Właśnie jestem w drodze do supermarketu gdzie czeka na mnie Błazen zwany również Matt'em.
Kilka minut temu zadzwonił do mnie z prośbą abym go przywiozła bo biedaczek się zgubił na dziale kosmetycznym.
Cóż nic innego nie mogłam zrobić jak pojechać do niego i go znaleźć bo znając jego już dawno coś sobie zrobił.Po dziesięciu minutach byłam już na miejscu.
Wysiadam z auta, zamknęłam je i ruszyłam w pogoń w znalezieniu tego durnia.Po chwili dostałam wiadoomosc od nikogo innego jak od Espinosy.
Od:Matt mózgowiec
Kochanie pospiesz się!!!Zadzwoniłam do niego nie wiedząc o co mu chodzi.Po paru sygnałach odebrał.
-Lily? -Odezwał się roztrzesionym głosem Matthew.
-Oczywiście, że ja-westchenilam zirytowana.Jak można być tak głupim, żeby zgubić się w centrum handlowym w tym wieku.
Zrozumiałabym gdyby byłby tutaj pierwszy raz , ale proszę was on tu mieszka od urodzenia.-Gdzie ty jesteś?-Zapytalam odwracając się we wszystkie strony rozglądając się dookoła.
-Tutaj-wyszeptal smutny.
Nagle zauważyłam blondyna zmierzającego w moją stronę ze spuszczona głową.Podbieglam do niego i zauważyłam, że ma podbite oko.Zmarszczylam czoło nie wiedząc co co w tym wszystkim chodzi.Ktoś go pobił?!
-Matt, co ty tu masz? -Dotknęłam delikatnie jego policzek na co wzdrygnal.
Zrobiło mi się go szkoda.
Podeszłam do niego bliżej i położylam dłonie na jego ramionach.-No...ym -podniósł głowę i spojrzał na mnie niepewnie.
-No mów -westchnęłam zniecierpliwiona.
Staliśmy na samym środku korytarza,a ludzie przechodzący obok patrzyli się na nas jak na ufo.Nie mam pojęcia dlaczego.-Pamiętasz jak do ciebie pisałem? -Zapytał przegryzajac warge.
-Yhym -wymamrotalam.
-No to znalazłem taki super krem na zmarszczki i chciałem Ci go kupić na urodziny-usmiechnal się tak szeroko, że mnie już bolałyby policzki od tego.-Ups, to miała być niespodzianka.Byłem tak blisko tak blisko -westchnął.
-Boże... Matt-zalamalam się.Jego głupota mnie przeraża.-Nieprzerwaj mi -warknal tupiac noga jak mała dziewczynka której nie kupiono lalki.
Byłam już zmęczona staniem w tym cholernym sklepie. Miałam ochotę wrócić natychmiast do domu.
-Lily słuchasz ty mnie w ogóle?
-Oczywiście.
-No więc jak już miałem go prawie w ręce to jakaś starucha mi go zabrała-skrzywil się.
Nie mogłam zrobić nic niczego jak wybuchnac smiechem.
-Ona ci podbiła to oko? -Powiedzialam w przerwach wybuchajac znowu śmiechem.
-Chciałem jej zabrać ten krem, a ona mnie wyzwala od zboczencow i uderzyła mnie torebka -skrzywil się po raz kolejny.
-Co się śmiejesz ja tu cierpię dziewucho jedna -wyjeczal.
Wytarlam dłońmi łzy i przyciągnęła go do siebie.
-Oh,Matthew -powiedzialm rozbawiona.*********
Nie sprawdzony.