#8 Moje życie nie jest moje.

1.9K 206 16
                                    

— Wystraszyłam się.

Moje słowa zawisły w powietrzu, wplatając się pomiędzy dźwięki saksofonu, dochodzące nas z ulicy. Znów siedziałam na ten kanapie, podniszczonej, ale wciąż niesamowicie wygodnej, spoglądając na rozciągający się przede maną krajobraz. Niall zrezygnował z okropnie niesmacznej kawy, racząc mnie sokiem w kartoniku, na którym widniał wizerunek Królika Bugsa

Przygryzłam ponownie słomkę, wlepiając wzrok w bohatera kreskówek, które namiętnie oglądałam do teraz, cofając się w rozwoju o dobrych parę lat.

— Twój świat jest... jest inny — ciągnęłam po krótkiej pauzie, czując jak ogniskuje na mnie spojrzenie tych swoich przeraźliwie niebieskich, łagodnych oczu. — Skomplikowany. Ogromny. Wszyscy na ciebie patrzą, znają cię, śledzą z zapartym tchem nawet wędrówkę z salonu do kuchni. Z początku bałam się, że spotykanie się z tobą skończy się dla mnie tragicznie. A kiedy rano zobaczyłam siebie w tym artykule... Boże, Niall, byłam przerażona — wyznałam niepewnie, obracając kartonik w palcach i potrząsając nim lekko, by określić ilość pozostałego soku.

Stąpałam po wąskiej linie nad kanionem pełnym kłamstw i obłudy. Ba! Czułam się zupełnie tak, jakbym w trakcie tego spaceru musiała żonglować koktajlami Mołotowa; przecież odgrywałam właśnie rolę, do której nie zostałam w żaden sposób przygotowana. Simon nie miał w zanadrzu złotych rad, nie zamierzał też wręczać mi skryptu, w którym dostałabym gotowe odpowiedzi na wszystkie pytania, które miały w przyszłości paść w moim kierunku.

Słuchał. Wlepiając wzrok we własne buty, był ledwie cieniem, nikłym, bladym wspomnieniem człowieka, którego widziałam tu ostatnim razem. Wtedy bezkarnie flirtował, muskał dłonią moje kolano i majtał komicznie brwiami, doprowadzając mnie do śmiechu każdym kolejnym słowem. Był irlandzkim, uroczym chłopcem, do którego wzdychały kobiety w różnym wieku, rozmiękczone szerokim uśmiechem. Obecnie usta zaciskał w wąską linię.

Wręcz mogłam sobie wyobrazić igłę, którą sama wbiłam w jego pierś.

— Pomyślałam, że nie jest jeszcze za późno, żebym uciekła. Że przecież to wszystko było bez znaczenia, prawda? — Nie uszło mojej uwadze, że zacisnął dłonie, jakby gotował się do powiedzenia czegoś; komentarz ostatecznie ugrzązł mu w gardle, bo pozwolił mi kontynuować. — Ale to co potem się działo było okrutne. Te wszystkie dziewczyny w telewizji. Wywiady z nimi, reportaże, zdjęcia. Byłam taka wściekła, tylko tego słuchając. Nosiło mnie wręcz, żeby potrząsnąć nimi, bo to wszystko brzmiało tak absurdalnie! W jednej chwili stałeś się tym najgorszym — rzuciłam z tak wielką pretensją w głosie, że ponownie spojrzał w moją stronę, unosząc brwi.

— Może właśnie nim jestem — stwierdził spokojnie, a ja, autentycznie zszokowana,  zamrugałam, czując jak cały mój misternie ułożony plan rozmowy się sypie. Niall nie radził sobie z taką ilością goryczy, wylewaną mu na głowę. Dotąd unikał skandali, szerokim łukiem omijał afery i awantury. Miałam ochotę przewrócić oczyma i machnąć na niego ręką, skoro sam nie potrafił bronić własnych interesów. Ale to przecież nie był mój problem. To nie ja miałam dbać o jego tyłek. Zamiast tego zatem przygryzłam nerwowo wargę i wbiłam w niego rozżalone spojrzenie.

— Więc to prawda, że byłam tylko ładną, nową zabaweczką? — spytałam, na co oderwał plecy z oparcia i zacisnął palce na mojej dłoni, ciskając oczyma błyskawice. W jednej chwili otrzeźwiał, obudził się, porzucił smutny kokon, którym owinął się, kiedy media społecznościowe wylewały na niego pomyje. 

— Nie. Effy, nie ma w tym ni krztyny prawdy — oświadczył poważnie, kręcąc głową. — To wszystko nie było dla mnie bez znaczenia, hej!

Tych słów potrzebowałam. Tego zapewnienia, że jest jeszcze dla mnie nadzieja, że wciąż mogę wrócić do łask. Londyn, powtarzałam sobie w głowie, ilekroć pojawiało się we mnie choć ziarno zwątpienia. Odwracając dłoń, splotłam swoje palce z tymi należącymi do Irlandczyka, uśmiechając się do niego delikatnie. Nie odrywając wzroku od moich oczu, podniósł nasze ręce, przyglądając im się, po czym zatoczył kciukiem kółeczko na mojej skórze, wciąż z nietypowym dla siebie spokojem.

Kaktus || n.h. || ✓Where stories live. Discover now