Thor: Wstawaj Loki!
Loki: Thor? Co ty tu robisz?
Thor: Wyciągam cię z więzienia!
Loki: Ale jak? Matka zakazał wypuszczanie mnie z więzienia.
Thor: Ale masz takiego wspaniałego braciszka który cie z tąd wyciągnie!
Loki: Ej zostaw mnie!- wykrzykuje kiedy Thor wziął mnie na ręce.
Thor: Trzymaj się!
Loki: Ej!
Thor przeniusł mnie przez portal. Trafiliśmy na ziemie, tuż przy bazie Avengers co mnie bardzo zdziwiło.
Loki: Co my tu robimy?
Thor: Ponoć chciałeś się...eee...jak to ty powiedziałeś?
Loki: Nawrócić?
Thor: A tak właśnie!
Loki: To możemy wrócić do więzienia.- powiedziałem odwracając się i idąc tyłem do bazy.
Thor: Nie tak szybko Loki. Matka powiedziała że to twoja ostatnia szansa.
Loki: *wark* niech ci będzie.
Weszliśmy do bazy. Odrazu po wejściu ujrzałem ogromny korytarz. Na jego konicu byľa winda a po prawej schody. Nie chciałem jechać z Thor'em widom po 1 nie lubie wind po 2 niecierpie tych idiotycznych muzyczek w windach, które ponoć miały odprężyć a tak naprawde grają na nerwach. Thor kazał mi iść schodami na 10 piętro (od aut. A pięter jest od 16 do -15). W końcu dotarłem. Był tu tylko stalowe drzwi a na nich tabliczka z napisem ,,Nie wchodzić". Nagle drzwi się otworzyły. A za nimi stał Thor...
Thor: Doszłeś w końcu!- złapał mnie i wciągnoł do środka. Pokaże ci twój pokuj. Niestety ale nie było żadnego wolnego pokoju więc będziesz w pokoju razem z Meg.
Loki: Cooo?!
Thor zapukał do jednych z drzwi. Otworzyła je dziewczyna o czarnych włosach i oczach. Miała na siebie ubrane czarne ubrania, tyniczke i leginsy.
Meg: Hej mam na imie Meg. Witam Cię w moim... to znaczy naszym pokoju!
Loki: Witam jestem Loki Loufeyson.
Thor: To ja was już zostawie.- powiedział zamykając za sobą drzwi.
Meg: No dobrze więc to jest twoje łóżko- powiedziała wskazując na łóżku po prawej.
Dwie godziny później...
Już była noc wszyscy w bazie spali, no oczywiście oprócz mnie. Jutro mam poznać reszte nowych członków Avengers. Nagle Meg zaczeła płakać i miotać się przez sen. Podeszłem do niej szybkim krokiem by sprawdzić czy nic jej nie jest. Obudziła się.
Loki: Wszystko w porządku Meg?
Meg: Tak. Oprucz tego że znów śniła mi się śmierć mojego brata Max'a.
Loki: Przykro mi. Nie wiedziałem że miałaś brata.
Meg: Nic nie szkodzi. Zawsze pomagała mi rozmowa z bratem no ale wiesz on już nie żyje.
Loki: To możesz mi się zwierzyć.
Meg: Już od trzech dni mi się to śni. Ta sama podziemna stacja kolejowa ten sam pociąg. Tego dnia wypadały moje urodziny, Max chciał mi zrobić niespodziankę i zabrać mnie do kina. Mieliśmy już wsiadać do pociągu gdy drugi wykoleił się z torów i leciał prosto w naszą stronę. Ludzie i my zaczęliśmy uciekać do wyjścia. Max wiedział że nie zdążymy bo byliśmy zbyt daleko, zatrzymał się i nagle wokół nas pojawił się jakby tarcza. Trzymałam go za rękę. Pociąg był od nas na wyciągnięcie ręki gdy nagle tarcza wokół niego znikła a on zniknoł pod pociągiem. Po chwili usłyszałam jego głos w mojej głowie ,, Mag nie martw się o mnie. Ty jesteś niezwykła, potrafisz niezwykłe rzeczy tak jak ja. Nie zapominaj o tym. Żegnaj." Po tych słowach upadłam kolanami na ziemię. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Nagle z moich rąk wychodziły płomienie o dziwo mnie nie poparzały. Cały dworzec stanoł w płomieniacj.
Loki: To naprawde okropne.
Meg: Po jakimś czasie Avengers mnie odnalazł i przygarnoł. Niemam nikogo oprócz nich są dla mnie jak rodzina.
Chciałem odejść od łóżka ale Meg złapała mnie za rękę.
Meg: Loki wiem że to troche głupie jak na 19 latke ale boje się mógłbyś zostać przy mnie?
Loki: Jasne.
Usiadłem na podłodzekoło łóżka a głowe położyłem obok jej.
Hej wszystkim! To moja nowa książka! Ostatnio mam bzika na punkcie Avengers, dlatego napisałam akurat o nich! Miłego czytania, pa! :-* ;-)
~Mavi
