- Um, jestem. Możemy iść na górę. - uśmiechnęłam się zwracając na siebie jego uwagę. Spojrzał na mnie i wstał.

Faktycznie, musiałam wyglądać zaskakująco jak mokra wiewiórka bez makijażu, jedynie w naprawdę fajnej piżamie.

- Rosalie. Niegrzecznie tak zabierać gościa. Zrobić wam herbaty?

- Jasne. Zawołaj mnie to po nią zejdę. - uśmiechnęłam się do niej najmilej jak umiałam. - Isaac. - przeniosłam wzrok na chłopaka stojącego przy kanapie. - Chodź.

Razem weszliśmy na górę. Mój pokój był cudem wyprzątany. Wszystko leżało na swoim miejscu i nigdzie nie walały się moje majtki czy skarpetki. Usiadłam na łóżku, Isaac zachował odległość i zajął krzesło od biurka.

- Masz tu niezły punkt obserwacyjny. - zauważył patrząc przez okno. - Widzę stąd podjazd Stilesa i kawałek jego podwórka.

- Ta. Uliczny monitoring. - usiadłam po turecku. Oczekiwałam tylko aż moja mama zawoła mnie po herbatę. Modliłam się, by sama nie fatygowała się na piętro. Była zręczniejsza niż ja, ale znając Edythe zaczęłaby oglądać jakiś mebel twierdząc że może pora go wymienić. - Naprawdę mieszkasz sam?

- Tak. - Isaac odwrócił się na krześle obrotowym i podsunął się do łóżka. - Jestem już pełnoletni więc mi wolno.

- I co? Fajnie?

- Wiesz, według mnie tak. Miałem dość trudny okres kiedy mieszkałem z ojcem więc samemu jest w porządku. - widziałam że go to dręczy więc z trudem pohamowałam ciekawość.

- Rosalie, herbata!

- Ja pójdę. - Isaac podniósł się zanim ja w ogóle zdążyłam o tym pomyśleć. - Jeszcze zlecisz gdzieś ze schodów z tymi kubkami. Poczekaj tu i postaraj się nie spaść z łóżka i przy okazji wpaść do piwnicy.

Kiedy wyszedł z pokoju nie domykając drzwi podniosłam się i spojrzałam w lustro stojące przy szafie. Wyglądałam całkiem nieźle w tej piżamie, a włosy zdążyły już podeschnąć i opadały na nagie ramiona. Nadal jednak byłam tą samą chudą Rosalie Clear która po prostu nie umiała nawet chodzić po płaskiej, stabilnej powierzchni. Isaac dość długo nie wracał jak na zwykłe zebranie herbaty.

Mniej więcej w tej samej chwili drzwi odchyliły się i wparadował do pokoju nie tylko z herbatą ale i ciastkami.

- O Boże. - pisnęłam zamykając za nim drzwi. - Moja mama?

- Tak. Ledwie wybiłem jej z głowy tosty to wyskoczyła z ciastkami. Była za szybka! - w jego tonie kryło się rozbawienie. Odłożył talerz z ciastkami autorstwa mojej mamy na biurko i podał mi jeden z kubków. Zapewne kierował się kolorystyką, w niebieskie i szare kropki dla niego, w różowe i mniej różowe dla mnie. Nie usiadł tym razem na krześle a wpakował się na łóżko zginając jedną nogę.

- Czy ty wszystko musisz mieć typowo męskie? - spojrzałam na niego z wyrzutem. - Nie napiłbyś się z różowego kubka.

- Jasne. - parsknął. - Ja? Proszę cię.

- To się napij. - wysunęłam rękę w jego stronę. Nadal trochę drżała ale uznałam to za efekt uboczny całego wywoływania snu. Kubek również drżał i jego zawartość też przez co Isaac szybko to chwycił. - Nie zrobisz tego.

- Zakład?

- O co? - uśmiechnęłam się zadziornie.

- Jak wygram, mogę cię wozić do szkoły przez tydzień z zawrotną prędkością a ty nie możesz się wycofać.

- Okay. Więc pij.- zachęciłam go.

Z uśmiechem wyższości na ustach, Isaac pociągnął spory łyk z kubka z różowymi kropkami po czym oddał go mnie. Cholera. Na pewno nie chodziło o jego uraz męskości. Przecież, nie mogło chodzić o to. Czytałam o takich przypadkach gdzie ludzie z takim urazem wystrzegają się różowego. On tego nie miał.

- Dlaczego nie chciałeś jechać toyota mojej mamy?

- Moje s3 jest zdecydowanie przestronniejsze od priusa twojej mamy. Chodziło mi tylko o wygodę. - wzruszył ramionami.

- Okay, a dlaczego Deaton wiedział jak wywołać sen?

- Chyba nie powinienem.

- Powinieneś. - upiłam łyk herbaty. - Isaac, proszę.

Wyglądał jakby bił się z myślami. Jakby zastanawiał się, wahał między tym co powinien a tym co chciał.

- Dobra. Jak dopijesz i się położysz, to ci powiem dlaczego wiedział, pasuje ci?

Pokiwałam głową zgodnie, co wywołało na jego twarzprawdziwy, żywy uśmiech.




Full Moon - isaac laheyKde žijí příběhy. Začni objevovat