamany poziomem kultury i dysorganizacji w otoczeniu! -wyjaśniłam z lekkim uśmiechem. Zapanowała głucha cisza, a jedyną poruszającą się rzeczą było małe światełko telefonu, który mnie nagrywał.
Rozejrzałam się po wielkich oczach ludzi wokół i dumnym ruchem chwyciłam jabłko stojące na ławce Mike'a.
Lekkim krokiem wyszłam z klasy, głośno kłapiąc zębami, zaciskającymi się na owocu. Przeszłam dwie sale dalej, do klasy pierwszej i otworzyłam drzwi. Wszyscy przystanęli w pół kroku, łącznie z chemiczką.
-Tak, Scarlett? -uśmiechnęła się do mnie.
-Mam wiadomość do przekazania, dla Ashtona Cartera -odpowiedziałam grzecznie, upuszczając jabłko na podłogę za plecami.
-Proszę bardzo -pozwoliła mi wejść do sali. Ash wstał z uśmiechem kryjącym się w oczach.
Podeszłam do niego szybkim krokiem, czując jak moje serce bije głośniej. Nasze twarze prawie się zetknęły, gdy strzeliłam mu mocno z liścia. Szmer rozbiegł się po klasie, gdy ja kolanem przywaliłam mu w brzuch.
-To wszystko, dziękuję -uśmiechnęłam się do pani i wyszłam z sali. Wróciłam do sali od matematyki, by z powrotem zająć miejsce wśród przyjaciółek.
-To co, mogę rozwiązać następny przykład? -spytałam z uśmiechem.



Na koniec krótka ankieta, napiszcie proszę w komentarzach, których trzech bohaterów lubicie najbardziej! Mogą być też ci epizodyczni oczywiście, jak profesor Flamer, czy rodzice Asha:D

Midlife Memories |NIE FANFIC!!!Kde žijí příběhy. Začni objevovat